19.04.1964 - Zagłębie Sosnowiec - Górnik Zabrze 0:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
19 kwietnia 1964
1. liga 1963/64, 18. kolejka
Zagłębie Sosnowiec 0:2 (0:1) Górnik Zabrze Sosnowiec, Stadion Ludowy
Sędzia: Musiolik (Katowice)
Widzów: 40 000
HerbZaglebieSosnowiec.gif Herb.gif
0:1
0:2
Musiałek 19 g
Wilczek 53 g
Szyguła (Józef Machnik)
Skiba
Bazan
Śpiewak
Fulczyk
Majewski
Gałeczka
Uznański (Gaik)
Kosider
Myga
Piecyk
SKŁADY Hubert Kostka
Waldemar Słomiany
Stanisław Oślizło
Edward Olszówka
Norbert Gwosdek
Zygfryd Szołtysik
Erwin Wilczek
Włodzimierz Lubański
Ernest Pol
Jerzy Musiałek
Roman Lentner

Relacja

Sport

Podwójny zawód tysięcznej widowni, Partia „szachów” na Stadionie Ludowym, Górnik w roli Smysłowa

Do normalnych elementów meczowych należy włączyć jeszcze wysoką stawkę, nerwy i - jakby nie było- stosunkowo większy wiatr. Mógł on wpłynąć decydująco na wynik meczu już w drugiej minucie, kiedy to niezdecydowana główka Oślizły omal nie sprowadziła nieszczęścia. W ogóle pierwsze minuty nie były dla gości zbyt różowe. Mieli widocznie zamiar rozstrzygnąć walkę szybko w zwykłej ofensywnej manierze, stąd zbyt częste osamotnienie Oślizły. Było ono ryzykowne, gdyż Zagłębie posługiwało się wówczas przeważnie górnymi piłkami na dobieg. Na szczęście Gwozdek, który zdaje się ambicje wybić się w ofensywnie, w porę cofnął się, zrezygnował z dalekich wycieczek Słomiany i z wolna obrona się skonsolidowała. A była ku temu wielka pora, gdyż Zagłębie wykazywało wciąż większą agresywność.

Jak to w piłce często bywa w tym właśnie momencie pada pierwsza bramka. Zdobył ja Musiałek, gracz, który zbytnio się nie wybijał, zresztą i w dalszym ciągu spotkania. Wilczek bije rzut wolny i główka łącznika w sytuacji niewyraźnej przynosi prowadzenie, gdy Szygule ucieka piłka spod rąk. Atak Górnika, który nie może się jakoś ustabilizować i ogranicza się do „szarpanych” akcji, teraz daje o sobie bardziej znać.

Duszą zespołu górniczego jest Szołtysik. Na pozycji pomocnika dwoi się i troi, zwodzi, atakuje silniejszych od siebie przeciwników, słowem jest w całym tego słowa znaczeniu „mikserem gry”. Gdyby jeszcze długie podania do przodu były nieco dokładniejsze, można by ocenić jego występ jako bezbłędny.

Chwilowo jednak zwycięstwo nie jest jeszcze pewne. W 30min. Uznański główkuje piłkę bitą z rogu, obrona Górnika nie bardzo wie co robić, na szczęście pocisk idzie w bok. Gałeczka ma dość Olszówki, który jest drugą wybijającą się postacią swojej drużyny i przenosi się na pozycję lewego łącznika.

Gra jest nadal nerwowa. Górnicy mając zapas bramkowy, chcą przede wszystkim utrzymać przewagę i nie mają ambicji popisania się piękną grą. Atak, w którym wysuwają się do przodu obaj łącznicy, próbuje przebijać się, ale mało jest efektownych pociągnięć. Poza tym obowiązuje hasło – rozbijać w zarodku akcje przeciwnika. Robi to nie tylko obrona, ale także cofnięty Pol. Ernest mniej myśli teraz o konstruowaniu ataków, a raczej indywidualnymi zagrywkami stara się hamować przeciwnika i zyskać na czasie. Oczywiście w grze jego nie brak również nagłych konstrukcyjnych podań.

Tego rodzaju metoda stwarza wrażenie, że górnicy nastawili się bardziej na indywidualne zrywy, niż ataki zespołowe. Stąd też i Lentner cofa się często do piłki i odbija się od Skiby, który nęka go atakami nie zawsze w zgodzie z przepisami. A co robią zagłębiacy?

Wkładają w grę wiele ambicji i wysiłku. Korzystając z pomocy wiatru, często atakują. Idzie im chwilami zupełnie składnie, gorzej jest z wykończeniem. Wolny Fulczyka z granicy pola karnego szybuje ponad poprzeczką. Na 15minut przed przerwą Kostka ma okazję popisać się. Po wolonym unieszkodliwia „chytrą” główkę Uznańskiego. Ma poza tym i szczęście, gdy piekielna bomba Gałeczki mija cel w bliskiej odległości. Końcówka daje możność popisania się Lubańskiemu. Raz przychwytują go na spalonym, to znów sędzia nie uznaje bramki, którą ładnie wypracował, mijając bramkarza.

Pierwsza połowa nie jest widowiskowo ciekawa, zbyt wiele szarpaniny i gry obliczonej przede wszystkim na destrukcję. Po przerwie za Uznańskiego na prawe skrzydło wchodzi Gaik, który ma również okazję zapoznania się z dobrą formą twardego, zdecydowanego Olszówki. Górnik gra teraz z wiatrem; uwidacznia się to w sprawniejszych akcjach ofensywnych i pierwszych zdobytych rogach.

53 minuta rozstrzyga o losach Zagłębia, Lentner bije rzut wolny bardzo ostro na skos, piłkę nadaremnie próbują chwycić na głowę dwaj jego koledzy ulokowani na wprost bramki. Robi to za nich Wilczek ustawiony nieco z boku. Piłka skierowana ostro główką do ziemi nie daje Szygule żadnej szansy. Tak więc niezbyt widoczny w polu Wilczek zbiera oklaski za doprawdy kunsztowny strzał.

Zagłębie wciąż jeszcze nie rezygnuje. Przy każdej okazji atakuje, przy czym okazuje się, że Ośliźle brak zwykłej pewności i zdecydowania; dochodzi do nieporozumień z własnym bramkarzem. Szyguła przy obronie sam powoduje kontuzję i w 68min. ustępuje miejsca Machnikowi. Pol znakomicie podaje Lubańskiemu, który przedłuża strzał tuż nad… bramką. W minutę później Kostka przerzuca bombę Gałeczki nad poprzeczkę.

Czas ucieka, Zagłębie dąży za wszelką cenę do poprawy wyniku. Nietrudno o przewagę z chwilą, gdy górnicy nastawili się już bez osłonek na przetrzymanie meczu, zostawiają przeciwnikowi środek pola przyłapują go, gdy zbliża się do bramki. Często dalekie piłki lądują na aucie. Akcje odciążające prowadzą Lubański i Musiałek, sekunduje im Lentner, który na minutę przed końcem omal nie zaskoczył Machnika.

Była to typowa walka o punkty i prestiż. Nic dziwnego, że mało było w niej piękna, a więcej męskiego. zdecydowanego wysiłku jednej i drugiej strony. Nie ulega wątpliwości, że górnikom bardziej należało się zwycięstwo, gdyż w szeregach ich widziało się więcej jednostek o poważniejszej klasie, a poza tym górowali doświadczeniem i rozsądkiem taktycznym. Trzymali się konsekwentnie swojego planu, nie dając się unieść ambicji popisania się przed wypełnioną po brzegi widownią. W tych warunkach Zagłębie nawet miało w polu lekką przewagę. Dwanaście na pięć rogów gospodarzy świadczy zarówno o tym, że byli agresywni, jak i o zdecydowanej grze defensywy górniczej, która nie wahała się wybijać piłki poza linię. Gdy mowa o rogach, to aż przykro było patrzeć, jak Zagłębie z uporem stosowało ciągle ten sam schemat, oczywiście dawno już rozszyfrowany przez przeciwnika.

Doskonale spisywał się Kostka, bardzo aktywny i pewny. W obronie miałbym pretensje do Oślizły, jednak mam też w pamięci momenty, w których zdobywał się na dobrą klasę. Dobrze trzymał się Słomiany, aczkolwiek piłki nie zawsze były dokładne, to samo tyczy się Gwozdka. Może wykorzystując jego walory Górnik zdecyduje się grać bardziej wyraźnie z czterema obrońcami. Olszówce wielkie brawa za bardzo równą formę, zdecydowanie i spokój tak bardzo cenny w pierwszych chaotycznych momentach gry.

O Szołtysiku już pisałem. Był przed przerwą znakomity i jego zasługą jest, że gra miała wówczas bardziej zorganizowany charakter. Po przerwie nieco mniej wpada w oko. Pol nie był efektywny, ale swą rutyną i spokojem bardzo się wczoraj przydał. Lubański musi bardziej oszlifować swoją technikę i poprawić zwrotność. Potrzebna jest też umiejętność gry głową. Musiałek nie oszczędzał się, ale znamy go z lepszych czasów. Doskonały był Lentner, sprytny, szybki, pomysłowy. Wilczek mniej włączał się w akcje, wybacza mu się wiele z uwagi na piękną bramkę.

Do Szyguły miano pretensję o pierwszą bramkę. Być może, że bardziej doświadczony bramkarz zapobiegłby jej, ale miał on też momenty bardzo dobre. Również Machnik wystawiony na krótko zadowolił. Obrona Zagłębia grała twardo i nieustępliwie pod kierownictwem Bazana. Skiba grał częstokroć nieczysto. Pomoc starała się zabezpieczyć kontakt z pierwszą linią i to jej się na ogół udawało. Piłki podawane przez Majewskiego były pożyteczne. Atak ani nie zachwycił ani nie rozczarował. Brak mu nadal indywidualności, które potrafiłyby nadać grze jakieś bardziej wyraźne piętno. Gałeczka był dostatecznie uważnie pilnowany, by nie wyrządził szkody. Sędzia p. Musiolik popełnił sporo błędów przy ocenie gry nieczystej, był jednak bezstronny. W przyszłości należałoby na tego rodzaju spotkania wyznaczać najlepszych arbitrów jakimi dysponujemy, nawet kosztem pewnej ilości przejazdowych złotówek.

Opinie o meczu:

Trener Zagłębia, Teodor Wieczorek: Nie wiem, co się stało z moimi chłopcami. Zgubiły ich nerwy, Szyguła przepuścił fatalnie pierwszą bramkę i nie był bez winy przy drugiej. Trener Górnika, Hubert Skolik: Zastosowaliśmy taktykę „Interu” i zdała ona w pełni egzamin. Szołtysik, Lentner, Pol i Lubański świetnie wykonywali swe zadania. Mówiono, że Górnik potrafi grać tylko ofensywnie. W Sosnowcu udowodniliśmy, że potrafimy także zwycięsko się bronić.

Tadeusz Maliszewski, Sport nr 52 z dnia 20 kwietnia 1964r.