21.04.1974 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
21 kwietnia 1974
1. liga 1973/74, 22. kolejka
Legia Warszawa 3:1 (0:0) Górnik Zabrze Warszawa
Sędzia: Jerzy Świstek (Przemyśl)
Widzów: 30 000
HerbLegiaWarszawa.gif Herb.gif
Deyna 60
Białas 65

Gadocha 81
1:0
2:0
2:1
3:1


Szarmach 72
(1-2-3-5)
Piotr Mowlik
Waldemar Tumiński
Andrzej Zygmunt
Lesław Ćmikiewicz
Tadeusz Cypka
Wiesław Pacocha
Kazimierz Deyna
Stefan Białas
Tadeusz Nowak
Władysław Dąbrowski
Robert Gadocha
SKŁADY (1-4-3-3)
Andrzej Fischer
Joachim Gorzawski
Henryk Wieczorek
Jan Kisiel
Zygmunt Bindek
Alojzy Deja
Zygfryd Szołtysik
Ireneusz Lazurowicz
Jan Banaś
Stanisław Gzil (66 Józef Kurzeja)
Andrzej Szarmach
Trener: Jaroslav Vejvoda Trener: Teodor Wieczorek

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła 35 000 widzów

Relacja

Sport

35.000 na stadionie Legii!

WARSZAWA – Mecz Legia – Górnik wywołał w stolicy rekordowe zainteresowanie. Sympatycy Legii na pewno nie żałowali, iż zasiedli na trybunach, będąc świadkami pewnego i zasłużonego zwycięstwa swoich ulubieńców. Jednak na to, by znakomitej tradycji pojedynków obu zespołów stało się zadość, trzeba było czekać aż do drugiej połowy. Pierwsza część w niczym nie przypominała spotkania drużyn czołówki naszej ekstraklasy. Rywale przystąpili do gry chyba ze zbyt wielkim wzajemnym respektem i długo nie potrafili uporządkować swoich poczynań.

Było to również w pewnej mierze efektem dość eksperymentalnych zestawień. Górnik, osłabiony brakiem Gorgonia i Wrażego miał w defensywie praktycznie jednego doświadczonego zawodnika – Wieczorka. W tej sytuacji jego młodzi partnerzy otrzymali zadania indywidualnego krycia legionistów. Stąd na boisku widzieliśmy kilka par: Gorzawski – Gadocha, Kisiel – Nowak, Bindek – Dąbrowski, i Lazurowicz – Deyna. Zabrzańska młodzież wykazywała ogromną ambicję, walczyła nieustępliwie, utrudniała jak mogła zadanie bardziej renomowanym przeciwnikom. Taktyka ta dość długo zdawała egzamin. Gospodarze, choć posiadali optyczną przewagę, nie mogli przeprowadzić składnej, szybkiej akcji. Próby ataków kończyły się z reguły przed polem karnym gości, rwały się, brakowało płynności, precyzji i dynamiki. Ponadto sędzia często przerywał grę ze względu na liczne, obustronne faule.

W pierwszych 45 minutach mieliśmy tylko dwukrotnie emocjonujące momenty, kiedy to najpierw Białas strzelił bardzo ostro, lecz Fischer zdołał sparować piłkę i później, gdy po główce Zygmunta Banaś wybił piłkę z linii bramkowej.

Po tej bezbramkowej odsłonie nic nie zapowiadało późniejszych atrakcji. Tymczasem tuż po wznowieniu potyczki, tempo widowiska gwałtownie wzrosło, piłkarze zaczęli grać dokładniej, starając się prowadzić ofensywę w bardziej urozmaicony sposób. Już w 47 minucie Deyna popisał się mocnym, celnym strzałem , ale Fischer nie dał się zaskoczyć. Kilka minut później dynamiczny kontrwypad zabrzan omal nie zakończył się bramką. Wreszcie w 58 minucie Gadocha egzekwował serię rzutów wolnych. Za trzecim razem piłka scentrowana została dokładnie do Deyny (Lazurowicz bodaj jedyny raz w tym spotkaniu zapomniał o swojej roli) który błyskawicznie strzelił, uzyskując prowadzenie. Górnicy nie zamierzali jednak kapitulować. Ich wigor został wkrótce ponownie zastopowany. Piłkę otrzymał po prawej stronie Nowak, wykonał płaskie dośrodkowanie do nadbiegającego Białas, który strzelił z „pierwszego uderzenia”. Wprawdzie Fischer był na miejscu, lecz przy dobitce nie mógł wiele zdziałać.

Podopiecznie Teodora Wieczorka mimo utraty dwóch goli ciągle nie zamierzali składać broni. Wprowadzony za Gzila – Kurzeja wniósł trochę ożywienia do gry napadu, w którym walecznością imponował Szarmach, niestrudzenie zasilał podaniami napastników – Szołtysik. Wreszcie szarżujący Szarmach otrzymał podanie od… Tumińskiego i choć był mocno naciskany przez obrońców utrzymał się przy piłce a znalazłszy się w sytuacji „sam na sam” z Mowlikiem nie zaprzepaścił szansy. Nadzieje zabrzan na wyrównanie zostały jednak rozwiane przez duet Deyna – Gadocha na dziewięć minut przed końcem. Akcja tej dwójki – doprawdy godna sfilmowania – zakończyła się celnym strzałem tego ostatniego , wieńcząc niejako postawę pracowitego i bodaj najlepszego piłkarza na płycie.

Grzegorz Stański, Sport nr 78 z 22 kwietnia 1974r.