22.03.1959 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
22 marca 1959 (niedziela), godzina 15:00
1. liga 1959, 2. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (1:0) Pogoń Szczecin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Marceli Pasierski (Wrocław)
Widzów: 17 000
Herb.gif HerbPogonSzczecin.gif
Fojcik 18
Pol 50
Pol 65
1:0
2:0
3:0
3:1



Mielniczek 81 w
Józef Kaczmarczyk
Antoni Franosz
Stefan Florenski
Henryk Czech
Ginter Gawlik
Marian Olejnik
Ernest Pol
Edward Jankowski
Manfred Fojcik
Edmund Kowal
Roman Lentner
SKŁADY Ludwik Konarski
Mieczysław Domżalski
Zdzisław Nowacki
Eugeniusz Ksol
Zygmunt Przybylski
Teodor Jabłonowski
Stanisław Mielniczek
Jerzy Słowiński (Leon Leszczyński)
Henryk Kalinowski
Ryszard Wiśniewski
Roman Jaworski
Trener: Janos Steiner Trener: Edward Brzozowski

Dodatkowe informacje

  • Według Przeglądu Sportowego widzów ok. 15 000, według TR 20 000.
  • Druga bramka Ernesta Pola była jubileuszowym trafieniem nr 100 w najwyższej klasie rozgrywkowej na własnym boisku.

Relacja

Sport

Zabrscy ,,bombardierzy” bez dynamitu!

Zabrze. Przeszło rok tułał się Górnik po obcych boiskach. Wczoraj po raz pierwszy po długiej przerwie zaprezentował się przed własną widownią. Nie uczynił tego w wielkim stylu i zwolennicy zabrzan opuszczali stadion mocno rozczarowani. To nie był Górnik którego podziwialiśmy przed dwoma laty gdy zdobywał mistrzostwo Polski. W meczu z Pogonią nie udało mu się nawet osiągnąć poziomu z ubiegłego sezonu. Gospodarze posiadali w swoich szeregach kilka bardzo słabych punktów, grali nierówno, kombinowali, wprawdzie dość szybko ale mało precyzyjnie, zawodzili pod bramką przeciwnika. Szczególnie niezaradnością raziła trójka: Jankowski, Kowal, Lentner. Gdyby wykorzystała ona tzw. stuprocentowe pozycje strzałowe, końcowy wynik obracałby się w granicach ,,siódemki”. Jankowski był dziwnie ociężały, spóźniał się do podań, Kowal jak zwykle dryblował aż do znudzenia, kombinując więcej wszerz i do tyłu, niż w stronę bramki Pogoni, a Lentner chciał koniecznie wjechać z piłką do bramki.

W tych warunkach atak Górnika posiadał tylko dwóch pełnowartościowych piłkarzy. Byli to niezmordowanie pracujący Fojcik i imponujący kapitalnymi strzałami z obu nóg Pohl. Oni też zdobyli zwycięskie bramki. Szczególnie dobrej marki była pierwsza, strzelona przez Fojcika. Środkowy napastnik zabrzan wystartował w tempie sputnika do prostopadłego podania Jankowskiego, wygrał pojedynek biegowy ze stoperem Nowackim i w pełnym pędzie posłał piłkę obok Konarskiego do siatki.

Burzę oklasków wywołał także ostatni goal górników. Pohl huknął z taką siłą pod porzeczkę, że piłka omal nie przerwała siatki.

Jeszcze trzy razy w tym meczu byli gospodarze o krok od zdobycia dalszych bramek. Na przeszkodzie stanęły im jednak we wszystkich wypadkach poprzeczka względnie słupek.

Pogoń, którą oglądaliśmy na Śląsku po raz pierwszy rozczarowała pod każdym względem. Piłkarze Szczecina mogą mówić o dużym szczęściu, że wyjechali z Zabrza z tak skromnym bagażem bramek. Na podstawie przebiegu gry zasłużyli bowiem na porażkę w znacznie większych rozmiarach. Na dobrą sprawę drużyna Pogoni miała tylko czterech zawodników, reprezentujących przyzwoity poziom: bramkarza Konarskiego, który obronił szereg niezwykle trudnych strzałów, lewego obrońcę Ksola i lewego pomocnika – Jabłonowskiego oraz skrzydłowego Jaworskiego, najszybszego napastnika na boisku. Domżalski raził słabymi umiejętnościami technicznymi, Nowacki był chaotyczny i niepewny. Przybylski – powolny, a środkowa trójka ataku zginęła dosłownie w cieniu dobrze grającego Floreńskiego. Z jej strony nie groziło Kaczmarczykowi żadne niebezpieczeństwo. Trzy lub cztery groźniejsze sytuacje, jakie powstały na polu karnym gospodarzy, były wyłącznie zasługą obu skrzydłowych, zwłaszcza Jaworskiego, który dzięki szybkości bez trudu ogrywał Franosza. Po przerwie kiedy trener Brzozowski dokonał niefortunnej wymiany Słowińskiego na Leszczyńskiego i Jaworski został przeniesiony do środka, atak Pogoni przestał praktycznie istnieć. Honor szczecinian uratował Mielniczek, strzelając bramkę z rzutu wolnego.

Stanisław Wojtek, Sport nr 35, 23 marca 1959

Przegląd Sportowy

Górnik Zabrze obnażył braki Szczecińskiego beniaminka

Nieliczna grupa wiernych miłośników szczecińskiej Pogoni węszyła w Zabrzu sensację w postaci ewentualnego wyniku bezbramkowego.

- Nie mamy nic do stracenia, a wszystko do zyskania - mówili - Nawet remis będzie dla nas ogromnym sukcesem z drużyną, w której grają m. in. wielokrotni reprezentanci Polski - Floreński, Gawlik, Pohl i Lentner. Nawet jeśli przegramy, pragniemy uchronić się od klęski.

Rzeczywiście Pogoń uchroniła się od klęski, która - byłaby zupełnie możliwa, gdyby Górnik posiadał swą normalną formę. Ot, choćby taka jak miał na zakończenie zeszłorocznych rozgrywek ligowych. Niestety, podopieczni trenera Steinera w niczym w tej chwili nie przypominają zespołu, który przed dwoma laty zdobył tytuł mistrza Polski.

To, co widzieliśmy w wykonaniu Górnika, szczególnie w pierwszej połowie, zupełnie wystarczyło, aby wytłumaczyć sobie przyczynę zeszłotygodniowej porażki eksmistrza Polski z Górnikiem Radlin. Zabrzanie nie posiadają jeszcze, cechującej ich przed laty, siły przebojowej i skutecznie grającego ataku. Choć nadal grają w nim ci sami zawodnicy, to formą przypominają swe świetne niegdyś nazwiska tylko - wiecznie młody i ruchliwy Fojcik oraz Ernest Pohl, posiadający nadal niezwykle silny i skuteczny strzał.

Wieści o słabej formie Jankowskiego i Kowala sprawdziły się jak najbardziej. Popularny "Epin" jest dziś tylko cieniem lubianego niegdyś zawodnika, potrafiącego po mistrzowsku organizować akcję ofensywną swojego zespołu i dezorientować obronę przeciwnika. Dzisiejszy Kowal jest bardzo wolny i bez kondycji. W ostatniej fazie spotkanie był zupełnie niewidoczny.

W zespole Górnika szczególnie obserwowaliśmy kandydatów na tournee do Francji i Belgii. Spośród nich bezwzględnie na najwyższą notę zasłużył prawy pomocnik Gawlik, bezsprzecznie najlepszy zawodnik na boisku. Rozgrywał się on z każdą minutą meczu, a po przerwie błyszczał jak za swych najlepszych czasów. Gawlik jest w tej chwili niewątpliwie w znacznie lepszej formie, niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Poza nim mógł zadowolić stoper Floreński oraz Ernest Pohl w napadzie, choć nie osiągnął on jeszcze swej najlepszej formy. Słabiej natomiast zagrał Lentner na lewym skrzydle. Spoza kadrowiczów w jedenastce Górnika na dobre noty zasłużyli bramkarz Kaczmarczyk oraz Olejnik z pomocy.

Pogoń Szczecin sprawiała w Zabrzu naprawdę wrażenie ligowego beniaminka i to pod każdym względem. Widać było u niej brak rutyny, umiejętności rozgrywania piłek z silniejszym od siebie przeciwnikiem oraz właściwego zrozumienia poszczególnych formacji. W zespole szczecińskim brak jest zupełnie wybijających się zawodników. Wszyscy grają mniej więcej na równym, ale jeszcze słabym poziomie. W zespole tym można co najwyżej wyróżnić lewoskrzydłowego Jaworskiego, lewego pomocnika Jabłonowskiego oraz Ksola w obronie.

Bardzo słabo natomiast zaprezentowali się w Zabrzu Słowiński, sprawiający na boisku wrażenie primadonny, bardzo surowy technicznie Leszczyński oraz słaby kondycyjnie Przybylski. Bramkarz Konarski ponosi winę za utratę pierwszej bramki, ale w wielu innych groźnych sytuacjach spisał się bez zarzutu. Stoper Nowacki gra obecnie na gorszym poziomie, niż przed laty, gdy występował w Polonii Bydgoszcz. Reasumując, należy stwierdzić, że z tak mało zdecydowaną, wolną i chwilami niezbyt ambitną grą Pogoń Szczecin będzie miała niewątpliwie ogromne trudności z wygraniem jakiegokolwiek meczu wyjazdowego.

Początek spotkania zapowiadał zupełnie wyrównaną grę. Dopiero w 18 minucie Fojcik, niezbyt zdecydowanie atakowany przez obrońców, idzie z piłką do przodu i strzela obok źle ustawionego Konarskiego. Bramka ta nie peszy Pogoni; prowadzi ona nadal wyrównaną grę, a nawet w ostatnim kwadransie przed przerwą uzyskuje nieznaczną przewagę. Akcje gości są jednak mało skoordynowane. Większość groźnych sytuacji pod bramką Kaczmarczyka (w tym dwie sam na sam z Kalinowskim) są raczej wynikiem przypadku, niż rozumnie i planowo rozegranych akcji.

W drugiej połowie Górnik przyspieszył nieco tempo, spychając Pogoń zdecydowanie do obrony. Już w 5 minucie Pohl strzałem z niewielkiej odległości podwyższa wynik na 2:0, a w 10 min. później ten sam zawodnik po rozegraniu udanej akcji Lentnera z Kowalem strzela celnie z pola karnego.

Górnik osiąga zdecydowaną przewagę. Popis świetnej gry daje w tym okresie Gawlik. Zasila swój napad dokładnymi piłkami i sam przy każdej okazji bombarduje bramkę Konarskiego. W 70 minucie wspaniale bity rzut wolny Gawlika trafia w poprzeczkę. Jankowski poprawia, ale i jego strzał głowa trafia w spojenie słupka z poprzeczką i piłka wraca w pole.

W ostatnich 10 minutach spotkania Pogoń otrząsa się z przewagi przeprowadzając kilka udanych akcji. Po jednej z nich sędzia zarządza rzut wolny tuż zza linii pola karnego. Niezwykle silnie i celnie strzela Mielniczek, ustalając wynik spotkania na 3:1.

(a), Przegląd Sportowy nr 46, 23 marca 1959

Przegląd Sportowy

"Sentyment" Steinera

Po niedzielnym zwycięstwie nastrój w Zabrzu jest kiepski... Kiepski - jak kiepska była gra Górnika, który jedynie przez okres 20 minut po zmianie stron zagrał zadowalająco i przypominał drużynę, która zdobyła tytuł mistrza Polski. Ale to przecież za mało, grać trzeba cały mecz. A na to - wydaje nam się - brakuje niektórym piłkarzom zabrskim kondycji. Dotyczy to linii ataku, która z całą pewnością jest niedotrenowana.

Dowiedzieliśmy się, iż trener Steiner specjalną "opieką" otacza napastników, nie aplikując im intensywnego treningu. Widać to zwłaszcza po postawie Jankowskiego, który jest ospały i mało ruchliwy.

Rozmawialiśmy po meczu z Pogonią z kierownikiem sekcji p. Birglem, który oświadczył, że błędnym posunięciem było wycofanie z drużyny młodego Kowalskiego, jak również niewystawienie Szaleckiego. Obaj ci piłkarze na pewno nie zagraliby gorzej, niż Jankowski i Kowal.

Ale sentyment Janosa Steinera do tych piłkarzy jest duży...

(a), Przegląd Sportowy nr 47, 24 marca 1959

Linki zewnętrzne