26.04.1964 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
26 kwietnia 1964(niedziela)
1.liga 1963/64, 19 kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (2:1) Ruch Chorzów Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Fronczyk(Tarnów)
Widzów: 30 000
Herb.gif HerbRuchChorzow.gif
Bem 5s

Pol 43
Wilczek 53
1:0
1:1
2:1
3:1

Nieroba 31k

Hubert Kostka
Edward Olszówka
Stanisław Oślizło
Waldemar Słomiany
Stefan Florenski
Zygfryd Szołtysik
Erwin Wilczek
Włodzimierz Lubański
Ernest Pol
Jerzy Musiałek
Roman Lentner
SKŁADY
Henryk Pietrek
Mieczysław Siemierski
Józef Janduda
Alojzy Łysko
Antoni Nieroba
Bernard Bem
Kazimierz Polok
Zygmunt Maszczyk
Eugeniusz Lerch
Roman Kasprzyk (28 Jerzy Michajłow)
Eugeniusz Lerch
Trener: Ferenc Farsang Trener: Augustyn Dziwisz


Tak padła trzecia bramka dla górników. (Fot. Jerzy Bydliński [w:] „Sport” nr 56 z dnia 29.04.1964, s. 1)

2 gwiazdki „Sportu”


Henryk Pietrek 3,5, Mieczysław Siemierski 2, Józef Janduda 3, Alojzy Łysko 2,5, Antoni Nieroba 2,5, Bernard Bem 2, Kazimierz Polok 1,5, Zygmunt Maszczyk 1, Eugeniusz Lerch 1,5, Roman Kasprzyk - nie klas. (28. Jerzy Michajłow 1,5), Eugeniusz Faber 1,5


Chorzowianie byli uznawani za „rycerzy wiosny”. W rundzie jesiennej w 13 spotkaniach zdobyli 9 punktów, na wiosnę w pięciu meczach tyle samo. Pozycja startowa niebieskich przed derbami więc była wyśmienita, a zależało im na zwycięstwie przede wszystkim dlatego, aby zapewnić sobie start w Pucharze Intertoto. Zasadniczym jednak ich problemem było to, czy zagrają Eugeniusz Faber i Józef Janduda, którzy doznali kontuzji w trakcie spotkania olimpijczyków Polski i Węgier w Budapeszcie dwa dni wcześniej. W Zabrzu z kolei ktoś wypuścił taki żart, że jeśli Ruch „podłoży” się Górnikowi, wtedy nie będzie większego kłopotu z obroną tytułu i ponownym zdobywaniem piłkarskich rynków Europy. Zastanawiano się tylko, czy chorzowianie zechcą „uwzględnić” te plany.

O ile jesienią to Ruch przerwał zwycięską serię Górnika, to w rewanżu było dokładnie odwrotnie. Mimo to, pojedynek niezwyciężonych w rundzie wiosennej nie spełnił oczekiwań. Zabrakło w nim emocji, derby były bowiem dość jednostronnym widowiskiem. Zabrzanie wygrali chyba łatwiej, niż sami… oczekiwali. Przed meczem górnicy byli bowiem bardzo zdenerwowani, nawet rutyniarz Ernest Pol martwił się wynik. Jego obawy jednak nie potwierdziły się na boisku. Chorzowianie bowiem wyraźnie nie mieli swego dnia. Już wkrótce po pierwszym gwizdku inicjatywę przejęli górnicy i z wyjątkiem 3 krytycznych minut, od stanu 1:1 do drugiej bramki strzelonej przez Pola, kontrolowali pewnie przebieg wydarzeń na boisku.

W drużynie Augustyna Dziwisz zupełnie zawiódł atak. Brakowało i dyrygenta, i egzekutorów. Ponadto, we wszystkich poprzednich pojedynkach Ruchu z Górnikiem – najsilniejszą bronią niebieskich były skrzydła. Tym razem jednak ani Eugeniusz Faber, ani Kazimierz Polok nie potrafili znaleźć recepty na krótkie, agresywne krycie przeciwnika. Pewnie, że mieli oni utrudnione zadanie otrzymując bardzo kiepskie podania. Były jednak sytuacje, w których przekazywano im prostopadłe wystawienia, a jednak nie umieli z nich zrobić pożytku. Nie pomogła nawet zamiana Romana Kasprzyka na Bernarda Bema oraz przejście Eugeniusza Fabera do centrum i przesunięcie Zygmunta Maszczyka na lewą flankę. Atak chorzowian kulał w dalszym ciągu. Całe szczęście, że Ruch miał dobrze dysponowaną obronę na czele z Józefem Jandudą i Antonim Nierobą i fantastycznie usposobionego Henryka Pietrka w bramce, który dokonywał wprost cudów, wyłapując strzały, które normalnie powinny znaleźć się w siatce. Gdyby nie oni, chorzowianie ponieśliby jeszcze wyższą porażkę . W przeciwieństwie do Ruchu, zabrzanie dysponowali pełną drużyną. Mieli obronę, pomoc i atak z prawdziwego zdarzenia. Noty wystawione przez katowicki „Sport”, mówią właściwie wszystko. Wspaniały dzień miał Roman Lentner, bardzo dobrze grał Ernest Pol. Bramka, jaką zdobył, była swego rodzaju majstersztykiem. Podobał się Szołtysik. Wyróżniającymi się piłkarzami byli wreszcie Stanisław Oślizło, Erwin Wilczek, Edward Olszówka, Stefan Florenski i Włodzimierz Lubański. Ten ostatni swoją nieskutecznością przyczynił się jednak do tak niskiego wymiaru kary dla Ruchu. Trudno bowiem zliczyć było sytuacje, których nie wykorzystał. Nie miał on jeszcze pojęcia o plasowanym strzale, będąc sam na sam z bramkarzem zupełnie tracił głowę. Z drugiej jednak strony można było podziwiać agresywność tego młodego piłkarza i jego umiejętność wychodzenia na wolną pozycję.

Mecz zaczął się od szybkich ataków zabrzan. Górnicy atakowali raz lewą, raz prawą stroną. Ruch skupiał całą uwagę na obronie. W 5 minucie prowadzenie dla zabrzan zdobył… Bernard Bem. Szybki rajd Romana Lentnera skończył się precyzyjnym podaniem na pole karne Ruchu, które nadbiegający pomocnik chorzowian skierował do własnej bramki. W 11 minucie mogło być 2:0. „Bomba” Lubańskiego trafiła jednak w poprzeczkę i wyszła w pole. Chorzowianie byli wyraźnie speszeni, w związku z czym trener Dziwisz dokonał pierwszych zmian. Alojzy Łysko zajął pozycję prawego obrońcy, Mieczysław Siemierski przeszedł na lewą stronę. W 13 minucie Polok miał doskonałą szansę zdobycia wyrównania, ale główkował z 3 metrów tak niefortunnie, że Kostka obronił strzał bez specjalnego trudu. Przewaga zabrzan trwała w dalszym ciągu. W 19 minucie Pietrek obronił ostry strzał Lubańskiego z 8 metrów, a w minutę później zbierał oklaski za kolejną udaną interwencję przy strzale tego zawodnika. W 28 minucie boisko opuścił Kasprzyk. Na jego miejsce wszedł Bem, a miejsce Bema zajął Jerzy Michajłow. Atak Ruchu nie mógł się jednak nadal rozegrać. W 35 minucie padło nieoczekiwanie wyrównanie. Wypad chorzowian skończył się faulem Stanisława Oślizły i Edwarda Olszówki na Eugeniuszu Lechu, za który sędzia Fronczyk podyktował „jedenastkę”. Egzekwował ją pewnie Nieroba, nie dając Kostce żadnej szansy. - Teraz Ruch zacznie grać! – cieszyli się kibice Ruchu. Upływały jednak minuty, a w postawie niebieskich nie następowały jeszcze zasadnicze zmiany. Co więcej, na dwie minuty przed przerwą Górnik objął znów prowadzenie. Erwin Wilczek „zaadresował” rzut wolny do Pola, który przejął piłkę z obrotu i mimo nacisku obrońcy Chorzowa, zdobył drugą bramkę dla gospodarzy. Druga połowa to w zasadzie tylko historia trzeciej bramki dla Górnika. Była ona kopią drugiej. Różnica polegała na tym, że egzekutorem wolnego był Pol, a strzelcem bramki Wilczek . Tym samym zabrzanie przerwali serię Ruchu i powiększyli przewagę nad Legią do czterech punktów, a nad Zagłębiem do pięciu. Pozycji lidera nie oddali już do końca rozgrywek, zdobywając tym samym piąty tytuł mistrzowski. Ruch zakończył sezon dopiero na 7. miejscu.