23.04.1999 - Górnik Zabrze - Lech Poznań 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
23 kwietnia 1999 (piątek), godzina 18:00
1. liga 1998/99, 23. kolejka
Górnik Zabrze 1:2 (1:0) Lech Poznań Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom)
Widzów: 1 184
Herb.gif HerbLechPoznan.gif
Gacek 45 1:0
1:1
1:2

Maćkiewicz 73
Żurawski 90
Probierz Yellow card.gif Zawadzki
(1-4-4-2)
Andrzej Bledzewski
Robert Kolasa
Grzegorz Lekki
Jacek Wiśniewski
Kamil Kosowski
Arkadiusz Matejko
Michał Probierz
Adam Kompała (85 Tomasz Dragan)
Mieczysław Agafon (77 Marcin Brosz)
Daniel Gacek (46 Tomasz Sobczak)
Piotr Gierczak
SKŁADY (1-3-5-2)
Michał Kokoszanek
Arkadiusz Głowacki
Przemysław Urbaniak
Tomasz Augustyniak
Leszek Zawadzki
Maciej Scherfchen
Adam Majewski (46 Michał Goliński)
Krzysztof Piskuła
Robert Wilk (46 Justin Nnorom)
Jarosław Maćkiewicz
Maciej Żurawski
Trener: Jan Żurek Trener: Adam Topolski

Relacje

Sport

Kompleks ostatniej minuty...

W latach 90. drużyny Górnika i Lecha spotykały się w lidze dziewiętnaście razy. Ile z tych spotkań wygrał Górnik? Trudno w to uwierzyć, ale... jedno. Było to skromne 1:0 w sezonie 93/94. Kilka było remisów i zdecydowanie najwięcej wygranych „Kolejorza”. Za Lechem przemawiała więc statystyka, miejsce w tabeli i prezentowana ostatnio forma.

„Musimy dziś wygrać. Gramy coraz lepiej i potrzebujemy wygranej. Wówczas będzie dużo łatwiej” – mówili przed meczem piłkarze Górnika i bardzo szybko zaczęli na boisku realizować założony cel. Pierwsza bramka w tym dobrym i zaciętym meczu mogła paść w trzeciej minucie. Najpierw kiks popełnił Urbaniak i Kokoszanek kapitalną robinsonadą uratował Lecha przed utratą bramki... samobójczej. Piłkę dobijali kolejno Matejko i Kompała, jednak gol nie padł.

Górnik grał lepiej niż w poprzednich meczach, Lech nieco słabiej. Bez odpowiedniego zacięcia i agresywności, rzadko atakując i zwalniając tempo gry. Na pewno nie była to drużyna, która aspiruje do walki o Ligę Mistrzów. Na co gości stać, pokazali po przerwie, szczególnie w ostatnim kwadransie gry.

W 24 min ładny strzał oddał Agafon, trzy minuty później na moment ożywił się „uśpiony” stadion Górnika po kapitalnym uderzeniu Probierza (najjaśniejsza postać Górnika z drugiej linii) z 30 metrów. Lecącą pod poprzeczkę piłkę Kokoszanek z najwyższym trudem wybił na rzut rożny. Goście „lwi pazur” pokazali dwukrotnie. Szczególnie groźnie było pod bramką Bledzewskiego w 40 minucie, kiedy po prostym błędzie Lekkiego, sytuacji sam na sam z bramkarzem Górnika nie wykorzystał Żurawski. „Sytuacja była łatwiejsza niż ta, po której strzeliłem zwycięską bramkę” – mówił po meczu napastnik Lecha.

Górnik w ostatnich dwóch meczach strzelał i tracił bramki w 45 i 90 minucie. Tak było w spotkaniach z Zagłębiem (stracił i strzelił) i Stomilem (dwa razy tracił). Seria ta została podtrzymana w piątkowy wieczór. W ostatniej minucie pierwszej połowy strzał Kompały trafił w obrońcę Lecha, piłka spadła na nogę Gacka, który ładnym strzałem z półwoleja nie dał Kokoszankowi najmniejszych szans na skuteczną obronę.

W przerwie trener Topolski dokonał dwóch wymuszonych zmian. Majewski narzekał na drobny uraz, a Wilk na żołądkowe kłopoty. Wprowadzeni zawodnicy wnieśli sporo ożywienia do gry Lecha, który po reprymendzie trenera zagrał zdecydowanie lepiej niż w pierwszej połowie. Bramki nie murował również Górnik, co powodowało, że gra była jeszcze ciekawsza. Goście dążyli do wyrównania, jednak mieli problemy ze sforsowaniem drugiej linii zabrzan. Aktywny był Probierz, rozegrał się Agafon. Właśnie ta dwójka przeprowadziła w 57 min popisową akcję, najefektowniejszą w całym meczu. Strzał Gierczaka, który miał ją sfinalizować został jednak zablokowany przez Urbaniaka. Dwa ładne strzały oddał jeszcze Sobczak i kiedy wydawało się, że Lech będzie miał ogromne problemy ze strzeleniem wyrównującej bramki, Maćkiewicz dostał „prezent” od Jacka Wiśniewskiego. W niegroźnej sytuacji obrońca Górnika skiksował w polu karnym nie trafiając w piłkę. Ta trafiła pod nogi Maćkiewicza i gol był tylko formalnością. Załamany Wiśniewski długo po meczu nie wstawał z trawy.

Górnik stracił bramkę i zupełnie się pogubił. Lech przeciwnie. Właśnie teraz zaczął rzeczywiście grać na miarę swoich możliwości, jakby przekonany, że Górnik po niespodziewanym ciosie nie będzie się już w stanie podnieść. Niewidoczny przed strzeleniem bramki Maćkiewicz, teraz w ciągu dziesięciu minut dwukrotnie stanął oko w oko z Bledzewskim. Bramkarz Górnika oba strzały obronił. Inicjatywę oddała druga linia Górnika, zaczęli gubić się obrońcy. Co prawda w 88 minucie Gierczak nie wykorzystał doskonałej sytuacji do strzelenia bramki, jednak zdecydowanie groźniej było pod bramką Górnika. W 90 min Bledzewski jeszcze raz wyszedł obronną ręką z pojedynku z Żurawskim. I kiedy wydawało się, że to koniec, sędzia podyktował rzut wolny dla Lecha w odległości 35 metrów od bramki gospodarzy. Wrzutka w pole karne, spore zamieszanie, problemy zabrzan z wybiciem piłki... Żurawski strzałem pod poprzeczkę zdobył gola, którego lechici w ostatnim kwadransie bardzo chcieli zdobyć. A Górnik? Czarna seria trwa. Dwa remisy, trzy porażki – to wiosenny bilans Górnika na własnym stadionie. W perspektywie są jeszcze mecze z Amicą, Legią i Wisłą...

P.M., Sport nr 80 z dnia 26.04.1999 r.