21.10.1956 - Lech Poznań - Górnik Zabrze 3:3

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
21 października 1956 (niedziela), godzina 11:30
1. liga 1956, 20. kolejka
Lech Poznań 3:3 (3:2) Górnik Zabrze Poznań, stadion Warty
Sędzia: Władysław Połaniecki (Kraków)
Widzów: 20 000
HerbLechPoznan.gif Herb.gif
Maciejak 5
Anioła 9
Kaczmarek 18
1:0
2:0
3:0
3:1
3:2
3:3



Lentner 24
Fojcik 28 g
Gawlik 62
Henryk Paczkowski
Władysław Sobkowiak
Tadeusz Szafczyk
Henryk Pietrzak
Zygfryd Słoma
Eugeniusz Rosik
Florian Wojciechowski
Zygmunt Maciejak
Teodor Anioła
Janusz Gogolewski
Jan Kaczmarek
SKŁADY Józef Machnik
Jan Pieczka
Antoni Franosz
Henryk Hajduk
Eryk Nowara
Marian Olejnik
Henryk Szalecki
Ginter Gawlik
Manfred Fojcik
Roman Lentner
Henryk Czech
Trener: Mieczysław Tarka Trener: Augustyn Dziwisz

Relacja

Sport

Świetna końcówka piłkarzy Zabrza

Kiedy już w 19 min. gry Wojciechowski zdobył dla Kolejarza trzecią bramkę wśród obserwujących mecz nie było nikogo kto by wierzył w możliwość wywiezienia przez Ślązaków choćby jednego punktu, Tymczasem Zabrzanie przetrzymali napór kolejarzy, po czym sami przeszli do kontrataku, który w rezultacie przyniósł im wynik remisowy.

Trzeba zaznaczyć, że przy większym szczęściu drużyna gości mogła nawet odnieść zwycięstwo. Przy stanie 3:3 w 84 min. gry po niefortunnym wybiegu Paczkowskiego pomocnik gospodarzy, Rosik, wybił piłkę główką z samej linii bramkowej.

Kolejarz zaskoczył przeciwnika szybkimi i składnymi atakami stwarzając pod jego bramką liczne niebezpieczne sytuacje. Jedna z pięknie przeprowadzonych akcji ataku przyniosła gospodarzom już w 5 min. prowadzenie. Bramkę stworzył Maciejak, który po otrzymaniu piłki minął Hajduka i Franosza strzelając nieuchronnie do bramki. Zdobycie prowadzenia zdopingowało jeszcze bardziej drużynę poznańską, która zwiększyła impet natarcia. Jego efektem były dwie dalsze bramki, zdobyte przez Aniołę i Wojciechowskiego. Na tym jednak zakończyły się sukcesy gospodarzy. Niemal z każdą minutą gra się coraz bardziej wyrównywała, aż wreszcie inicjatywę przejęli górnicy. Ataki Kolejarza były już tylko urywane i sporadyczne. W przeciwieństwie do gospodarzy cała jedenastka z Zabrza pracowała niezmordowanie, jak maszyna. Gdyby atak Górnika miał więcej siły przebojowej i dynamiki w swych akcjach kolejarze przegraliby nieuchronnie.

Górnik miał najlepszych graczy w Hajduku, Szaleckim, Fojciku i Lentnerze. W Kolejarzu tylko dwóch graczy było na poziomie: Słoma i Sobkowiak.

Sport nr 85 z 22 października 1956 r.

Przegląd Sportowy

Ładny i interesujący mecz oglądali poznańscy kibice

Z 20.000 widzów zapewne nie było nikogo, kto spodziewałby się, że Kolejarz uzyskał w meczu z Górnikiem Zabrze zaledwie wynik remisowy. Tym bardziej, że miejscowi po 18 minutach gry prowadzili 3:0. Był to naprawdę okres pięknej gry Kolejarza, kiedy piłka wędrowała jak po sznurku od zawodnika do zawodnika i każda akcja kończyła się ostrym strzałem. Prawie wszyscy byli zdania, że Kolejarze wygrają wysoko.

Tymczasem stało się inaczej. Górnicy, mimo utraty aż trzech bramek nie załamali się. Gdy kolejarze zwolnili grę, przeszli oni do udanego kontrataku. Startując szybciej do piłki i wygrywają większość pojedynków – zaczęli powoli nabierać pewności siebie. W 23 minucie poszybował pierwszy ostry strzał na bramkę Paczkowskiego, który bramkarz poznański skierował na korner. Ładnie egzekwowany rzut rożny stworzył zamieszanie pod bramką gospodarzy, a nadbiegający Lentner, znalazłszy lukę, posłał piłkę ostrym strzałem dobrami Paczkowskiego. Tak górnicy zdobyli pierwszą bramkę i to ich zdopingowało do przyspieszenia gry, w 4 minuty później Lentner przerwał się po lewym skrzydle, świetnie scentrował, a Fojcik skierował piłkę piękną główka do siatki. Starania obu stron, by zmienić jeszcze wynik nie dały jednak rezultatu.

Po zmianie stron kolejarze od razu podeszli pod bramkę Machnika, a piłka skierowana głową przez Kaczmarka odbiła się od poprzeczki. Jeszcze kilka udanych wypadów przeprowadzają Kolejarze, przy tym w 60 minucie silny strzał Maciejaka muska poprzeczkę. Ale odtąd coraz częściej znowu dochodzą do "głosu" górnicy. W 62 minucie rozstrzyga o losach meczu Paczkowski: po pięknej centrze z prawej strony piąstkuje piłkę pod nogi Gawlika, który nie namyślając się posłał ją błyskawicznie do pustej bramki. Wynik 3:3 górnikom nie wystarcza jednak wynik remisowy. Dążą oni do zwycięstwa, które leżało w granicach ich możliwości. Kolejarze bowiem zaczęli grać w linii ataku coraz bardziej niemrawo, podczas gdy napastnicy Górnika coraz bardziej niebezpiecznie. Niewiele brakowało, a zwycięstwo przypadłoby gościom. W 66 minucie po niefortunnym wybiciu Paczkowskiego piłkę posłał tym razem Szalecki do pustej bramki. Szczęście jednak uśmiechnęło się do Kolejarza i Rosik zdołał dosłownie w ostatniej chwili wybić ją z linii bramkowej w pole. Co prawda kolejarze w ostatnich 10 minutach przejęli na nowo inicjatywę, jednak nieskładne zagrania ataku nie przyniosły im już upragnionej bramki.

Cały mecz był bardzo dobry. Szczególnie w pierwszych 30 minutach. Rzadko kiedy widownia może się cieszyć taką porcją ładnych bramek. Później tempo może trochę osłabło, tym niemniej mecz był dostatniej minuty ciekawy. Z drużyny kolejarzy na wyróżnienie zasługują wszyscy zawodnicy pierwszych 20 minut, natomiast do końca meczu wyróżnić należy jedynie Sobkowiaka w obronie oraz Pietrzaka oraz Rostka w pomocy. Podwójne uznanie należy się drużynie Górnika za niebywałą ambicję i wielką wolę zwycięstwa. Na specjalne wyróżnienie zasługują: stoper Franosz, pomocnicy Nowara i Olejnik, oraz napastnicy Fojcik i Czech.

Przegląd Sportowy nr 126 z 21 października 1956 r.

Linki zewnętrzne