19.08.1961 - Górnik Zabrze - Cracovia 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
19 sierpnia 1961 (sobota)
1. liga 1961, 17. kolejka
Górnik Zabrze 2:1 (0:1) Cracovia Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Aleksander Zubcow (Warszawa)
Widzów: 8 000
Herb.gif HerbCracovia.gif

Lentner 55
Gawlik 75
0:1
1:1
2:1
Pietrasiński 30
Hubert Kostka
Antoni Franosz
Stanisław Oślizło
Edward Olszówka
Ginter Gawlik
Jan Kowalski
Erwin Wilczek
Ernest Pol
Jerzy Musiałek (46 Jan Kłosek)
Edward Jankowski
Roman Lentner
SKŁADY Leopold Michno
Andrzej Mikołajczyk
Andrzej Rewilak
Stanisław Szymczyk
Zygmunt Malarz
Waldemar Jarczyk
Krzysztof Hausner
Jerzy Ankus
Edward Pietrasiński
Jerzy Suder
Janusz Kowalik
Trener: Augustyn Dziwisz Trener: Karel Finek

Relacja

Sport

Rutyna leadera zażegnała niespodziankę dużego kalibru

ZABRZE. Niewiele brakowało, by Cracovia pozbawiła lidera miana niepokonanej jedenastki. Do 55 minuty wynik meczu brzmiał 1:0 na korzyść gości, a górnikom zaglądało w oczy widmo porażki. Grali oni nad wyraz słabo i nawet w przybliżeniu nie potrafili osiągnąć normalnego poziomu. Co więcej, prawie od początku pozwolili sobie narzucić styl gry przeciwnika, wskutek czego młodzi krakowianie często gościli pod bramką Kostki, przy czym kilkakrotnie tylko brak doświadczenia napastników Cracovii ratował gospodarzy od utraty goli. W 4 minucie Franosz zażegnał niebezpieczeństwo kiedy piłka po strzale Pietrasińskiego dosłownie mijała linię bramkową. W kilka minut później Gawlik sparował piłkę, szybującą do siatki Górnika, a największe szczęście dopisało zabrzanom, kiedy Pietrasiński, znajdując się w bezpośrednim sąsiedztwie Kostki, tak długo wózkował, aż potknął się na piłce i stracił ją na rzecz nadbiegającego Oślizły. Równo po upływie pół godziny środkowy napastnik Cracovii zrehabilitował się jednak za poprzednio nieudane akcje. Doszedł energicznie do centry z prawej flanki i mimo asysty obrońców Górnika rąbnął w pełnym biegu celnie w lewy róg bramki. W takich to okolicznościach goście zdobyli prowadzenie, na które przed meczem nikt nie liczył.

Po tych wydarzeniach wszyscy oczekiwali gwałtownej riposty ze strony przodownika tabeli. Gospodarze istotnie poderwali się do kontrataku. Dokładali wszelkich starań, by doprowadzić do wyrównania. Wszystkie ich próby kończyły się jednak niepowodzeniem. Młody blok obronny Cracovii grał bardzo uważnie i zdecydowanie, likwidując akcje zaczepne zabrzan, a ponadto gospodarze sami ułatwiali zadanie defensorom przeciwnika. Pchali się uparcie do przodu wyłącznie środkiem boiska, podczas gdy obaj skrzydłowi Lentner i Wilczek byli nieomal „bezrobotni” w tej fazie gry. Rzecz jasna, że koronkowe kombinacje Jankowskiego, Pohla i niedysponowanego Musiałka, przeprowadzane na powierzchni kilkunastu metrów i całkowicie pozbawione prostopadłych wypuszczeń lub przerzutów, nie miały żadnych szans powodzenia. Kilka zaś strzałów, oddanych spoza pola karnego przez Pohla i Jankowskiego, obronił w kapitalnym stylu Michno, który obok niezmordowanie pracującego Jarczyka był najjaśniejszym punktem swej drużyny. Publiczność nie doczekała się więc upragnionej bramki w pierwszej połowie spotkania.

Niepokój na trybunach wzrósł jeszcze bardziej, kiedy spiker oznajmił, że w drugiej fazie meczu zamiast Musiałka zagra na środku napadu junior Kłosek. Trudno rzeczywiście powiedzieć, czym kierował się trener Dziwisz, powołując w krytycznym dla zabrzan momencie tego młodziutkiego, zupełnie niedoświadczonego i bardzo mizernie prezentującego się pod względem fizycznym chłopca. To fakt, że Kłosek dawał z siebie wszystko, na co było go stać, ale poza dobrymi chęciami nie wniósł nic godnego uwagi do gry. Zabrzanie przeważnie w czwórkę szturmowali bramkę Michny. Można ich jednak pochwalić za to, że o ile do pauzy atakowali nieco nonszalancko, to obecnie dosłownie wychodzili ze skóry, by rozerwać obronę Cracovii. Bojowość Lentnera, Pohla, Jankowskiego i Wilczka odegrała właśnie decydującą rolę. W 55 minucie Lentner doszedł do podania Kłoska i choć zwykle unika strzałów prawą nogą, tym razem spróbował szczęścia, po czym piłka otarła się o słupek i wylądowała w siatce Cracovii.

Od tego momentu walka rozgorzała na całego. Zmęczonych ciężkim środowym pojedynkiem gości zaczęły powoli opuszczać siły. Górnik natomiast stawiał wszystko na jedną kartę, uparcie dążąc do zwycięstwa. Na 15 minut przed końcem meczu rozstrzygnęły się jego losy. Lentner scentrował z lewego skrzydła, Michno wypiąstkował piłkę sponad kłębowiska ciał, rozbijając przy tym nieszczęśliwie swojego kolegę Rewilaka. I zanim zdążył wrócić do bramki, Gawlik, po wyłapaniu piłki, posłał ją momentalnie do siatki. Rewilak zaś został zniesiony z boiska i do końca Cracovia walczyła w dziesiątkę.

Tak więc Górnik uratował obydwa punkty, mając w końcówce dalsze okazje na podwyższenie wyniku ale swoją formą zdecydowanie rozczarował.

ST. WOJTEK, Sport Nr 99 z dnia Poniedziałek, 21 sierpnia 1961r.