18.03.1956 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
18 marca 1956 (niedziela), godzina 15:30
1. liga 1956, 1. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (2:1) Ruch Chorzów Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Stefan Paszkowski (Warszawa)
Widzów: 25 000
Herb.gif HerbRuchChorzow.gif
Jankowski 10
Jankowski 17

Fojcik 74 g
1:0
2:0
2:1
3:1


Alszer 27
Józef Kaczmarczyk
Henryk Zimmermann
Antoni Franosz
Henryk Hajduk
Eryk Nowara
Marian Olejnik
Manfred Fojcik
Ginter Gawlik
Edward Jankowski
Henryk Czech
Ewald Wiśniowski
SKŁADY Ryszard Wyrobek
Maksymilian Gębur
Henryk Bartyla
Jerzy Bomba
Czesław Suszczyk
Zygmunt Pieda
Hubert Pala
Eugeniusz Pohl
Henryk Alszer
Gerard Cieślik
Jan Wiśniewski
Trener: Augustyn Dziwisz Trener: Adam Niemiec

Dodatkowe informacje

  • Spotkanie ligowe z Ruchem nr 1 (derby nr 5)
  • Według Przeglądu Sportowego widzów 30 000.

Relacja

Jedna z nielicznych sytuacji pod bramką Górnika Zabrze. Zimmermann wespół z bramkarzem pewnie zlikwidowali akcję Wiśniewski – Alszer. (Fot. Jerzy Bydliński [w:] „Sport” nr 23 z 19.03.1956, s. 1)

Sport

Z żelazną wolą zwycięstwa szturmowali górnicy przez pełnych 90 minut

Górnik został skazany na sukces. Ta prawda nie była wcale oczywista, choć premierowy mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej przyniósł powiew optymizmu. Na inaugurację sezonu 1956 beniaminek zmierzył się z ówczesnym 8-krotnym mistrzem Polski, Ruchem Chorzów. Po raz piąty w historii i pierwszy raz w grze o punkty. Faworytem tego spotkania niewątpliwie byli chorzowianie. Do zespołu wrócił z „wojska” Zygmunt Pieda, który wspólnie z Czesławem Suszczykiem powinni byli stanowić o sile pomocy. Na skrzydło doszedł dodatkowo Hubert Pala. Obawiano się jedynie o jakość ataku, zarówno Jan Wiśniewski, jak i Henryk Alszer nie byli bowiem już pierwszej młodości. Zabrzanie, nie zamierzali jednak poddawać się bez walki, co więcej mieli ambicję, aby odegrać w pierwszej lidze poważną rolę. Ich główną siłę stanowił Marian Olejnik w pomocy oraz cała formacja ofensywna.

Warto również wspomnieć, że przed sezonem do Zabrza przeniósł się obrońca Henryk Hajduk, mistrz Polski w barwach Ruchu, wicemistrz z krakowskim Wawelem, a potem piłkarz CWKS. Zapisał się więc w kronikach jako pierwszy były piłkarz Ruchu, który zaliczył również 1. ligę w Górniku.

Jak wielkie było zdziwienie piłkarskich ekspertów… Już pierwsze ligowe spotkanie pokazało bowiem, że w derbach nie ma mowy o faworytach. Górnicy demonstrowali wyśmienitą formę i pokonali niebieskich 3:1 (2:1), co jak dotąd nie udało się zbyt wielu drużynom na Śląsku.

Nawet 25 tysięcy kibiców, którzy pojawili się na zabrskim stadionie, nie spodziewało się takiego obrotu sprawy. Sympatykom Górnika zapewne nawet się nie śniło, że będą opuszczać stadion w tak wyśmienitych nastrojach. Wszyscy mieli jeszcze w pamięci wymęczone zwycięstwo z Zawiszą w Pucharze Polski sprzed siedmiu dni. Nikt też spośród kibiców Ruchu pewnie nie przypuszczał, że ich zespół poniesie tak zaskakującą klęskę. Inaczej nie można bowiem nazwać tego, co działo się na boisku. Fakt, w pierwszej połowie dominacja zabrzan nie była jeszcze tak bezapelacyjna, w drugiej jednak, po prostu zdeklasowali rywali.

Oba zespoły przed sezonem przebywały na obozach kondycyjnych, jednak egzamin na mokrym i rozmiękłym boisku zdali wyłącznie piłkarze Augustyna Dziwisza. Chorzowianom starczyło sił tylko na pierwsze 45 minut. Autor relacji na łamach katowickiego „Sportu”, odniósł nawet wrażenie, że świetnie przygotowana do twardych bojów drużyna gra z zespołem starszych panów . To zabrzanie walczyli bowiem do upadłego, począwszy od bramkarza, na lewoskrzydłowym Wiśniowskim kończąc. Imponowali lekkością, swobodą ruchów, opanowaniem piłki. Głównym motorem napędowym drużyny był jednak Edward Jankowski. Niemal każdy jego pojedynek z obrońcami niebieskich kończył się groźną sytuacją pod bramką rywala. Kolejno w 10 i 17 minucie ulokował piłkę w siatce. Ryszard Wyrobek stał w tym czasie jak przymurowany na linii bramkowej. Kontaktowego gola strzelił zaś Henryk Alszer, ale w drugiej połowie ostatecznie o wyniku przesądziło trafienie Manfreda Fojcika.

Chorzowianie ustępowali zabrzanom w zasadzie pod każdym względem. Między formacją ofensywną i defensywną istniała ogromna przerwa. Żaden z napastników nie kwapił się jednak, by wspomóc kolegów z obrony. Dlatego za główną przyczynę porażki piłkarzy Adama Niemca można śmiało uznać brak ambicji. Wśród niebieskich można było nawet naliczyć „kilka primabalerin w zupełnie czystych spodenkach” . Górnicy schodzili natomiast z boiska ubrudzeni do niepoznania. Ich sukces nie podlegał dyskusji . Tym samym zespół z Zabrza stanął na czele bilansu spotkań obu drużyn w lidze. Prowadzenia nie oddał nawet na moment. Co więcej niebiescy długie, długie lata będą musieli czekać na pierwsze ligowe zwycięstwo w Zabrzu.

Po tym spotkaniu Górnik wyrósł na cichego faworyta sezonu. Przypuszczano, że jeśli zespół utrzyma formę z tego meczu w kolejnych pojedynkach, już wkrótce może dojść do przetasowań w układzie sił w lidze.

Karol Weisberg, Sport nr 3, 19 marca 1956