24.08.1957 - Górnik Zabrze - Zagłębie Sosnowiec 6:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
24 sierpnia 1957 (sobota)
1. liga 1957, 14. kolejka
Górnik Zabrze 6:2 (5:0) Zagłębie Sosnowiec Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Palka (Kraków)
Widzów: 17 000
Herb.gif HerbZaglebieSosnowiec.gif
Lentner 1
Jankowski 5
Szalecki 17
Lentner 33
Jankowski 44

Fojcik 88
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
5:1
6:1
6:2





Majewski 75

Ciszek 90

Józef Machnik
Antoni Franosz
Stefan Florenski
Henryk Hajduk
Eryk Nowara
Marian Olejnik
Henryk Szalecki
Edward Jankowski
Manfred Fojcik
Ginter Gawlik
Roman Lentner
SKŁADY
Aleksander Dziurowicz
Ryszard Krajewski
Antoni Konopelski
Paweł Jochemczyk
Witold Majewski
Marian Szymczyk
Antoni Ciszek
Paweł Krężel
Czesław Uznański
Ryszard Głowacki
Gerard Śpiewak
Trener: Zoltán Opata Trener: Hubert Skolik

Relacja

Przegląd Sportowy

Słabe nerwy obrońców Stali przyczyną wysokiej porażki w Zabrzu

Stal Sosnowiec znów straciła kilka bardzo „głupich” bramek. Oto zaraz po rozpoczęciu gry atak Zabrza przedostaje się na pole karne gości. Piłka ląduje na Konopelskim, który nie powinien był mieć najmniejszych trudności z wyekspediowaniem jej w pole. A tu tymczasem stoper Stali w nerwowym pośpiechu najpierw skiksował, a potem wybił piłkę tak niefortunnie, że trafił wprost w nadbiegającego Lentnera. Odbita od jego głowy piłka – wylądowała w siatce. Udział Lentnera w zdobyciu tego gola ograniczał się jedynie do tego, że znalazł się on na linii „toru strzeleckiego” Konopelskiego. Była to zaledwie może 6 sekunda meczu.

Nie ulega wątpliwości, że utrata bramki w tak niecodzienny sposób, a jednocześnie tak błyskawicznie szybko, „ma prawo” w pewnym stopniu oszołomić drużynę.

Tak też się stało z sosnowiecką Stalą. Obrona całkowicie straciła głowę, o czym świadczą okoliczności w jakich padła druga bramka. Oto w 5 min. Jankowski prowadzi piłkę, a stara mu się ją odebrać Szymczyk, który nawet posłużył się ręką dotykając nią piłki. Ale Jankowski mimo to utrzymywał się przy piłce. Nic przeto dziwnego, że sędzia nie przerwał gry. Natomiast obrońcy Stali całkowicie zapominając o niedawnej lekcji, udzielonej im przez Aniołę, stanęli jak wryci, tak, że Jankowski bez żadnych już przeszkód mógł ulokować piłkę w siatce.

Utrata dwóch bramek była już nie do odrobienia, zważywszy rosnącą nerwowość sosnowieckich defensorów. Górnicy grali właściwie już na jedną bramkę, zdobywając do przerwy jeszcze trzy gole. Warto podkreślić, że piąta bramka zdobyta przez Jankowskiego została uzyskana w identyczny sposób, co druga.

Przerwa wpłynęła na gości bardzo uspakajająco. Wprawdzie trudno już było marzyć o wyrównaniu, to jednak warto się było pokusić chociaż zmniejszenie rozmiarów klęski. Trzeba było z przyjemnością podkreślić że mimo utraty 5 bramek stalowcy walczyli z dużą energią. Co prawda – górnicy syci chwały spoczęli trochę na laurach, ale prawdą jest również że porażka Stali wypadła nieco za wysoko, choć oczywiście była jak najbardziej sprawiedliwa.

Drużyna Górnika nadał naładowana jest dużą energią i bojowością, dzięki którym to walorom zwyciężyła warszawską Legię. Do przerwy górnicy panowali na boisku, obnażając bezlitośnie wszystkie braki defensywy sosnowiczan. Zwłaszcza Jankowski i Lentner wyprawiali z Stali co żywnie im się podobało. Fojcik i tym razem rzucał się w oczy dzięki ruchliwości i bojowości. Szalecki był najsłabszym punktem napadu, zaś Gawlik tylko de nomine grał jako napastnik bowiem de facto pełnił rolę trzeciego pomocnika. Z obrońców najlepszy był Floryński, który - po Kempnym – całkowicie wyłączył Uznańskiego. Forma Machnika nadal jest słaba. Brakarz ten, mimo, iż nie był specjalnie zatrudniony raził niepewnością. Z zespołu Stali wyróżnili się Dziurowicz, który kilkakrotnie interweniował w trudnych sytuacjach i nie ponosi winy za ani jedną bramkę oraz Majewski. W ataku tylko Krężel miał przebłyski dobrej gry. Chciałoby się piłkarzom Stali udzielić jednej życzliwej rady: aby wreszcie przestali wyczekiwać na gwizdek sędziego, lecz grali do końca.

(a), Przegląd Sportowy nr 130, 26 sierpnia 1957

Linki zewnętrzne