22.09.1985 - Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
22 września 1985 (niedziela), godzina 17:00
1. liga 1985/86, 9. kolejka
Górnik Zabrze 2:0 (0:0) Zagłębie Lubin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Roman Kostrzewski (Bydgoszcz)
Widzów: ok. 8 000
Herb.gif HerbZaglebieLubin.gif
Iwan 70
Majka 73
1:0
2:0
Yellow card.gif Mądrochowski, Budka
(1-4-3-3)
Józef Wandzik
Bogdan Gunia
Józef Dankowski
Waldemar Matysik
Marek Kostrzewa
Marek Majka
Ryszard Komornicki (67 Joachim Klemenz)
Jan Urban
Andrzej Zgutczyński
Andrzej Pałasz (79 Werner Leśnik)
Andrzej Iwan
SKŁADY (1-4-4-2)
Jerzy Wichłacz
Roman Mądrochowski
Krzysztof Budka
Jarosław Chwaliszewski
Andrzej Turkowski
Janusz Kubot (75 Wiesław Stańko)
Eugeniusz Ptak (86 Zdzisław Pietrzykowski)
Sławomir Wałowski
Romuald Kujawa
Piotr Krakowski
Sławomir Kurant
Trener: Hubert Kostka Trener: Andrzej Wojciechowski

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła widzów 10 000.
  • Według innego źródła Janusza Kubota zmienił w 75. minucie Marian Kowalski.

Relacja

Sport

Brakujące ogniwo

Piłkarze beniaminka szybciej opanowali tremę związaną z debiutem na stadionie mistrza Polski niż Górnik oswoił się w środę z myślą, że gra z "samym" Bayernem. Wprawdzie początkowe ustawienie zespołu gości zapowiadało klasyczną "obronę Częstochowy" (w ataku tylko jeden zawodnik - Krakowski), ale po kilku minutach okazało się, że lubinianie potrafią nie tylko mądrze asekurować swoją bramkę, ale również niebezpiecznie kontrować.

Najbardziej dawał się we znaki gospodarzom Piotr Krakowski. Zazwyczaj walcząc z dwoma - trzema zawodnikami, wychodził z tych pojedynków obronną ręką, a idący mu z odsieczą pomocnicy stwarzali pewne zagrożenie dla zastępującego Cebrata - Wandzika. Dużo nie brakowało by w 10 minucie ta taktyka przyniosła Zagłębiu prowadzenie. Wspomniany Krakowski dośrodkował do niepilnowanego Kubota, który nie wiadomo czemu - wystraszył się tej szansy... uciekając od piłki.

Jak grał w tym czasie Górnik? Owszem, zabrzanie mieli tzw. optyczną przewagę, próbowali też rozwinąć akcje w dobrze znanym nam stylu. We wszystkich tych poczynaniach nie było jednak przyspieszenia, zmiany rytmu i wreszcie piłkarskiego błysku. Słabiej niż zazwyczaj wypadł Ryszard Komornicki. Może to brakujące ogniwo miało decydujący wpływ na jakość gry Górnika? W każdym razie w pierwszej połowie jedynym niebezpieczeństwem grożącym Wichłaczowi były strzały z dystansu Jana Urbana. M.in. w 30 minucie potężna bomba tego piłkarza minimalnie minęła cel.

Na początku drugiej połowy potwierdziły się spostrzeżenia z pierwszej części gry. W dalszym ciągu zabrzanie nie mogli znaleźć skutecznego środka na przełamanie szczelnej defensywy beniaminka. Dopiero zaskakujący strzał Andrzeja Iwana z 20 m. dodał animuszu Górnikowi. Przez następne kilkanaście minut mistrz był nareszcie sobą. Zagrał na swoim normalnym poziomie czego konsekwencją był drugi gol autorstwa Marka Majki (przedtem Zgutczyński trafił w poprzeczkę).

Mimo krytycznych uwag na plus trzeba zapisać Górnikowi umiejętność wygrania meczu mimo słabszej dyspozycji. Rzadka to w naszej lidze zaleta.

Adam Barteczko, Sport nr 185, 23 września 1985