17.11.1968 - Górnik Zabrze - Zagłębie Sosnowiec 4:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
17 listopada 1968
1. liga 1968/69, 13. kolejka
Górnik Zabrze 4:2 (2:2) Zagłębie Sosnowiec Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Ryszard Banasiuk (Katowice)
Widzów: 10 000
Herb.gif HerbZaglebieSosnowiec.gif
Lubański 9


Wilczek 43
Lubański 58 k
Lubański 73
1:0
1:1
1:2
2:2
3:2
4:2

Kowalczyk 11
Jarosik 34
(1-4-3-3)
Jan Gomola
Alfred Olek
Stanisław Oślizło
Jerzy Gorgoń
Stefan Florenski
Alojzy Deja (15 Rainer Kuchta)
Erwin Wilczek
Hubert Skowronek
Zygfryd Szołtysik
Włodzimierz Lubański
Jerzy Musiałek
SKŁADY
Witold Szyguła
Leszczyński
Szmidt
Duch
Strzałkowski
Pielok
Kowalczyk
Gałeczka
Andrzej Jarosik
Seweryn
Piecyk
Trener: Géza Kalocsay Trener: Józef Machnik

Relacje

Sport

Piękny mecz w Zabrzu. Zbyteczne prezenty arbitra dla mistrza jesieni

Zabrze. -Tak emocjonującego i dramatycznego pojedynku Zabrze już dawno nie oglądało. Niemal w każdej minucie zdarzały się spięcia to pod jedną, to pod drugą bramką, padały strzały różnego kalibru, goalkeeperzy byli bezustannie w opałach. Po błyskawicznych atakach następowały kontruderzenia, poszczególni gracze popisywali się różnymi sztuczkami technicznymi. Jednym słowem wielki mecz, który zapewne będzie jeszcze długo dyskutowany. Szczególnie w obozie Zagłębia. Goście zostali wyraźnie skrzywdzeni przez arbitra. Stało się to w okresie, gdy ważyły się losy pojedynku, wynik był remisowy, a w dodatku więcej z gry mieli sosnowiczanie.

Oto wypadki, które nastąpiły krótko po sobie: w 58 min. Skowronek przeprowadził rajd lewą stroną, minął jednego z przeciwników, a kiedy próbował przedryblować Szmidta, ten zaatakował go zdecydowanie, wybijając piłkę spod nóg. Trudno powiedzieć czy był to faul kwalifikujący się na przyznanie karnego. P. Banasiuk bez wahania jednak wskazał na punkt stąd egzekwuje się jedenastki. Lubański pewnie umieścił piłkę w siatce. 3:2 dla Górnika.

W niecałe cztery minuty później Gomola popełnił znacznie cięższe przewinienie niż Szmidt, złapał bowiem Piecyka rękami za obie nogi, podciął go, gdy ten był w idealnej pozycji. Zwolennicy Górnika zamarli z przerażenia. Zapewne i oni byli przekonani, że sędzia zarządzi egzekucję karnego. Nic z tego! P. Banasiuk uznał, że Piecyk zagrał ręką. Olbrzymi błąd! Zanim sosnowiczanin dotknął piłki ręką został przecież podcięty!

Ten incydent, wypaczający bez wątpienia przebieg zawodów podciął Zagłębiu skrzydła. W okresie bowiem, gdy sosnowiczanie byli bliscy objęcia prowadzenia, gospodarze najpierw otrzymali prezent, a następnie nie zostali ukarani za przewinienie swojego bramkarza. Trudno się dziwić, pretensjom gości kierowanym pod adresem p. Banasiuka. Niestety nie miał on swego najlepszego dnia.

Zanim doszło do opisanych wyżej wypadków, Zagłębie zadziwiło wszystkich pasją, wolą walki, ambicją. Jak stwierdził prezes klubu p. Sender - piłkarze Sosnowca rozegrali najlepszy mecz w jesiennej serii z czym na pewno można się zgodzić. W pierwszej połowie goście z wyjątkiem Szmidta rażącego brakiem zdecydowania i przeglądu sytuacji, nie mieli w swych szeregach słabszych punktów. Ba, jako kolektyw bardziej podobali się od jedenastki wielokrotnego mistrza Polski. Opanowali oni środek boiska, gdzie okresami wręcz wzrowo zagrywali Gałeczka i Pielok, uruchamiając często obu skrzydłowych oraz aktywnego tym razem Jarosika. Na plus napastników Zagłębia należy zapisać jeszcze i to, że po stracie piłki z reguły szybko cofali się do tyłu, przychodząc w sukurs defensorom, przeszkadzali jak mogli gospodarzom w rozgrywaniu. Tak działo się jednak do 70 min. gry. Później batutę objęli górnicy, którzy w końcówce stworzyli pod bramką Zagłębia sporo kapitalnych sytuacji.

Górnik mimo zwycięstwa i wielu pomysłowych akcji ofensywnych, zakończonych strzałami dobrej miarki, w sumie nie przedstawiał tak korzystnego wrażenia, jak przed tygodniem na boisku Szombierek. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu wpłynęła ujemnie na grę zabrzan kontuzja Dei. Musiał on już w 15 min. opuścić murawę po zderzeniu się z Gałeczką, doznając stłuczenia mięśnia. W każdym razie akcjom górników brakowało spoistości często obrońcy popełniali błędy, pozostawali przeciwnikowi zbyt wiele swobody. Nawet Oślizło nie wzbudzał zaufania! był współwinny utraty drugiej bramki. Przy pierwszej nie popisał się Gomola, który dał się ubiec Kowalczykowi. ponadto bramkarz Górnika raził niekiedy prowincjonalnymi manierami z niesportowym zachowaniem, co nie przystoi tej klasy piłkarzowi. Bardzo dobrze zaprezentowali się natomiast Lubański, Szołtysik oraz Wilczek. Najlepszy snajper zabrzan, mimo że był krótko kryty przez Strzalkowskiego, strzelił trzy bramki. Dwie z akcji, których współtwórcami byli Wilczek i Szołtysik. ,,Mały" podobnie jak Wilczek niewiele odbiegał poziomem od Lubańskiego. Ze strony tych trzech napastników Szygule roziło największe niebezpieczeństwo. W sumie mecz miał trzy fazy: W pierwszej gra była wyrównana z tym, że optycznie lepsze wrażenie sprawili goście. w drugiej nacierało Zagłębie, a gospodarze przed utratą bramki zwalniali tempo, grali nawet na czas. Trzecia zdecydowana przewaga górników, mających sporo szans podwyższenia wyniku. Pomeczowe opinie: Trener G. KALOCSAI: - Zadowolony jestem z gry moich podopiecznych w drugiej połowie. Trafiliśmy na bardzo dobrze usposobionego przeciwnika. Cieszę się, że udało się nam zakończyć pierwszą rundę bez porażki. Trener J. MACHNIK: - Derbów nie powinien absolutnie prowadzić miejscowy arbitrer. Nie sprostał on zadaniu. Należał się nam ewidentny karny. Jedynastka, którą przyznał Górnikowi, przesądziła losy całego meczu. Mimo porażki wszyscy nasi gracze zasłużyli na słowa uznania. Już dawno nie walczyli z taką ambicją.

B. Gryszczyk, Sport

Kronika Górnika Zabrze

Tak emocjonującego i dramatycznego spotkania Zabrze już dawno nie oglądało. Niemal w każdej minucie zdarzały się spięcia, to pod jedną, to pod drugą bramką, padały strzały różnego kalibru a golkiperzy byli bezustannie w opałach. Górnik mimo wielu pomysłowych akcji, ale zaprezentował się już nieco gorzej niż tydzień temu w Bytomiu. Trudno powiedzieć jak na ich poczynania wpłynęła kontuzja Deji, który już w 15. minucie musiał opuścić pole gry. W każdym bądź razie akcjom górników brakowało spoistości, obrońcy często popełniali błędy pozostawiając napastnikom zbyt dużo swobody. Nawet Oślizło nie wzbudzał zaufania, gdyż był współwinny utraty drugiego gola. Przy pierwszej natomiast nie popisał się Gomola, który dał się ubiec Kowalczykowi. Ponadto bramkarz Górnika raził niekiedy prowincjonalnymi manierami, graniczącymi z niesportowym zachowaniem, co nie przystaje piłkarzowi tej klasy. Bardzo dobrze natomiast zaprezentowali się Wilczek, Szołtysik oraz Lubański. Ten ostatni mimo bardzo krótkiego krycia zdołał strzelić 3 bramki. Trener zabrzan doceniał klasę rywala, dlatego tym bardziej był zadowolony ze zwycięstwa.