20.08.1967 - Górnik Zabrze - Szombierki Bytom 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
20 sierpnia 1967
1. liga 1967/68, 2. kolejka
Górnik Zabrze 1:1 (0:0) Szombierki Bytom Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Kazimierz Maśka (Wrocław)
Widzów: 10 000
Herb.gif HerbSzombierkiBytom.gif

Lubański 70
0:1
1:1
Bednarek 56

Hubert Kostka
Norbert Gwosdek
Stefan Florenski
Rainer Kuchta
Henryk Latocha
Joachim Kubek
Alfred Olek
Zygfryd Szołtysik
Jerzy Musiałek
Włodzimierz Lubański
Erwin Wilczek
SKŁADY
Ochman
Hajnisz
Mandziara
Strzelczyk
Nowak
Stanek
Wilim II
Potrawa (Maroński)
Jerzy Wilim I
Hubert Kulanek
Bednarek

Relacje

Sport

Anemiczna gra zabrzan. Obrońca tytułu nie wykorzystał karnego i stracił punkty.

Zabrze. Zaczęło się bardzo uroczyście: Drużyna mistrza Polski gratulowała zdobycia mistrza juniorów swym młodszym kolegom klubowym. A potem rozpoczął się mecz, który bynajmniej nie stał na mistrzowskim poziomie. Różnica szczególnie rzucała się w oczy, gdy zabrskie spotkanie porównywało się z sobotnim pojedynkiem Polonii z Zagłębiem. Wydaje się, że złożyły się na to dwie zasadnicze przyczyny. Po pierwsze – gospodarze mieli w swych szeregach zbyt wiele słabych punktów, a po drugie – wkładali w akcje ofensywne stanowczo zbyt wiele zapału i energii, gdy częstokroć bardziej potrzebna była rozwaga.

Sprawiedliwość nakazuje zwrócić uwagę, że zabrzanie mieli znacznie większą ilość sytuacji do zdobycia bramek niż bytomianie. Cóż z tego, kiedy nie potrafili wykorzystać nawet rzutu karnego (Lubańskiego przy stanie 1:1). Można jeszcze dodać, że byli zespołem lepszym, posiadali przewagę w polu. To wszystko prawda, ale w piłce nożnej liczą się bramki, a po dwóch meczach mistrz Polski posiada ich tylko jedną. Komentarze zbyteczne.

Prawdę powiedziawszy żadna z poszczególnych linii zabrzanie nie widziała pełnego zaufania. W wysuniętej do przodu trójce Wilczek-Lubański-Musiałek – ten ostatni był bardzo rzadko widoczny w grze. Pierwsi dwaj wykazywali dobrą formę. Inteligentnie grał Wilczek. Osłabł jednak w drugiej części meczu. Lubańskiemu obniżył notę niewykorzystany karny. Lekko cofnięty Szołtysik był znacznie mniej aktywny niż to ma miejsce zazwyczaj. W środkowej linii najrówniej grał Kubek. Obrona Górnika nie budziła zaufania. Natomiast Kostka bronił pewnie. W jednym wypadku swą interwencją uchronił swój zespół od porażki. W drużynie gości walczącej z pełnym poświęceniem i ambicją – bo głównie tym walorom mogą oni zawdzięczać wywiezienie punktu z Zabrza 3 trzech piłkarzy wyróżniało się wyraźnie. Byli to eks reprezentanci z Zabrza – Kulianek (świetna druga połowa), mądrze grający Nowak oraz szybki i twardy Mandziara. W pomocy najbardziej wpadał w oczy Stanek, okresami dobrze utrudniający rozgrywanie Szołtyskowi. Natomiast Wilim II wyraźnie daleki od formy. Jego starszy brat był nieco lepszy.

Pierwsze 16 minut meczu stało na żenująco słabym poziomie. Potem Górnik przyspieszył, uzyskał wyraźną przewagę, gra się ożywiła, było sporo emocjonujących momentów – ale bramki nie padały. W okresie największych opresji gości, w chwilach gdy wydawało się, że bramka padnie lada moment nastąpił wypad Szombierek i Stanek strzelił w poprzeczkę. Najdogodniejszą pozycję zmarnował w 40 minucie Musiałek przenosząc piłkę nad bramką po ładnym przeboju Lubańskiego. Po przerwie zabrzanie z miejsca przystąpili do ofensywy – w dalszym ciągu bezskutecznie, a bramkę zdobyli… goście. Młodszy Wilim wykorzystał błąd obrońców, uciekł na prawe skrzydło, dokładnie podał do środka, gdzie niczym szczególnym dotąd niewyróżniający się Bednarek pewnie ulokował piłkę w siatce. Od tej chwili przewaga Górnika stała się niemal zupełna. Grali jednak nadal zbyt chaotycznie, nerwowo. Na wyrównanie trzeba było czekać kwadrans. Przebój Lubańskiego przez mur zagęszczonej obrony Szombierek był bardzo efektowny: zabrzanin to tracił piłkę, to znów ją odzyskiwał, by ulokować wreszcie ją w siatce. W kilkadziesiąt sekund później Strzelczyk w zupełnie niegroźnej sytuacji dotknął piłki ręką. Karny. Piłka uderzona silnie przez Lubańskiego poszybowała nad porzeczką. Dalej był chaos, nerwowa szarpanina. Kibice zabrzan przeżyli jeszcze dramatyczny moment, gdy po serii błędów defensywy Maroński znalazł się na kilka metrów przed Kostką, ale ten potrafił jeszcze zażegnać grożące najwyższe niebezpieczeństwo. Po meczu powiedzieli: Selekcjoner PZPN – Michał Matyas: - „Mecz cechowała walka na siłę, bez prób rozumowego rozwiązania akcji. Akcje były szybkie, ale chaotyczne. Z formy Lubańskiego i Szołtysika jestem zadowolony. Augustyn Dziwisz – trener Szombierek – „Widowisko najwyżej przeciętne. Z wyniku jestem zadowolony. Nasze plany taktyczne zostały w sporej części zrealizowane. Przeciwnik w słabej formie.” Marian Olejnik – asystent trenera Górnika – „Pierwsza połowa była lepsza. Jak się nie umie strzelać przy tylu sytuacjach to trudno wygrać. Ten karny… Włodek chciał z pewnością jak najlepiej.”

M. Szymkowiak, Sport nr 98 z dnia 21.08.1967 r.

W Zabrzu grano chaotycznie, bez myśli przewodniej i niewidowiskowo. Bodaj pierwszy raz od wielu lat zabrzanie zostali wygwizdani przez własną publiczność. Do przerwy utrzymał się wynik bezbramkowy. To wiele mówi. Nie można jednak zbyć milczeniem kilku brzydkich fauli Kuchty oraz wielu prymitywnych zagrań Gwosdka i Olka. Kto wtedy grał najlepiej? Chyba orkiestra z kopalni Mikulczyce - Rokitnica... W drugiej części meczu piłkarze Szombierek zorientowawszy się, że Górnik nie przedstawia zbyt dużej wartości, energicznie zaatakowali i w 56. minucie po dośrodkowaniu Wilima II, Bednarek uzyskał prowadzenie dla bytomian. A jednak Górnik mógł wygrać to spotkanie. W 69. minucie, dzięki udanej akcji indywidualnej Lubańskiego, zabrzanie wyrównali na 1:1. Kilkadziesiąt sekund później Strzelczyk dotknął piłkę ręka w polu karnym, za co sędzia podyktował, przeciwko Szombierkom "jedenastkę". Egzekwował ją niefortunnie Lubański - piłka przeszła z metr nad poprzeczką!