21.04.1968 - Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 0:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
21 kwietnia 1968
1. liga 1967/68, 19. kolejka
Śląsk Wrocław 0:2 (0:1) Górnik Zabrze Wrocław - Stadion Olimpijski
Sędzia: Witold Nowak (Zielona Góra)
Widzów: 30 000
HerbSlaskWroclaw.gif Herb.gif
0:1
0:2
Lubański 28 g
Lentner 58 w
Draga (Masseli)
Poręba
Siegert
Blaut
Władysław Żmuda
Czarnecki
Malinowski
Tokarz
Weis
Jakubczak (46 Kaczewski)
Brzoza
SKŁADY Hubert Kostka
Rainer Kuchta
Stanisław Oślizło
Jerzy Gorgoń
Stefan Florenski
Alojzy Deja
Zygfryd Szołtysik
Alfred Olek
Jerzy Musiałek (43 Edward Olszówka)
Włodzimierz Lubański
Roman Lentner
Trener: Franciszek Głowacki Trener: Géza Kalocsay

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Nie był to wielki mecz i liczną widownie spotkał niewątpliwie zawód. Więcej oczekiwała ona od zabrzan, spodziewając się ponadto, że napastnicy wrocławscy chociaż raz zmuszą Kostkę do kapitulacji. Stało się jednak inaczej. Śląsk miał w sumie więcej z gry, i nawet mniej niż przeciwnik okazji do zdobycia bramek, jednak znakomicie spisująca się defensywa górników, nie pozwoliła, wykorzystać ani jednej okazji. Górnik grał na zwolnionych obrotach, okresami niemal na stojąco, ale zastosował umiejętną taktykę, która dała mu zasłużone zwycięstwo. W 28. minucie Lentner egzekwował rzut wolny, do górnej piłki wyskoczył jak z procy niepilnowany Lubański, i głową posłał ją do bramki. W 43. minucie niegroźnej kontuzji doznał Musiałek, i na boisko wszedł Olszówka zajmując miejsce w drugiej linii. Po zmianie stron Śląsk ruszył do wzmożonego ataku i przez długie okresy gra toczyła się w obrębie pola karnego górników. Bramkarz wrocławian był po przerwie prawie w ogóle nie zatrudniony, podczas gdy Kostka musiał wielokrotnie interweniować. W 58. minucie Lentner egzekwował rzut wolny i mimo muru przeciwnika, ostrym strzałem umieścił piłkę w prawym górnym rogu bramki. W drużynie Górnika świetnie spisywała się obrona, a zwłaszcza stoper Oślizło. Na wysokie noty zasłużyli ponadto Olek, Lentner i Lubański.

Sport

Lubański ożywił atak zabrzan.

WROCŁAW (tel. wł.) Nie był to wielki mecz i liczną widownie spotkał niewątpliwie zawód. Więcej oczekiwała ona od zabrzan, spodziewając się ponadto, że napastnicy wrocławscy chociaż raz zmuszą Kostkę do kapitulacji. Stało się jednak inaczej. Śląsk miał wl sumie więcej z gry i nawet nie mniej niż przeciwnik okazji do zdobycia bramek, jednak nie potrafił wykorzystać ani jednej. Linia defensywna górników spisywała się bez zarzutu, a gdy napastnicy Śląska zdołali nawet wypracować sobie pozycje strzałową, zachowywali się jak nowicjusze. Górnik grał na zwolnionych obrotach, okresami niemal na „stojąco”, ale zastosował umiejętną taktykę, która dała mu zasłużone zwycięstwo. Zabrzanie pozwalali przeciwnikowi „wyszumieć” się pod swoją bramką, a potem przechodzili do błyskawicznych kontrataków.

Pierwsze pól godziny spotkania upłynęło pod znakiem wyrównanej, ciekawej i na dobrym poziomie stojącej gry, pózniej jednak na boisku niewiele działo się ciekawego i w sumie pojedynek zasłużył zaledwie na jedną „gwiazdkę”. W 15 minucie ostra „bomba” Czarneckiego trafiła w słupek, w 19 minucie strzał Lubańskiego obronił Draga, w 20 minucie Jakubczak znajdując się kilka zaledwie metrów od Kostki nie trafił w piłkę… Kapitalną okazję zmarnował w 23 minucie Tokarz. Otrzymawszy idealne podanie od Brzozy, zdezorientowany zwlekał z oddaniem strzału i obrońcy zabrscy zdołali w porę zażegnać niebezpieczeństwo. W 28 minucie Lentner egzekwował rzut wolny. Do górnej piłki wyskoczył jak z procy niepilnowany Lubański i głową posłała ją niezawodnie do siatki. Górnik objął prowadzenie 1:0. Po utracie bramki miejsce Dragi zajął bardziej rutynowany Masseli, a kontuzjowanego Jakubczaka zastąpił Kaczewski. Gra straciła teraz na atrakcyjności, stała się chaotyczna i nieskuteczna. w 43 minucie niegroźnej kontuzji doznał Musiałek i na boisko wszedł Olszówka, zajmując miejsce w drugiej linii.

Po zmianie stron Śląsk ruszył do generalnego ataku i przez długie okresy gra toczyła się w obrębie pola karnego górników. Masseli był po przerwie prawie w ogóle nie zatrudniony, podczas gdy Kostka musiał wielokrotnie interweniować. W 58 minucie Lentner egzekwował rzut wolny i mimo „muru” przeciwnika ostrym strzałem umieścił piłkę w prawym górnym rogu bramki. Był to piękny gol. Gospodarze po utracie tej bramki ponownie uzyskali znaczną przewagę i wiele rzutów rożnych, z których nie potrafili wykorzystać ani jednego. W końcówce gra się wyrównała, a w 89 minucie Lubański po solowym rajdzie trafił w poprzeczkę.

W drużynie Górnika jak już wspomnieliśmy, świetnie spisywała się obrona, a zwłaszcza stoper Oślizło. Na wysokie noty zasłużyli ponadto Olek, Lentner i Lubański. W Śląsku pierwszoplanową rolę grał tym razem niezmordowany Czarnecki, a oprócz niego wyróżnili się Siegert i Blaut. Słabiej niż zwykle spisywał się Tokarz.

Po meczu powiedzieli: płk. WŁODZIMIERZ MARTIN – wiceprezes i kierownik sekcji piłkarskiej Śląska: Nasi grali w sumie dobrze, ale nieskutecznie. Górnik wygrał zasłużenie, umiał wykorzystać sytuację do strzelenia bramek. Bardzo słaby był sędzia. W drużynie Zabrza podobali mi się najbardziej Oślizło i Lentner, a w Śląsku Czarnecki, Blaut i Siegert. Dr GEZA KALOCSAI: Moi chłopcy grali tak jak wymagał tego przeciwnik. Nie wysilali się zbytnio, szczelnie pilnowali dostępu do bramki, a gdy trafiała się okazja, dawali gospodarzom kontrę. Śląsk podobał mi się, grał ambitnie i dobrze. Napastnicy wrocławscy nie potrafią jednak strzelać.

T. DOLIŃSKI, Sport nr 49 z 22 kwietnia 1968