26.04.1975 - Górnik Zabrze - Gwardia Warszawa 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
26 kwietnia 1975
1. liga 1974/75, 22. kolejka
Górnik Zabrze 1:1 (1:1) Gwardia Warszawa Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Aleksander Suchanek (Kraków)
Widzów: 10 000
Herb.gif HerbGwardiaWarszawa.gif

Lubański 44
0:1
1:1
E. Lipiński 43
(1-4-3-3)
Andrzej Fischer
Lucjan Kwaśny
Jan Wraży
Henryk Wieczorek
Zygmunt Bindek
Ireneusz Lazurowicz
Alojzy Deja
Józef Kurzeja (46 Jarosław Studzizba)
Włodzimierz Lubański
Jan Banaś (76 Stanisław Gzil)
Andrzej Szarmach
SKŁADY (1-4-3-3)
A.Sikorski
Dawidczyński
Kielak
A.G.Sikorski
Michallik
E.Lipiński
Kraska (74 Krzewicki)
Polakow (78 Kisiel)
A.Lipiński
J.Małkiewicz
Stanisław Terlecki
Trener: Teodor Wieczorek Trener: Ryszard Koncewicz

Relacja

Sport

Stołeczni gwardziści nie składają broni

ZABRZE. - Faworytem byli zabrzanie i to nie tylko z tego względu, że zajmują znacznie wyższą lokatę w ligowej tabeli. Mieli oni jeszcze dodatkowy atut w postaci dopingu własnej widowni. Od początku też gospodarze ruszyli do huraganowego ataku, w ich przedsięwzięcia ofensywne włączali się obrońcy, a szczególnie bardzo aktywny Kwaśny. Jednak zapału i umiejętności starczyło im aż do pola karnego nie bardzo zaś potrafili wypracować sobie sytuację w bezpośredniej bliskości bramki Sikorskiego. Było to w równej mierze zasługa ofiarnie i mądrze broniących się warszawian, jak i braku w szeregach zabrzańskiej jedenastki piłkarza , który byłby zdolny organizować grę swej drużyny, regulować tempo akcji. Rozgrywane bez niezbędnego przyśpieszenia , były one dość łatwe do rozszyfrowania, a indywidualne poczynania Banasia, Lubańskiego czy Szarmacha z góry były skazane na niepowodzenia, gdyż nie wystarczyło przedryblować jednego czy dwóch zawodników , bo zawsze w pobliżu znalazł się następny obrońca Gwardii asekurujący kolegów.

Goście w początkowym okresie zwracali przede wszystkim uwagę na uporządkowanie gry defensywnej, zabezpieczenie się przed przypadkową bramką. Gdy jednak stwierdzili , że ich mechanizm funkcjonuje prawidłowo, zaczęli także zatrudniać obrońców Górnika. Wystarczyło bowiem jedno długie podanie do Terleckiego czy Małkiewicza , a w okolicach bramki Fischera robiło się gorąco. Wielka w tym zasługa młodego Terleckiego, który dysponując bogatą gamą zwodów, często wyprowadzał w pole zabrzańskich defensorów i kilka razy groźnie strzelił. Na szczęście jednak dla gospodarzy ich bramkarz w sobotę imponował świetnym refleksem i wyczuciem, toteż zebrał rzęsiste oklaski za obronę w 21 i 26 min. mocnych uderzeń Terleckiego oraz w 23 min. idącej w róg piłki po ,,główce" Małkiewicza .Jednak w 43 min. Fischer był bezradny , gdy Edward Lipiński wykorzystał niezdecydowanie obrońców Górnika i z 10m posłał piłkę do siatki.

Utracona bramka poderwała zabrzan do natychmiastowego kontrataku. Szarmach oddał w pełnym biegu niezwykle silny strzał, na polu karnym kierunek lotu piłki zdołał jeszcze zmienić Lubański i wpadła ona pod poprzeczkę , ponad rozpaczliwie interweniującym Sikorskim.

W drugiej połowie Gwardia uważnie pilnowała swej zdobyczy, bo przecież niewielu drużynom udawało sie wywieźć punkt z Zabrza. Trzeba powiedzieć , że warszawianie robili to bardzo rozsądnie, koncentrując główne siły w środkowej strefie boiska, tak że trudno było przedostać się w okolice pola karnego. Zabrzanie natomiast zbyt rzadko decydowali się na strzały z dystansu ( jedynie Deja dwukrotnie popisał się pięknymi uderzeniami , ale Sikorski ekwilibrystycznymi paradami zdołał zażegnać niebezpieczeństwo).Dopiero w ostatniej minucie gospodarzom udało się zorganizować płynną akcję. Po szybkiej wymianie podań, do górnego dośrodkowania wyskoczył Wieczorek i głową posłał piłkę do siatki .Jednak wcześniej rozległ się gwizdek sędziego Suchanka, który sygnalizował faul zabrzanina i nie uznał bramki. Czy tak rzeczywiście było ? Nie ma powodów podważać decyzji arbitra, który znajdował się najbliżej tej akcji.

STEFAN RIEDEL, Sport numer 81 z 28 kwietnia 1975 r.