20.08.1988 - GKS Katowice - Górnik Zabrze 3:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
20 sierpnia 1988 (sobota), godzina 18:00
1. liga 1988/89, 4. kolejka
GKS Katowice 3:2 (1:0) Górnik Zabrze Katowice
Sędzia: Roman Kostrzewski (Bydgoszcz)
Widzów: 10 991
HerbGKSKatowice.gif Herb.gif
Kubisztal 17

Furtok 67 k

Kapias 82
1:0
1:1
2:1
2:2
3:2

Urban 55 g

Warzycha 75
Nazimek, Wijas Yellow card.gif Dankowski, Piotrowicz, Warzycha
Janusz Jojko (7 Robert Sęk)
Piotr Nazimek
Piotr Piekarczyk
Jerzy Wijas
Jerzy Kapias
Janusz Nawrocki
Andrzej Rudy
Dariusz Grzesik (79 Wiktor Morcinek)
Krzysztof Walczak
Jan Furtok
Mirosław Kubisztal
SKŁADY Józef Wandzik
Jacek Grembocki
Józef Dankowski
Marek Piotrowicz
Robert Grzanka
Robert Warzycha
Piotr Rzepka (74 Andrzej Orzeszek)
Ryszard Komornicki
Jan Urban
Krzysztof Zagórski (46 Krzysztof Baran)
Ryszard Cyroń
Trener: Władysław Żmuda Trener: Marcin Bochynek

Relacja

Program meczowy.

Sport

Gra o każdy metr

Spodziewano się emocjonującego widowiska i rzeczywiście nikt z widzów nie wyszedł ze stadionu rozczarowany (może z wyjątkiem grupy kibiców z Zabrza, którzy liczyli przynajmniej na 1 punkt Górnika). Tak więc tym razem reporterzy nie mogą użyć dyżurnego tytułu: „Z dużej chmury mały deszcz”. Chmura była duża zwłaszcza po 8-3 zabrzan z Szombierkami, ale i „ulewa” niczego sobie. Momentami odnosiło się wrażenie, że oglądamy spotkanie w lidze angielskiej – tyle było zażartej walki, sytuacji podbramkowych i emocji.

Z tej klasy zespołem, jakim są w tej chwili Katowice, mistrzowie Polski nie mogli wykorzystać ulubionego przez nich wariantu polegającego na nękaniu rywali bezustannym atakiem. Tym razem dużo zależało nie tylko od Jana Urbana, Roberta Warzychy, Ryszarda Cyronia i Ryszarda Komornickiego, ale również od postawy obrońców. Przyszło im zmierzyć siły z groźną trójką napastników gospodarzy bez przerwy „napędzanych” przez Rudego i Nawrockiego. Cud się nie zdarzył. Defensorom gości nie udało się zniwelować ambicją tych braków, które są już widoczne od dłuższego czasu. Przy tak wyrównanym spotkaniu, każda luka, każde nieprzemyślane zagranie miały ogromne znaczenie. Takich niedoróbek zabrzanom przytrafiło się więcej, czego logiczną konsekwencją była porażka, chociaż podopieczni Marcina Bochynka tanio nie sprzedali skóry. Do końca ważyły się losy tego meczu. Dwukrotnie Górnik doprowadził do wyrównania. Dopiero strzał Jerzego Kapiasa przesądził sprawę na korzyść gospodarzy.

Zaczęło się od przykrej kontuzji Janusza Jojki (piszemy o tym w innym miejscu) i wydawało się, że ten fakt zdeprymuje katowiczan. Tak się jednak nie stało. Sygnał do ataku dał Mirosław Kubisztal. W efektowny sposób ograł Marka Piotrowicza, zaraz potem popisał się skutecznym strzałem – ta bramka dodała Katowicom pewności siebie. Było to potrzebne później, kiedy Górnik przeszedł do bardziej zdecydowanego ataku.

W 55 minucie pieczołowicie pilnowany Jan Urban, jednak pokazał na co go stać. Bezbłędnie wykorzystał dokładne podanie Roberta Warzychy. Ta „główka” była praktycznie nie do obrony. Następne gole padały w mniej więcej odstępach dziesięciominutowych. Jana Furtoka sfaulował Józef Dankowski. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość...

Górnik nie dał za wygraną. Dał o sobie znać temperament Roberta Warzychy. Bez wdawania się „w filozofię” energicznie pobiegł do przodu i z całej siły strzelił: Sęk skapitulował po raz drugi.

Następna bramka wisiała w powietrzu, ale mało kto spodziewał się, że jej autorem będzie Jerzy Kapias. Otrzymał podanie od Wiktora Morcinka i błyskawicznie kopnął w kierunku bramki, Wandzik nie dał rady. Gospodarze solidnie zapracowali na to zwycięstwo. I jeszcze jedno – Andrzej Rudy zaczął grać tak jak tego oczekuje się.

Adam Barteczko, Sport nr 164 (7814), 22 sierpnia 1988