18.04.1992 - Pegrotour Dębica - Górnik Zabrze 0:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
18 kwietnia 1992 (sobota), godzina 11:00
1. liga 1991/92, 22. kolejka
Pegrotour Dębica 0:0  Górnik Zabrze Dębica
Sędzia: Andrzej Kobierski (Kielce)
Widzów: 1 500
HerbIgloopolDebica.gif Herb.gif
Szuflita Yellow card.gif
Sławomir Szymaszek
Józef Stefanik
Bogusław Chłąd
Tomasz Szuflita
Krzysztof Szary
Dariusz Porbes
Janusz Kaczówka
Krzysztof Nalepka
Sławomir Majak
Leszek Kucharski (87 Janusz Świerad)
Mateusz Jelonek
SKŁADY Marek Bęben
Jacek Grembocki
Tomasz Wałdoch
Marek Piotrowicz
Krzysztof Zagórski
Ryszard Staniek
Piotr Jegor
Dariusz Koseła
Mieczysław Agafon
Ryszard Kraus
Henryk Bałuszyński (58 Andrzej Orzeszek)
Trener: Tadeusz Gaszyński Trener: Jan Kowalski

Relacje

Sport

Dębica. Górnicy rozpoczęli w dobrym stylu i wydawało się, że ich prowadzenie jest tylko kwestią czasu. Hasło do ostrzeliwania bramki strzeżonej przez Szymaszka dał już w 1 min. Piotr Jegor, lecz piłka stała się łupem golkipera. Chwilę potem jednak Szymaszek nie miałby żadnych szans obrony "główki" Krausa z najbliższej odległości, gdyby uderzenie było bardziej precyzyjne. W 15 min. Jegor, który do strzeleckich popisów z rzutów wolnych dołączył jeszcze funkcję rozgrywającego, idealnie obsłużył Kosełę, ten trafił do siatki, sędzia jednak bramki nie uznał, gdyż dopatrzył się pozycji „spalonej" strzelca. W 29 min. centrował Jegor, adresatem był Agafon, lecz i tym razem szansa nie została wykorzystana. Od tego momentu goście zwolnili akcję do tego stopnia, że taniec „chodzony” mógł z nimi konkurować. Wykorzystywali to natychmiast gospodarze i dwukrotnie w 35. i 52 min. Krzysztof Nalepka miał dogodne sytuacje, najpierw zwlekał z oddaniem strzału, a następnie ułatwił bramkarzowi zadanie, gdyż uderzył zbyt słabo.

Kto wie jakie byłyby losy spotkania, gdyby sędzia w 47 min. przewrócenie Kaczówki przez Wałdocha w polu karnym potraktował jako faul, a Stefanik w 83 min. spostrzegł dobrze ustawionego Jelonka w najbliższym sąsiedztwie Bębna. Inny wynik niż podział punktów nie byłby jednak sprawiedliwy. Po okresie marazmu górnicy w końcówce przyspieszyli i dyktowali warunki gry. W roli niemogącego się pogodzić z utratą punktów był Ryszard Kraus. W 67 min. przegrał jednak pojedynek sam na sam z Szymaszkiem, a następnie świetnie główkował, jednak tym razem bramkarz gospodarzy był nie do pokonania. W swoich poczynaniach Kraus był osamotniony, gdyż Bałuszyński rozegrał słabą partię, a Orzeszek nie był odpowiednio przygotowany. Miał kłopoty z opuszczeniem boiska o własnych siłach.

Po spotkaniu trener Jan Kowalski stwierdził, że górnicy nie mobilizują się należycie do walki ze słabymi rywalami, stąd nieprzynoszący splendoru wynik.