25.09.1993 - Hutnik Kraków - Górnik Zabrze 0:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
25 września 1993 (sobota)
1. liga 1993/94, 12. kolejka
Hutnik Kraków 0:0  Górnik Zabrze
Sędzia: Sławomir Redziński (Zielona Góra)
Widzów: 4 000
HerbHutnikKrakow.gif Herb.gif
Romuzga, Sermak Yellow card.gif Jegor, Grembocki
Red card.gif Jegor 8
Siergiej Szypowskij
Dariusz Romuzga
Leszek Walankiewicz
Ryszard Fudali
Wiktor Sydorenko
Jerzy Kowalik
Andrzej Sermak
Krzysztof Bukalski
Leszek Kraczkiewicz (83 Grzegorz Krupa)
Mirosław Waligóra
Waldemar Adamczyk (66 Krzysztof Popczyński)
SKŁADY Aleksander Kłak
Tomasz Hajto
Tomasz Wałdoch
Piotr Jegor
Jacek Grembocki
Grzegorz Dziuk
Jerzy Brzęczek
Dariusz Koseła
Mieczysław Agafon (81 Andrzej Orzeszek)
Henryk Bałuszyński
Grzegorz Mielcarski (67 Ryszard Kraus)
Trener: Piotr Kocąb Trener: Henryk Apostel

Relacja

?

Bez recepty

Na trybunach – przed meczem, słychać było głosy, że Hutnik usatysfakcjonowany byłby remisem z liderem tabeli. Po spotkaniu widać było jednak rozczarowane miny miejscowych. Przecież od 8 minuty kiedy sędzia usunął z boiska Piotra Jegora, krakowianie grali w liczebnej przewadze, a jednak nie znaleźli sposobu na zabrzańską obronę i dobrze dysponowanego Aleksandra Kłaka.

Hutnik przeważał w zasadzie przez całe spotkanie, ale z tej przewagi niewiele wynikało. Goście, po stracie Jegora siłą rzeczy zwarli defensywne szeregi i myśleli przede wszystkim by nie stracić gola. Hutnik nie potrafił "rozmontować" dobrze zorganizowanej defensywy Górnika. Najpierw krakowianie próbowali strzałów z dystansu, ale ani uderzenie Kowalika w 10 min, ani piękny strzał Romuzgi z 40 metrów nie mogły zaskoczyć Kłaka.

Jedyną wyśmienitą okazję w pierwszej połowie miał w 37 minucie Adamczyk. Doszedł do piłki, którą odegrał mu uwikłany w pojedynki z obrońcami Waligóra i stanął oko w oko z bramkarzem. Kłak jednak skrócił kąt i popisał się znakomitym refleksem parując strzał na rzut rożny. Po przerwie Hutnik jeszcze mocniej naciskał defensywę gości, ale w dalszym ciągu brakowało ostatniego dokładnego podania, otwierającego drogę do bramki. W 50 minucie po błędzie Wałdocha miał szansę Sermak, ale niepotrzebnie pomógł sobie ręką. W 57 min po wolnym Kraczkiewicza, w dobrej sytuacji znalazł się Bukalski, ale Kłak znów popisał się wyborna interwencją. Potem trzykrotnie zagroził bramce Górnika Mirosław Waligóra. Jego dwa strzały z rzutów wolnych w 69 i 74 minucie dosłownie o centymetry minęły słupek, a kapitalny rajd w 70 minucie został nieprzepisowo powstrzymany przez obrońców. Z wysokości trybun wydawało się, że faul miał miejsce w polu karnym, sędzia Redziński był odmiennego zdania. Jeszcze w ostatnich minutach kilka szybkich akcji gospodarzy mogło przynieść prowadzenie. Sporo ożywienia wniósł do poczynań ofensywnych Popczyński, ale i on nie grzeszył skutecznością.

Formacje obronne Hutnika tez się nie ustrzegły błędów i kilka razy wystawiły swego bramkarza na ciężka próbę. Sergiej Szypowski potwierdził jednak swą wielka klasę.

Krzysztof Mechner

?

Punkt w „dziesiątkę”

Jeszcze mecz się dobrze nie rozpoczął, a już zabrzanie musieli zmienić założenia taktyczne. Oto bowiem w 8 minucie doszło do sytuacji, którą w zależności od punktu widzenia można komentować sobie… jak kto chce. Jegor sfaulował Waligórę w środku boiska, a „uroda” tego cięcia bez żadnych wątpliwości zasługiwała na szczególne zwrócenie uwagi przez arbitra. Zabrzanin przeprosił w zasadzie elegancko rywala, lecz kiedy Sławomir Redziński pokazał mu żółtą kartkę, Jegorowi zachciało się nagrodzić decyzję sędziego brawami. Od tej chwili mógł już sobie klaskać ile chciał, tyle, że w szatni. Zawodnik był wyraźnie zdegustowany i rozczarowany, ale akurat tej czerwonej kartki sędzia Redziński sobie nie wymyślił.

Trudno było po tym wydarzeniu oczekiwać, że goście grając w dziesiątkę przez ponad osiemdziesiąt minut pozostałych do końcowego gwizdka będą poświęcać fantazyjnym szarżom na bramkę Szypowskiego. Uczynili to, co narzucało się samo; zagęścili środek, zawężali pole gry i wybijali po pierwsze Hutników z rytmu, po drugie szukali szczęścia w szybkich wypadach. Popisujący się refleksem Kłak i czyszczący skutecznie - z wyjątkiem jednego błędu w 50 minucie – przedpole Wałdoch, okazali się zaporami nie do przebycia dla bardziej jednak szybkich i przebiegłych krakowian.

Zbyt wiele okazji do wpędzania w rozpacz hutników zabrzanie nie mieli, ale przynajmniej o dwóch z nich warto wspomnieć. W 39 minucie duet Mielcarski – Brzęczek przeprowadził popisową kontrę, po której ten ostatni strzelił zbyt słabo, by zaskoczyć Szypowskiego. Jeszcze większy kunszt zaprezentował bramkarz miejscowych w 87 minucie. Tym razem filmową akcje pokazał Brzęczek, który przejął piłkę w powietrzu, kilkoma ruchami zamienił dwóch pilnujących go obrońców w słupy soli i dośrodkował do nadbiegającego Orzeszka. Orzeszek uderzył z kilku metrów bardzo silnie w dolny róg, ale Szypowski znów ocalił swój zespół.

Mirosław Nowak