24.04.1982 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
24 kwietnia 1982 (sobota), godzina 17:30
1. liga 1981/82, 27. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (1:1) Pogoń Szczecin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Roman Kostrzewski (Bydgoszcz)
Widzów: 5 000
Herb.gif HerbPogonSzczecin.gif

Zalastowicz 32
Dolny 63
Szwezig 88
0:1
1:1
2:1
3:1
Stelmasiak 25 g
Dolny, Tomala Yellow card.gif Stańczak, Biernat, Czepan
Aleksander Famuła
Bogdan Gunia
Werner Leśnik
Tadeusz Dolny
Marian Zalastowicz
Krzysztof Szwezig
Waldemar Matysik
Erwin Koźlik
Joachim Klemenz (64 Adam Ossowski)
Hubert Fait (80 Eugeniusz Tomala)
Leszek Brzeziński
SKŁADY Marek Szczech
Jerzy Stańczak
Zbigniew Kozłowski
Kazimierz Sokołowski (86 Marek Ostrowski)
Zbigniew Czepan
Zbigniew Stelmasiak
Marek Włoch
Jarosław Biernat (71 Andrzej Woronko)
Leszek Piekarczyk
Leszek Wolski
Janusz Turowski
Trener: Zdzisław Podedworny Trener: Jerzy Kopa

Relacja

Sport

W głównej roli – arbiter

Zabrze. Trener Górnika, Zdzisław Podedworny, nie ukrywał przed meczem, że czuje respekt przed rywalem, któremu wprawdzie nie wiedzie się specjalnie w rewanżowej rundzie, ale wiadomo, że stać go na wiele więcej niż wskazują na to ostatnie rezultaty. Respekt był tym większy, że znowu przyszło wystąpić bez Pałasza (absencja Sochy to już historia stara i wszystkim znana), a w dodatku psychiczna równowaga po przegranym spotkaniu z Zagłębiem na własnym stadionie również stanowiła wielką niewiadomą. No i wreszcie przeciwnik w zagadkowej formie, po porażkach, w których nie zawsze bywał gorszy od zwycięzców. „Krakanie” sprawdziło się co do joty, ale tym razem wyszło to gospodarzom na dobre. Odnalazł się Górnik, dobrą piłkę zaprezentował mistrz jesieni i widzowie oglądali świetne widowisko. Miało ono jeszcze jednego aktora, arbitra Romana Kostrzewskiego. Sędzia był dosłownie wszędzie, często w akcjach wyprzedzał zawodników, potrafił ocenić błyskawicznie zagranie twarde, męskie, a każdy konflikt z paragrafami futbolowej temidy karał w... trybie przyśpieszonym. Stąd aż pięć żółtych kartoników, chociaż nikt nie mógł stwierdzić, że konfrontacja górników z portowcami nosiła cechy brutalnej walki.

Pogoń rozpoczęła z rozmachem, bez żadnego respektu, przed laty czuli sławniejsi (nazwiska!) koledzy. Po pięknej akcji Turowskiego Stelmasiak głową zaskoczył wszystkich i Famuła, przywykły już do kapitulacji na własnym stadionie, wyjął piłkę z siatki. Górnik, grający bez ataku, ale wszystkimi siłami, głównie dzięki Zalastowiczowi i Szwezigowi, który tym razem praktycznie pełnił rolę napastnika przystąpił konsekwentnie do odrabiania strat. I odrobił utraconego gola już przed przerwą, a Fait w 41 minucie mógł przechylić szalę (strzelił obok słupka). W drugiej odsłonie zabrzanie zaprezentowali się jeszcze korzystniej, a że przeciwnik ani przez moment nie rezygnował z prowadzenia otwartej walki, widzowie oglądali interesujące spotkanie. Było w nim wiele spięć pod obydwoma bramkami, wiele celnych strzałów (imponował przy ich obronie Szczech – refleks godny polecenia trenerowi Piechniczkowi), no i zdobyto jeszcze dwie bramki. Pierwszą zapisał na swoje konto zabrski Beckenbauer – Tadeusz Dolny. Znalazł się w odpowiednim momencie tam gdzie trzeba, a że strzelić mocno i celnie potrafi, najlepiej przekonał się o tym Szczech. Trzeci gol był wyłącznie Szweziga, zawodnika harującego zwykle na całej szerokości boiska, lecz nie zawsze potrafiącego z efekty z wkładów sił, które zainwestował w spotkanie. Tym razem zaangażowanie i pracowitość zostały nagrodzone dla niego i drużyny.

- Gratuluję – byliście lepsi – powiedział trener Pogoni, Jerzy Kopa do Zdzisława Podedwornego. – Nie mam tym razem do nikogo pretensji, graliśmy chyba lepiej niż przyzwoicie, a porażka była „winą” lepszych.

- To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne - zrewanżował się w wymianie komplementów Zdzisław Podedworny. – Gramy praktycznie bez ataku, w sporym wciąż osłabieniu, ale jak się okazało, skutecznie. To cieszy, choć do podium, nawet na brązowym „pulpicie”, coraz dalej.

Stanisław Penar, Sport nr 42 (6111), 26 kwietnia 1982