20.08.1969 - Gwardia Warszawa - Górnik Zabrze 2:3

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
20 sierpnia 1969, godzina 16:30
1. liga 1969/70, 3. kolejka
Gwardia Warszawa 2:3 (1:1) Górnik Zabrze Warszawa
Sędzia: Edmund Smułczyński (Szczecin)
Widzów: 15 000
HerbGwardiaWarszawa.gif Herb.gif

Biernacki 30 k


E. Lipiński 67
0:1
1:1
1:2
1:3
2:3
Musiałek 14

Lubański 48
Lubański 65
(1-4-3-3)
Zbigniew Pocialik
Jan Sroka
Zbigniew Hertel
Ryszard Kielak
Adam Lipiński
Bogdan Wiśniewski
Ryszard Szymczak
Edward Lipiński
Krzysztof Marczak
Bohdan Masztaler (70. Lesław Łopaciński)
Edward Biernacki
SKŁADY (1-4-3-3)
Hubert Kostka
Rainer Kuchta
Stanisław Oślizło
Józef Trójca (46. Alojzy Deja)
Henryk Latocha
Hubert Skowronek
Erwin Wilczek
Alfred Olek
Zygfryd Szołtysik
Włodzimierz Lubański
Jerzy Musiałek
Trener: Henryk Szczepański Trener: Géza Kalocsay

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Mecz między Gwardią a Górnikiem od początku nie zapowiadał żywej gry. Górnicy byli dalecy od swojej szczytowej formy, zespół grał ociężale, a wszystkie akcje ofensywne przeprowadzał w niemrawym tempie. Z czwórki kadrowiczów grających w zespole Górnika na dobrą ocenę zasłużył jedynie Szołtysik, Kostka grał niepewnie. Lubański stracił szybkość i przebojowość. Jego obydwie bramki były najwyższej marki, ale ich zdobyciu przyczynili się obrońcy Gwardii. Zespół gospodarzy walczył bardzo ambitnie będąc przez większą część meczu równorzędnym przeciwnikiem Górnika. Do remisu zabrakło im jedynie celnego strzału i drobnego zawahania Kostki w końcówce meczu.

Sport

Wysoka cena za brak rutyny.

Rekord frekwencji padł na stadionie przy ul. Racławickiej, publiczność niewątpliwie przyszła zwabiona chęcią ujrzenia słynnego zespołu zabrzan i nadzieją asystowania przy ewentualnej niespodziance, czego w świetle ostatnich występów obu rywali nie można było wykluczyć. Tymczasem nic z tych rzeczy. Wprawdzie Górnik nadal jest dość odległy od pełni swych możliwości, forma kilku piłkarzy nadal może budzić zastrzeżenia, ale mimo to zabrzanie zdobyli dwa cenne punkty w wyjazdowym meczu. Odnieśli pierwsze w tych rozgrywkach zwycięstwo. Nie ulega wątpliwości, że w dużej mierze ułatwili im to sami gwardziści. Grali wprawdzie ambitnie, ale nie w ten sposób jak można było się spodziewać. Zbyt wiele było przestojów w ich grze, grali za wolno, co było oczywiście wodą na młyn dla zabrzańskich rutyniarzy. W okresach, gdy goście narzucali szybsze tempo, w obronie gości powstawały niebezpieczne sytuacje. Obserwowaliśmy to zresztą rzadko. Na tle Górnika wyszło na jaw, małe jeszcze doświadczenie zespołu Gwardii. Ten moment miał duże znaczenie. Jeszcze większy wpływ na przebieg spotkania miała jednak postawa świeżo powołanego kadrowicza Pocialika. Ponosi on całkowitą odpowiedzialność za utratę dwóch pierwszych bramek zdobytych po rzutach rożnych. W pierwszym wypadku stał jak przymurowany na linii bramkowej. Pozwolił Musiałkowi przejąć piłkę na głowę i oddać strzał z odległości 2 – 3 metrów. Przy drugiej bramce fatalnie obliczył wybieg i Lubański bez trudu skierował piłkę głową do pustej bramki. Ponieważ oba te wspomniane wydarzenia miały miejsce każdorazowo na początku obu części meczu – rzecz oczywista wywierały ujemny wpływ na grę podopiecznych trenera Szczepańskiego.

Nie ulega wątpliwości, że możliwości górników są znacznie wyższe, ale w tym pojedynku, mimo pomyślnych dla gości wspomnianych wyżej wydarzeń, niewiele dzieliło ich od remisu. Prawdę mówiąc nie krzywdziło by to zbytnio gości. Opieramy to twierdzenia tak na przebiegu gry, jak i okazjach do zdobycia gola. Tych Gwardia miała może nawet nieco więcej. Szczególnie groźną sytuację zażegnał Kostka na 5 minut przed końcem meczu, parując na róg strzał Marczaka oddany z odległości 3-4 metrów. Pojedynek miał sporo emocjonujących momentów. Jego poziom był jednak raczej średni. Szczególnie pierwsza połowa pozostawiła słabe wrażenie. Gwardia robiła wrażenie jakby stremowanej. Druga część meczu była lepsza. Na boisku pojawił się Deja, który zmienił Trójcę. Olek cofnął się wówczas do obrony, a Deja pożytecznie spisywał się w środkowej formacji. Jak padały bramki? O dwóch pierwszych dla Górnika była już mowa. Trzecia, najładniejsza w tym spotkaniu, uzyskana została przez Lubańskiego po bardzo ładnej akcji, pomysłowym podaniu Wilczka piętą, co otworzyło Włodkowi wolną drogę do świątyni bronionej przez Pocielaka.

Pierwsza bramka dla Gwardii uzyskana została z rzutu karnego (raczej problematycznego) przez Biernackiego, który ładnie zmylił Kostkę. Druga miała bardziej skomplikowany rodowód. E. Lipiński przejął dośrodkowanie na głowę i dobrze strzelił w poprzeczkę. Piłka odbijana następnie kilkakrotnie głowami przez gwardzistów dostała się znów do E. Lipińskiego, który płaskim strzałem posłał ją do siatki.

Jak spisywali się kadrowicze? Najbardziej podobał się Szołtysik. Ruchliwy, pomysłowy, niemal zawsze celnie podający. Lubański zdobył dwie bramki, grał rozsądnie, ale do pełni formy jeszcze sporo mu brakuje. Stracił zwłaszcza świetny natychmiastowy zryw. Latocha też nie jest tym sprzed roku. Kostka miał kilka świetnych interwencji, jest najlepiej wyszkolonym naszym bramkarzem, ale zauważyliśmy, że z chwytem piłki w tym meczu nie było u niego najlepiej. Spoza kadrowiczów najbardziej podobali się Szymczak i Wilczek.

O meczu mówili:

Wiesław Ociepka (prezes PZPN): Górnik daleki od formy. Przy większym doświadczeniu Gwardia mogła zdobyć jeden, nawet dwa punkty.

Dyr. Szafrański (Górnik): Gwardia grała bardzo ambitnie. Górnik był tylko minimalnie lepszy. U nas słabo spisywała się obrona. Najważniejsze, że zdobyliśmy dwa punkty.

Henryk Szczepański (Gwardia): Nie wykorzystaliśmy szansy, przebieg meczu nie układał się dla nas korzystnie.

Mieczysław Szymkowiak, Sport nr 99 z 21 sierpnia 1969 r.