18.11.1998 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 4:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
18 listopada 1998 (środa), godzina 17:00
1. liga 1998/99, 3. kolejka
Górnik Zabrze 4:0 (3:0) Pogoń Szczecin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Andrzej Dymek (Wrocław)
Widzów: 1 610
Herb.gif HerbPogonSzczecin.gif
Rocki 22 g
Probierz 25 k
Gierczak 29 g
Rocki 54 g
1:0
2:0
3:0
4:0
Probierz, Kompała Yellow card.gif Lewandowski, Stolarczyk, Burlikowski
(1-3-5-2)
Andrzej Bledzewski
Robert Kolasa
Maciej Krzętowski
Grzegorz Lekki
Marcin Brosz (85 Tomasz Dragan)
Adam Kompała
Michał Probierz (74 Marcin Kondzielnik)
Mieczysław Agafon
Kamil Kosowski
Piotr Rocki
Piotr Gierczak (81 Tomasz Sobczak)
SKŁADY (1-3-5-2)
Wojciech Tomasiewicz
Dariusz Lewandowski
Marcin Kaczmarek (65 Robert Sikorski)
Maciej Stolarczyk
Leszek Pokładowski
Jarosław Chwastek
Marek Walburg
Paweł Drumlak
Rafał Piotrowski (33 Piotr Burlikowski)
Olgierd Moskalewicz
Robert Dymkowski (81 Rafał Andruszko)
Trener: Jan Żurek Trener: Bogusław Baniak

Dodatkowe informacje

  • W pierwotnym terminie mecz odbyć miał się 8 sierpnia, jednakże drużyna gości odmówiła gry powołując się na strajk ligowców dla dymisji prezesa PZPN. Górnik otrzymał punkty walkowerem decyzją związku (15 września), z których później zrezygnował proponując rozegranie meczu na boisku.

Relacja

Sport

Przejechał walec

W przerwie spotkania „Trybuna Śląska” ogłosiła wyniki plebiscytu na jedenastkę Górnika 50-lecia. Widać, piłkarze chcieli nawiązać do tradycji i wygrali z Pogonią wysoko, po bardzo dobrym meczu. Wynik był wyższy, niż przyznany swego czasu walkower przez Wydział Gier.

„W pierwszej połowie przejechał po nas walec. Dobrze, że nie skończyło się kompromitacją” – powiedział po meczu Bogusław Baniak. Faktycznie tak grającego Górnika jak w pierwszych 45 minutach, dawno na Roosevelta nie oglądano. Zwykle zabrzanie rozkręcali się powoli i dopiero po przerwie narzucali rywalowi swoje warunki gry. Tym razem było odwrotnie. Najbardziej wymownym obrazem przewagi Górnika jest statystyka. Tylko przed przerwą oddali zabrzanie 15 celnych strzałów i praktycznie po każdym z nich mógł paść gol. Od pierwszych minut zagrał tym razem Piotr Rocki i na pewno był najlepszym piłkarzem na boisku. Zresztą komukolwiek z zabrzan zarzucić słabszy występ.

Nim padła pierwsza bramka, Tomasiewicz musiał interweniować siedmiokrotnie. Szczególnie między 17 a 22 minutą piłka nie opuszczała pola karnego Pogoni. Grano w trudnych warunkach. Z boiska usunięto co prawda śnieg, jednak było na przemian grząsko i ślisko. Nie przeszkadzało to Górnikowi grać z pierwszej piłki i bardzo szybko. Pogoń nie była w stanie znaleźć recepty na taką grę. Nim padły bramki, groźne strzały oddali kolejno Rocki, Brosz i trzykrotnie Gierczak. W drugiej linii świetnie radzili sobie Probierz i Brosz, jedno z lepszych spotkań rozegrał Kompała. Bardzo aktywni byli napastnicy. Trzy pierwsze bramki padły w odstępie kilku minut. Akcję w 22 minucie zaczął Gierczak. Oddał strzał, Tomasiewicz nie złapał piłki, Gierczak wrzucił ją na pole karne, a najmniejszy na boisku Rocki, głową skierował ją do siatki. Minęły trzy minuty i po podaniu Gierczaka, w polu karnym Tomasiewicz zahaczył Kompałę. Rzut karny na bramkę zamienił Probierz. Górnik prowadził 2:0 i nie zwalniał. Pięć minut później kibice oglądali najładniejszą akcję meczu. Po prawej stronie Probierz odegrał piłkę piętą do Brosza, ten z pierwszej piłki wrzucił ją na pole karne, a Gierczak „szczupakiem” zdobył trzecią bramkę. Cztery minuty później goście (Chwastek) oddali pierwszy bardzo niecelny strzał na bramkę Bledzewskiego, który interweniował w całym meczu tylko dwa razy. Jedynym groźnym strzałem było ładne uderzenie Moskalewicza z ostrego kąta. Co na to zabrzanie? Jeszcze przed przerwą kapitalny strzał z dwudziestu metrów oddał Brosz. Piłka trafiła w poprzeczkę.

Po przerwie ataki Górnika nie były już tak szybkie, co znaczy, że zmienił się obraz gry. Nadal przeważali zabrzanie, którzy wygrywali zdecydowaną większość pojedynków w środku pola. Gol padł już tylko jeden, za to przedniej urody. Była 54 minuta, kiedy Brosz wrzucił piłkę z głębi pola na pole karne. Doszedł do niej dynamiczny Rocki i ponownie strzałem głową pokonał Tomasiewicza. Trzecia i czwarta bramka były godne wszystkich boisk świata. Pogoń w końcówce zagrała z charakterem. Choć środków tego dnia do podjęcia wyrównanej walki nie miała, pokazała w ostatnich minutach lwi pazur. Inna rzecz, że w obecnej sytuacji klubu, na postawę zawodników trzeba patrzeć z nieco większym dystansem.

W przerwie wymieniono się pucharami i kwiatami. Wszak oba kluby obchodzą w tym roku 50. urodziny. Kondycja obu jubilatów jest jednak diametralnie różna.

P.M., Sport nr 225, 19 listopada 1998