23.08.1997 - Górnik Zabrze - Lech Poznań 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
23 sierpnia 1997 (sobota), godzina 20:00
1. liga 1997/98, 4. kolejka
Górnik Zabrze 1:1 (1:1) Lech Poznań Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Zbigniew Marczyk (Piła)
Widzów: 4 610
Herb.gif HerbLechPoznan.gif
Bonk 25 1:0
1:1

Reiss 26
Probierz Yellow card.gif Murawski, Bykowski
(1-3-5-2)
Dariusz Klytta
Marek Piotrowicz
Dariusz Koseła
Rafał Kocyba
Piotr Gruszka
Grzegorz Bonk
Michał Probierz
Dariusz Dźwigała (64 Piotr Rocki)
Robert Wilk (68 Łukasz Gorszkow)
Arkadiusz Kampka
Marcin Kuźba (55 Andrzej Orzeszek)
SKŁADY (1-4-4-2)
Robert Mioduszewski
Waldemar Kryger
Bartosz Bosacki
Damian Łukasik
Tomasz Augustyniak
Adam Kryger (78 Przemysław Urbaniak)
Krzysztof Piskuła
Maciej Murawski
Artur Wichniarek (46 Adam Majewski)
Piotr Reiss
Maciej Bykowski (71 Tomasz Bekas)
Trener: Henryk Apostel Trener: Krzysztof Pawlak

Dodatkowe informacje

Bilet meczowy.
  • Według innych źródeł widzów około 7 000.

Relacje

Sport

Sprawiedliwie

Przez pierwsze 20 minut obie strony „badały” możliwości przeciwników i godne odnotowania były tylko dwie sytuacje. Na bramkę miejscowych mocno, lecz niecelnie strzelał Bosacki, zaś bramkarza Lecha groźnym strzałem w krótki róg starał się zaskoczyć Kampka. W 23 min bardzo ładną akcję przeprowadzili Wichniarek z Reissem, ale strzał tego drugiego obronił Klytta. Dwie min później było 1-0 dla miejscowych. Z prawej strony mocno dośrodkował Kampka, a stojący tuż przed bramką Lecha Bonk, mimo asysty Augustyniaka, umieścił piłkę w siatce. Zanim gospodarze zdążyli się nacieszyć prowadzeniem, odebrał im je Reiss. Nie minęła minuta, gdy - zaraz po wznowieniu gry od środka - Augustyniak zrehabilitował się rozpoczynając akcję zakończoną wyrównującym trafieniem.

Poznański obrońca zagrał do Bykowskiego, który walczył o piłkę w polu karnym z Piotrowiczem, ta trafiła do Reissa i mimo ostrego kąta wylądowała w zabrzańskiej bramce. W pierwszej połowie jeszcze tylko (obroniony) strzał z dystansu Probierza mógł zakończyć się zmianą rezultatu, co nie znaczy, że z boiska wiało nudą. Wprost przeciwnie. Górnik atakował większą liczbą zawodników - co, w roli gospodarza, zrozumiałe - ale najczęściej kończyło się na rzutach rożnych.

Po zmianie stron pierwsi groźnie zaatakowali goście. Piłkę przejął Majewski (wprowadzony do gry po przerwie), zagrał do Reissa, który dośrodkował na pole karne. Tam mimo trudnej pozycji i ostrego kąta, Bykowski wolejem trafił w boczną siatkę. Pomiędzy 57 a 58 min Bonk i Orzeszek przeprowadzili indywidualne akcje zakończone niebezpiecznymi strzałami. W pierwszym wypadku piłka poszybowała jednak obok słupka, w drugim na miejscu był Mioduszewski. Później bliski objęcia prowadzenia był Lech. Dwukrotnie groźnie z rzutów wolnych strzelał Piskuła. W 59 min po jego uderzeniu Klytta odbił piłkę przed siebie, a dobitkę Bykowskiego z linii bramkowej wybił Probierz. Krótko potem jeszcze Majewski znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz uderzył wprost w bramkarza Górnika. Obie strony stworzyły jeszcze kilka bramkowych sytuacji. Bliscy szczęścia ze strony gospodarzy byli Rocki i Probierz, ze strony Lecha - Bosacki i Bekas. W 75 min Orzeszek umieścił piłkę w siatce Lecha, lecz sędzia odgwizdał spalonego i skończyło się na sprawiedliwym podziale punktów.

Piotr REISS: - Przyjechaliśmy do Zabrza po zwycięstwo, wychodząc z założenia, że możemy się o to pokusić, skoro wygraliśmy w Łodzi z Widzewem. Górnik wysoko jednak zawiesił poprzeczkę i spotkanie z nim okazało się bardzo trudne. Był to szybki mecz, obie strony atakowały, a remis uznaję za zasłużony. Szkoda nam jednak trochę punktów, bo mierzymy w tym roku w górne rejony tabeli. Musimy jeszcze popracować trochę, bo o ile w kontrataku dobrze się czujemy, to gorzej jest w ataku pozycyjnym. Osobiście po meczu w Zabrzu jestem bardzo zadowolony, bo tak jak w poprzednim sezonie, kiedy wygraliśmy 2-0, strzeliłem tutaj bramkę. Stadion Górnika staje się więc dla mnie szczęśliwy.

Krzysztof PAWLAK: - Na pewno był to mecz, który mógł się podobać kibicom. Obie drużyny stworzyły szereg bramkowych sytuacji. Odczuwamy mały niedosyt, bo kilka okazji do zmiany rezultatu powinno zakończyć się zwycięskim golem. Skuteczność to jednak nasza najsłabsza strona. Cieszymy się jednak i z jednego punktu.

Henryk APOSTEL: - Rzeczywiście było to dobre spotkanie. Obie strony zagrały na dobrym poziomie. Szkoda, że skończyło się remisem. Katastrofalny błąd - Kampka nie zdążył pokryć przeciwnika - kilka sekund po zdobyciu gola, kosztował nas utratę bramki. Skuteczność obu drużyn pozostawiała wiele do życzenia, ale takich mamy piłkarzy... Żałuję, że Lekki nie mógł zagrać. Zawodnik ten nie będzie jednak mógł wystąpić z powodu kontuzji przez dłuższy czas.

Rafał Zaremba, Sport nr 164 z dnia 25.08.1997r.