24.03.1984 - Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
24 marca 1984 (sobota), godzina 12:00
1. liga 1983/84, 18. kolejka
Pogoń Szczecin 1:0 (0:0) Górnik Zabrze Szczecin
Sędzia: Michał Listkiewicz (Warszawa)
Widzów: 18 000
HerbPogonSzczecin.gif Herb.gif
Kensy 58 k 1:0
Yellow card.gif Pałasz
Zbigniew Długosz
Jerzy Stańczak
Janusz Makowski
Jerzy Sokołowski
Krzysztof Urbanowicz
Jacek Duchowski (58 Marek Włoch)
Marek Ostrowski
Leszek Wolski (85 Zbigniew Czepan)
Dariusz Krupa
Adam Kensy
Marek Leśniak
SKŁADY Eugeniusz Cebrat
Bogdan Gunia
Józef Dankowski
Joachim Klemenz
Marek Piotrowicz
Marek Majka
Andrzej Pałasz (61 Erwin Koźlik)
Adam Ossowski
Waldemar Matysik
Andrzej Zgutczyński (78 Andrzej Szymanek)
Ryszard Komornicki
Trener: Eugeniusz Ksol Trener: Hubert Kostka

Relacja

Sport

Pod dyktando gospodarzy

Po zakończeniu spotkania obaj trenerzy zgodnie stwierdzili, że nie było to wielkie widowisko, zwłaszcza jego pierwsza część. Znacznie lepiej wypadła druga połowa, kiedy gra ożywiła się i było bardzo dużo sytuacji podbramkowych. Na poziom gry z pewnością ujemny wpływ miał silny, zimny wiatr, który sprawiał, że piłka nie zawsze leciała tam, gdzie chcieli zawodnicy. Goście rozpoczęli grę bardzo ostrożnie, cofnięci do obrony. Tylko wysunięci do przodu Zgutczyński i Komornicki czatowali na okazje do szybkiej kontry. Specjalne zadanie otrzymał Osowski – miał on pilnować Kensego i trzeba przyznać że w znacznej mierze udawało się mu ograniczyć poczynania lidera portowców, nie na tyle jednak by go całkowicie wyłączyć z gry.

Gospodarze szybko opanowali środek boiska i rozpoczęli ataki na bramkę Cebrata. Już w 4 minucie piękną główką popisał się Krupa i bramkarz Górnika z dużym trudem wybił piłkę. Jeszcze dwa razy w tej części meczu Krupa miał okazję do zdobycia gola strzałami głową, ale raz piłka trafiła w poprzeczkę, a drugim razem Cebrat był na miejscu. Przewaga Pogoni stawała się coraz bardziej widoczna, jednak uważnie grający zabrzanie z powodzeniem się bronili, nie dążąc nawet do organizowania kontrataków. Dopiero na parę minut przed przerwą obserwowaliśmy pierwszą poważniejszą akcję zakończoną niezbyt groźnym strzałem Majki, obronionym przez Długosza. Nie najlepiej zaprezentowali się napastnicy Górnika, a mało widoczni byli zwłaszcza w akcjach ofensywnych Zgutczyński i Pałasz. Ten ostatni "wyróżnił się" zresztą brutalnym faulem na Makowskim, za co otrzymał żółtą kartkę i został przez trenera Kostkę zdjęty z boiska.

Po zmianie stron szczecinianie grającym teraz z wiatrem coraz częściej i groźniej atakowali bramkę Górnika, jednak popełniali błąd grając środkiem boiska, gdzie napotykali na zmasowaną obronę. Wreszcie w 58 minucie jeden z zawodników Górnika na polu karnym dotknął piłki ręką i sędzia podyktował rzut karny, a Kensy pewnym strzałem zdobył zwycięskiego gola. Od tej pory szczecinianie niemal bez przerwy przebywali na połowie przeciwnika. Przez kilka minut obserwowaliśmy prawdziwy festiwal rzutów rożnych, w wykonaniu Ostrowskiego. Parę razy zawodnik ten był bliski zdobycia gola bezpośrednio z rogu. Cebrat z wielkim trudem bronił silnie podkręcone strzały, kiedy wydawało się, że piłka bita fałszem i w dodatku niesiona wiatrem zmierza wprost do bramki. Bramkarz zabrzan wykazał dużą klasę ratując swój zespół od utraty kolejnego gola. Portowcy mieli w tym okresie dużo okazji do podwyższenia wyniku, ale ze skutecznością było tym razem nie najlepiej. Nie udało się to też najlepszemu snajperowi – Leśniakowi, który miał tym razem swój słaby dzień.

Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem zabrzanie rzucili się do ataku. Dankowski odbył rajd lewą stroną boiska i oddał strzał z dużej odległości, a piłka uniesiona wiatrem trafiła w poprzeczkę. Była to na dobrą sprawę najgroźniejsza akcja górników w ciągu całego meczu.

Marek Mikołajewski, Sport nr 61, 26 marca 1984