17.09.1995 - Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
17 września 1995 (niedziela), godzina 13:00
1. liga 1995/96, 7. kolejka
Górnik Zabrze 1:2 (0:0) Zagłębie Lubin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Jacek Granat (Warszawa)
Widzów: 1 948
Herb.gif HerbZaglebieLubin.gif
Kampka 57 1:0
1:1
1:2

Szeliga 82
Górski 85 g
Dziuk, Krzętowski Yellow card.gif Przerywacz, Szczypkowski, Szeliga
(1-3-5-2)
Dariusz Klytta
Grzegorz Dziuk
Maciej Krzętowski
Jarosław Zadylak
Leszek Kraczkiewicz
Dariusz Koseła (78 Tomasz Hajto)
Piotr Brzoza
Mieczysław Agafon
Arkadiusz Kubik
Marek Szemoński (71 Marcin Kuźba)
Arkadiusz Kampka
SKŁADY (1-3-5-2)
Mirosław Dreszer
Radosław Kałużny
Wadim Rogowskoj
Piotr Przerywacz
Jarosław Krzyżanowski (67 Zbigniew Czajkowski)
Wojciech Górski
Dariusz Dziarmaga (79 Grzegorz Szeliga)
Krzysztof Nalepka
Andrzej Szczypkowski
Piotr Najewski (63 Stefan Machaj)
Sławomir Majak
Trener: Adam Michalski Trener: Janusz Stańczyk

Relacja

Bilet meczowy.

Sport

Jan Losza, niegdysiejszy kierownik drużyny Górnika Zabrze, przywiózł na mecz z Zagłębiem Lubin kilku obserwatorów. Zdradził tylko tyle, że przyjechali oni z Austrii, całej reszty nie chciał ujawnić. Najwyraźniej paliło go poczucie wstydu, że potencjalnych kupców (?) zaprosił na takie właśnie spotkanie. Po kuluarach krążyła plotka, że pod najściślejszą obserwację został wzięty Arkadiusz Kubik. Sądząc jednak z gry tego zawodnika, do transakcji nie dojdzie. Zresztą wczoraj w Zabrzu chyba nikt nikomu wpaść w oko nie mógł. W przerwie meczu Władysław Żmuda westchnął tylko: "ale nudy' i wypada jego opinię podzielić.

W drugiej połowie działo się więcej, śmiemy przypuszczać, że za sprawą idiotycznego doprawdy nieporozumienia pomiędzy Kałużnym a Dreszerem, z których żaden nie mógł się zdecydować, kto ma przejąć bezpańsko toczącą się piłkę. Z tego niezdecydowania skorzystał Arkadiusz Kampka i z kilkunastu metrów skierował piłkę do pustej bramki. Była 57 min. i nieco później trener Zagłębia Janusz Stańczyk dał sygnał do zmian. Na boisko wchodzili kolejno Stefan Machaj, Zbigniew Czajkowski, a na sam koniec Grzegorz Szeliga (zszedł natomiast m.in. Dariusz Dziarmaga, który po 6-tygodniowej przerwie wrócił na ligowe boiska). Pierwszy pewnie miał uporządkowywać szyki obronne Zagłębia, drugi wnieść ożywcze wiatry w ospałe dotąd poczynania napadu i pomocy, trzeci chyba strzelać gole. Gwoli ścisłości każda z tych zmian dała swój efekt. Czajkowski siał zamieszanie, a kiedy wszedł Szeliga podał mu na tyle precyzyjnie, że z bliska należało tylko dopełnić formalności. Wyrok na Górniku wykonał Górski po dośrodkowaniu Przerywacza. Wszystko to stało się między 82 a 85 min, mamy więc skalę niefrasobliwości defensywy gospodarzy. W powszechnej ocenie na słowa przygany zasłużył stoper Maciej Krzętowski - za to, że dwukrotnie pozwolił dojść rywalom do piłki w bezpośrednim sąsiedztwie bramki Klytty.

Ale przecież i jego koledzy z tej samej oraz innych formacji nie zrobili niczego, co mogłoby zbliżyć ich do sukcesu. Kilka razy wstawili na próbę Dreszera i było to za mało, jak na tak dobrego bramkarza, wielokrotnie zaś nie mieli koncepcji, co właściwie zrobić z posiadaną właśnie piłką. Na koniec zaś pozwolili sobie odebrać zwycięstwo, a nawet punkt. Widzowie - iluż ich wczoraj było? - gwizdali więc głośno i długo po zakończeniu tego meczu.

Mecz na głosy:

Janusz Stańczyk: - Te trzy punkty dają mi ogromną satysfakcję. Cieszę się, że zespół, mimo iż przegrywał, na tak krótko przed końcem nie zrezygnował i doprowadził do zwycięstwa. Zaprezentowaliśmy się jako zespół dobrze zorganizowany i waleczny. A te punkty dedykuję Wiesławowi Wojnie.

Adam Michalski (polemizując nieco z przedmówcą): - Rozumiem radość kolegi ze zwycięstwa, chciałbym jednak zwrócić uwagę, że Zagłębie koncentrowało się głównie na przeszkadzaniu w grze. I dlatego takiego meczu nie powinniśmy byli przegrać. Swoją drogą trudno, żebyśmy w takim składzie dominowali nad Zagłębiem, prawdą jest jednak, że nadal cechuje nas skuteczność. Oczywiście, mam pretensje do zespołu, że nie potrafił obronić jednobramkowej przewagi.

Andrzej Grygierczyk, Sport nr 180, 18 września 1995