23.05.1985 - Górnik Zabrze - Lech Poznań 5:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
23 maja 1985 (czwartek), godzina 17:00
1. liga 1984/85, 25. kolejka
Górnik Zabrze 5:0 (2:0) Lech Poznań Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Kazimierz Mikołajewski (Płock)
Widzów: ok. 20 000
Herb.gif HerbLechPoznan.gif
Klemenz 16
Matysik 31
Cyroń 52
Komornicki 53 g
Leśnik 82
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
Eugeniusz Cebrat
Adam Ossowski (84 Marek Piotrowicz)
Bogdan Gunia
Joachim Klemenz
Marek Kostrzewa
Marek Majka
Waldemar Matysik
Ryszard Komornicki
Andrzej Zgutczyński (41 Werner Leśnik)
Andrzej Pałasz
Ryszard Cyroń
SKŁADY Zbigniew Pleśnierowicz
Krzysztof Pawlak
Ryszard Szewczyk
Damian Łukasik
Hieronim Barczak
Jarosław Araszkiewicz
Czesław Jakołcewicz
Dariusz Kofnyt
Ryszard Rybak (46 Jacek Bąk)
Mariusz Niewiadomski
Mirosław Okoński
Trener: Hubert Kostka Trener: Leszek Jezierski
Jacek Machciński

Dodatkowe informacje

Program meczowy.
  • W 76. minucie Ryszard Komornicki nie wykorzystał rzutu karnego.

Relacja

Sport

90 minut na „maksimum”

ZABRZE. Jeżeli zważyć, że: 1) Lech jest aktualnym mistrzem Polski, 2) ewentualne zwycięstwo w tym meczu dawało jeszcze gościom szansę walki o tytuł, 3) specjalnością poznaniaków są mecze wyjazdowe – wówczas rezultat jakim zakończyło się spotkanie w Zabrzu należałoby potraktować jako sensację dużego kalibru. Trzeba również pamiętać, że od tej pory skuteczność nie była najmocniejszą stroną gospodarzy. Żeby strzelić jedną bramkę musieli zazwyczaj wypracować sobie co najmniej kilka sytuacji podbramkowych. Tym razem było inaczej („zawiódł” jedynie... Komornicki, który w 76 minucie nie wykorzystał rzutu karnego).

Godny podkreślenia jest przede wszystkim styl w jakim Górnik odniósł to rekordowe zwycięstwo. Otóż przez pełne 90 minut nie było na boisku ani jednego podania do tyłu. Przy stanie 4-0 zabrzanie grali tak samo jak w pierwszym kwadransie – szybko, agresywnie „na maksimum”. To mogło się podobać nawet najbardziej wybrednym sympatykom futbolu. Przeciwnicy nie potrafili znaleźć żadnego środka na powstrzymanie falowych ataków górników, a było to tym trudniejsze, że gospodarze nie mieli w swojej drużynie nawet jednego słabego ogniwa. Mieli natomiast MATYSIKA, dla którego wczorajszy występ był prawdopodobnie jednym z trzech, czterech określanych często mianem „życiowych”.

Z braku miejsca nie możemy szczegółowo opisać wszystkich bramek, ale z pewnością autorem najefektowniejszego gola była właśnie Waldemar Matysik w 32 minucie, niczym wytrawny napastnik minął całą obronę Lecha, zdążył jeszcze przerzucić piłkę na prawą nogę i dokładnie strzelić obok słupka.

Jak zagrał Lech? Po prostu przeciętnie, na więcej nie pozwolił Górnik...

Hubert KOSTKA: - Nareszcie zaczęliśmy strzelać bramki. Żałuję tylko, że boisko musiał opuścić kontuzjowany Zgutczyński. Nieco ułatwił nam zadanie Lech, który nie rozegrał najlepszego spotkania.

Leszek JEZIERSKI: - Jestem zawiedziony. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy przynajmniej dwóch sytuacji podbramkowych. Uważam, że trzecia bramka padła po spalonym.

ADAM BARTECZKO, „Sport” nr 101 z 24 maja 1985r.