24.08.1996 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
24 sierpnia 1996 (sobota), godzina 17:00
1. liga 1996/97, 7. kolejka
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Górnik Zabrze Kraków, stadion Wisły
Sędzia: Ryszard Wójcik (Opole)
Widzów: 4 000
HerbWislaKrakow.gif Herb.gif
Świerad 83 1:0
Giszka Yellow card.gif
(1-3-5-2)
Artur Sarnat
Marcin Pasionek
Bogdan Zając
Jacek Matyja
Zbigniew Murdza (74 Janusz Świerad)
Łukasz Surma
Tomasz Kulawik
Jarosław Giszka
Grzegorz Pater (46 Dariusz Marzec)
Guy Feutchine
Arkadiusz Wiereszko (55 Rafał Wójcik)
SKŁADY (1-3-5-2)
Dariusz Klytta
Andrzej Orzeszek
Marek Piotrowicz
Grzegorz Dziuk
Tomasz Hajto
Dariusz Koseła
Mieczysław Agafon
Cornelius Udebuluzor
Arkadiusz Kampka
Marek Szemoński (86 Piotr Gruszka)
Marcin Kuźba
Trener: Henryk Apostel Trener: Jan Żurek
Program meczowy.

Relacje

Sport

Joker z ławki

Na kilkanaście godzin przed spotkaniem z Górnikiem Zabrze potwierdzeni zostali do Wisły wypożyczeni z Polonii Warszawa dwaj zawodnicy: Zbigniew Murdza i Arkadiusz Wiereszko. Ich debiut wypadł na średnim poziomie, bowiem nie są jeszcze przygotowani do gry pod względem fizycznym.

Henryk Apostel miał jednak w swojej talii kart prawdziwego jokera. Był nim napastnik – Janusz Świerad, który ostatnio spisywał się nie najlepiej i znalazł się na ławce rezerwowych. Został wprowadzony do gry w 74 minucie i w 9 minut później uzyskał zwycięskiego gola, efektownym strzałem w dolny róg bramki, przejmując piłkę od Kulawika po ewidentnym błędzie Grzegorza Dziuka przy jej wyprowadzaniu. Przebieg gry raczej nie wskazywał na zwycięstwo piłkarzy Wisły, bowiem zabrzanie oddali 21 strzałów na bramkę "Białej gwiazdy", z tego aż 16 niecelnych. To właśnie oni nadawali ton grze w pierwszej połowie, ale w ich poczynaniach brakowało precyzji. Już w 4 minucie Kuźba posłał piłkę nad poprzeczką, w 11 min po wrzutce Agafona, z odległości 12 metrów strzelał Hajto ale piłka odbiła się od nóg Murdzy. Z kolei w 19 min Dziuk odegrał piłkę Szemońskiemu, ten ograł Zająca i Giszkę, ale Sarnat zdołał skrócić kąt i wybił piłkę na róg.

Zabrzanie próbowali atakować z rozmachem, ale strzelali mało precyzyjnie, bądź na posterunku był bramkarz gospodarzy – Artur Sarnat. I tak, w 21 min Udebuluzor odegrał piłkę do Kuźby, a ten strzelił w boczną siatkę, a w 27 min po solowym rajdzie Kampka posłał piłkę obok słupka. W 34 min Agafon podał do Kuźby, a jego strzał głową obronił Sarnat.

Zespół Wisły pierwsze poważne zagrożenie stworzył dopiero w 41 min, kiedy to po dośrodkowaniu Giszki strzał pod poprzeczkę oddał Murdza, ale niezłą obroną popisał się Klytta, a w 2 minuty później po centrze Kulawika tuż nad spojeniem słupka i poprzeczki strzelił Matyja. W 55 min Klytta wybił piłkę na róg po strzale Kulawika.

Dwie groźne akcje przeprowadzili w 60 min piłkarze Górnika. Najpierw Kampka minął kilku obrońców, podał piłkę Szemońskiemu, ale wślizgiem wybił mu ją Matyja. W kilkadziesiąt sekund później Kuźba zagrał do Udebuluzora, ten w pełnym biegu minął obrońców i bramkarza Wisły, ale strzelił w boczną siatkę.

Później nastąpił okres przewagi gospodarzy. Szczęścia w strzałach z dalszej odległości próbowali kolejno: Wójcik w 61, Murdza w 64 i Giszka w 67 min, ale każdorazowo piłka szybowała nad poprzeczką. I wreszcie doszło do opisanej na wstępie sytuacji, kiedy to w 83 min po otrzymaniu podania od Kulawika celnym trafieniem popisał się Świerad, piłka rykoszetem odbiła się od nóg Piotrowicza i wpadła do bramki.

Henryk Apostel: - Serce mam nieco rozdarte, bowiem Wisła zdobyła 3 punkty a Górnik, w którym kiedyś pracowałem – zero i znalazł się w niewesołej sytuacji. Z pewnością do przyjęcia byłby remis. Nasz zespół zbierał pochlebne recenzje za występy przeciwko Lechowi i Ruchowi, ale nie wygrał tych spotkań. Tym razem szczęście było po naszej stronie. Dzisiaj zadebiutowali dwaj nowi zawodnicy, Murdza i Wiereszko, którzy wnieśli coś nowego, ale nie są jeszcze przygotowani pod względem kondycyjnym. Teraz wyjeżdżamy na 5 dni na zgrupowanie do Kalatówek, żeby nieco "naładować akumulatory".

Jan Żurek: - Do meczu nasz zespół przystąpił w osłabionym składzie bez Krzętowskiego, Kocyby, Lekkiego. Pomimo to nie powinniśmy zejść z boiska pokonani. O wszystkim przesądził fatalny błąd Grzegorza Dziuka przy wyprowadzaniu piłki.

Wojciech Gorczyca, Sport nr 165, 26 sierpnia 1996