17.08.2007 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
17 sierpnia 2007 (piątek), godzina 20:00
Orange Ekstraklasa 2007/08, 4. kolejka
Górnik Zabrze 1:0 (1:0) Ruch Chorzów Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Leszek Gawron (Rzeszów)
Widzów: 19 000
Czas gry: 98 min. (49+49)
Herb.gif HerbRuchChorzow.gif
Hajto 10 k 1:0
Hajto 54 (F), Zahorski 69 (F) Yellow card.gif Perdijić 90 (NS)
Moskal 34 (F) Red card.gif Mioduszewski 6 (F)
(1-4-4-2)
Boris Peškovič 7
Mariusz Pawelec 5
Tomasz Hajto 6
Māris Smirnovs 6
Tadas Papečkys 5 (82 Sławomir Jarczyk n.)
Konrad Gołoś 7
Jerzy Brzęczek 7
Marius Kižys 6
Piotr Madejski 4 (46 Adam Danch 4)
Tomasz Moskal 0
Dawid Jarka 6 (65 Tomasz Zahorski 3)
SKŁADY (1-4-5-1)
Robert Mioduszewski 0
Wojciech Grzyb 7 (68 Pavol Baláž 3)
Marcin Klaczka 6
Toni Golem 5
Michał Osiński 5
Tomasz Sokołowski 6
Grzegorz Baran 6
Grzegorz Bonk n. (9 Matko Perdijić 6)
Michał Pulkowski 6 (77 Lilo n.)
Łukasz Janoszka 6
Martin Fabuš 5
Trener: Ryszard Wieczorek Trener: Dušan Radolský

Dodatkowe informacje

  • Spotkanie ligowe z Ruchem nr 89 (derby nr 112).
  • Spotkanie ocenione na 3 gwiazdki według Sportu (obok piłkarzy noty według tegoż dziennika).
  • Od 9. minuty w bramce Ruchu stał Matko Perdijić.

Relacja

Tomasz Hajto strzela bramkę w rzutu karnego. (Fot. Dariusz Hermiersz [w:] „Sport” nr 66 z dnia 19.03.2001, s. 17)
Bilet meczowy.
Bilet ulgowy.

Cztery i pół roku trzeba było czekać na kolejne, 89. wielkie derby Śląska. W futbolu to cała epoka. Liczyła się jednak przyszłość… Ruch jako beniaminek, prowadzony przez Dušana Radolskýego, spisywał się świetnie. Przed derbami, które miały zostać rozegrane w 4. kolejce, miał sześć punktów i był na 4. miejscu w tabeli. W Zabrzu pojawiły się pieniądze, był klimat do piłki, pełne trybuny, ale w trzech meczach – trzy porażki. Stanisław Oślizło przekonywał jednak, że falstart Górnika zostanie przerwany w derbach. – Ruch u nas zawsze miał problemy. Jestem przekonany, że zespół mamy lepszy i w końcu musimy zacząć zdobywać punkty. Najważniejsze, że taki mecz w ogóle jest. Brakowało go bardzo.

Opłacało się czekać. Jeżeli nawet nie było tak wielkiej piłki, jakiej można było oczekiwać od starcia dwóch najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, na pewno nie zabrakło emocji każdego rodzaju. Tych czysto sportowych, gdyż można było zobaczyć kilka naprawdę ciekawych akcji ofensywnych i bramkarskich interwencji. I tych okołofutbolowych – nie wyłączając czerwonych kartek, mniej i bardziej zasłużonych.

Już w pierwszych minutach meczu sędzia Leszek Gawron podyktował dla górników rzut karny. Telewizyjne powtórki chyba nikogo co do słuszności tego werdyktu nie przekonały, a i sam „winowajca” wątpliwości jednoznacznie nie rozwiał. – Nie mnie komentować sędziowskie rozstrzygnięcia, na pewno jednak nie czułem kontaktu z napastnikiem – tak Robert Mioduszewski opowiadał o sytuacji dokładnie z 337 sekundy spotkania. Dawid Jarka urwał się wtedy Marcinowi Klaczce i – wpadając w pole karne – „przefrunął” nad golkiperem gości, puszczając piłkę obok niego. – Dałem arbitrowi powód do podyktowania karnego – skomentował sytuację napastnik Górnika. I Leszek Gawron z okazji skorzystał. Skonsultował się ze swym asystentem i nie tylko zaordynował jedenastkę dla gospodarzy, ale i wyrzucił z boiska bramkarza gości. Hajto – już bez mrugnięcia okiem – rzut karny wykorzystał bardzo pewnie.

Nie strata gola, ale zawodnika zdawała się mocno komplikować gościom sytuacje. Zszedł nominalny reżyser gry niebieskich Grzegorz Bonk, ustępując miejsca rezerwowemu bramkarzowi. Paradoksalnie jednak, po uporządkowaniu swych szeregów to beniaminek zaczął nadawać ton grze. Co prawda w 29 minucie Górnik powinien prowadzić 2:0, ale Tomasz Moskal spóźnił się minimalnie do centry Mariusa Kižysa i zaczęło się. Najpierw za bezmyślność (faul na debiutującym w Ruchu Tonim Golemie przy linii bocznej - 70 metrów od zabrzańskiej bramki) opuścił boisko Moskal, a potem chorzowianie toczyli „prywatną wojnę” z Borisem Peškovičem. Tenże, debiutujący w Górniku Słowak, konsekwentnie odbierał przyjezdnym wiarę i nadzieję. Wybronił i mierzony w „okienko” strzał Grzegorza Barana, i płaskie uderzenie Łukasza Janoszki w krótki róg. – Gdyby Łukasz strzelał swą lepszą, lewą nogą, na pewno by wpadło – komentował Baran. – Boris, zdaje się, ma patent na Ruch. Jeszcze w II lidze uratował przy Cichej remis dla Zagłębia Sosnowiec, w którym wcześniej występował. – wspominał zdenerwowany.

W drugiej połowie chorzowianie już nie dali sobie szansy na wyleczenie z kompleksu słowackiego golkipera. Trudno bowiem było mówić o stuprocentowych sytuacjach, jeśli nie liczyć kapitalnego podania Tomasza Sokołowskiego w 87 minucie między dwóch obrońców Górnika. Ale i w tym momencie – w rywalizacji „na dobieg” – Peškovič zdołał wyprzedzić wprowadzonego niewiele wcześniej na murawę, Lilo. Wcześniej Słowak doskonale obronił też uderzenie „Sokoła” (61 minuta). Więcej pracy od swego vis a vis miał Matko Perdijić. Zwłaszcza przy strzale Tadasa Papečkysa – sparowanym nad poprzeczkę – pokazał dużą klasę. Punktów to jednak Ruchowi nie przyniosło, golkiperowi zaś – co najwyżej troszkę satysfakcji. – Obie drużyny zostawiły mnóstwo serca i potu na boisku. W naszym przypadku – na darmo. – wzdychał ciężko Wojciech Grzyb, kapitan niebieskich.

Po meczu zawodnicy Górnika żałowali, że nie udało im się podwyższyć wyniku, ale byli zadowoleni, że wreszcie zaczęli zdobywać punkty: - Mecz ułożył się idealnie i możemy mieć do siebie pretensje, że nie strzeliliśmy drugiej bramki. Graliśmy wtedy za nerwowo, brakowało ostatniego podania. Dla naszego moralne ta wygrana jest bardzo ważna i myślę, że w sumie zasłużona. Ruch wypadł jednak bardzo dobrze i szczególnie w drugiej połowie potrafił utrzymać się przy piłce. – mówił Jerzy Brzęczek. Chorzowianie byli z kolei mocno rozczarowani: - O wszystkim zadecydowała ta fatalna sytuacja z początku mecz. Nie będę jej komentował. Graliśmy nieźle i byliśmy równorzędnym partnerem. – podkreślał Tomasz Sokołowski.

Porażki swoich ulubieńców nie zobaczyli na żywo kibice niebieskich. Na bocznym boisku stadionu przy Cichej ustawili natomiast telebim, na którym był transmitowany mecz z Zabrza. Przyszło około trzy tysiące ludzi, którzy na odległość wspierali piłkarzy Ruchu. Bilety-cegiełki sprzedawane przy wejściu na boisko kosztowały 5 zł, a uzyskane pieniądze zostały przekazane na zakup sprzętu ortopedycznego i medycznego dla 4-letniego Maćka i 10-letniego Przemka chorujących na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Jednak to nie to samo, co ich obecność na stadionie. Nawet bramkarz Górnika, Boris Peškovič, który pierwszy raz grał w wielkich derbach Śląska, przyznał: - Atmosfera kapitalna, mieliśmy dziś dwunastego zawodnika ale z kibicami gości byłoby jeszcze większe przeżycie. Do zabezpieczenia przejazdów kibiców Górnika i zabezpieczenia meczu zaangażowano jednak 148 policjantów. Nie odnotowano zakłóceń porządku publicznego.

Dla Górnika szczęśliwa wygrana okazała się przełomowa. Zespół zaczął regularnie zdobywać punkty. Na półmetku zabrzanie mieli 24 punkty i wspaniałego napastnika, Dawida Jarkę, który strzelił w rundzie 10 bramek.

Z kolei Ruch grał poniżej oczekiwań, nie wygrywając kolejnych ośmiu spotkań. Nadeszło jednak przełamanie - niebiescy na własnym stadionie, 27 października pokonali Polonię Bytom 2:0, uspokajając tym samym nerwową sytuację w drużynie. Końcówka rundy jesiennej była również dosyć przeciętna, co sprawiło, że chorzowianie nie mieli łatwego zadania w walce o ligowy byt.

Linki zewnętrzne