26.07.1972 - ROW Rybnik - Górnik Zabrze 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
26 lipca 1972, godzina 17:00
1. liga 1972/73, 1. kolejka
ROW Rybnik 1:2 (0:1) Górnik Zabrze
Sędzia: Edward Sroka (Kraków)
Widzów: ok. 20 000
HerbROWRybnik.gif Herb.gif

Zdebel 60 g
0:1
1:1
1:2
Deja 10

Deja 81 g

Witold Szyguła
Stanisław Sobczyński
Józef Golla
Paweł Konsek
Henryk Wieczorek
Józef Gach
Ryszard Błachut
Edward Lorens
Henryk Zdebel
Eugeniusz Lerch
Gerard Pawlik
SKŁADY
Hubert Kostka
Henryk Latocha
Jerzy Gorgoń
Zygmunt Anczok
Jan Wraży
Alojzy Deja
Zygfryd Szołtysik
Hubert Skowronek
Lucjan Kwaśny (76 Erwin Wilczek)
Włodzimierz Lubański
Władysław Szaryński
Trener: Jan Kowalski

Relacje

Kronika Górnika Zabrze

Ze względu na obficie padający deszcz boisko było bardzo śliskie, grząskie i w wielu miejscach stała woda. W pierwszej części spotkania więcej sytuacji podbramkowych mieli gospodarze, choć to Górnik wyszedł na prowadzenie. Jedynym jasnym punktem w defensywie Górnika był Gorgoń i tylko dzięki niemu Górnik nie stracił bramki. Pół godziny po przerwie trwało oblężenie bramki Kostki. Wyrównanie uzyskał Zdebel po strzale głową w sporym zamieszaniu w 60. minucie. Od tego momentu napór graczy ROW-u trwał w najlepsze, jednak to Górnik zdobył zwycięską bramkę. Po chwili nieuwagi ze strony gospodarzy po raz drugi na listę strzelców wpisał się Deja. Zwycięstwo Górnika nie było zasłużone, bardziej zasłużony byłby remis. Rybniczanie mieli więcej sytuacji podbramkowych, ale nie byli w stanie udokumentować swojej przewagi. Generalnie spotkanie nie stało na zbyt wysokim poziomie, dlatego licznie przybyła na to spotkanie publiczność mogła być niezadowolona z gry mistrza Polski z beniaminkiem.

Sport

Dwa ciosy Dei w nadzieje rybniczan

Rybnik – Dwie godziny przed zawodami Rybnik nawiedziła gwałtowna burza deszczowa. W krótkim czasie płyta boiska znalazła się pod wodą. Zanosiło się na to, że mecz w ogóle nie dojdzie do skutku. W sukurs działaczom przyszła jednak miejscowa straż pożarna. Kilka ofiarnie i szybko pracujących zastępów strażaków zdołało usunąć część wody. Pozostały jednak ogromne kałuże, które do tego stopnia utrudniały grę, że aktorzy mieli trudności z opanowaniem piłki. W tej sytuacji oglądaliśmy twardą i nieustępliwą walkę bez finezji, fajerwerków technicznych. Ale o to nie można mieć pretensji do zawodników. Godzi się jednak podkreślić ogromną wolę walki i nieustępliwość szczególnie drużyny gospodarzy. Te atuty pozwoliły jej w drugiej połowie zepchnąć jedenastkę mistrza Polski do zdecydowanej defensywy.

Przez ponad 30 minut bramka Kostki znajdowała się pod nieustannym obstrzałem. Na przedpole górników sunął atak za atakiem. Rybniczanie zagrywali jednak niesłychanie nerwowo i dlatego zdołali uzyskać tylko jedno celne trafienie. Poza tym natrafili w osobie Gorgonia na przeszkodę nie do przebycia. Gorgoń wystąpił w parze z Wrażym, który zastąpił Oślizłę. Ta roszada była w pewnym sensie ukłonem trenera Kowalskiego w kierunku opiekuna reprezentacji olimpijskiej K. Górskiego (obserwował pojedynek), jako że na Olimpiadzie Gorgoń ma również wystąpić w roli stopera i nie jest wykluczone, że obok niego znajdzie się Wraży. O ile oczywiście wykaże lepszą formę nić w Rybniku. Ma on na sumieniu utraconą bramkę, a w kilku wypadkach interweniował dość niefortunnie. Na szczęście dla zabrzan wspaniale prezentował się Gorgoń, Niezliczoną ilość razy zatrzymywał rozpędzonych napastników ROW, a ponadto dość często naprawiał błędy bocznych obrońców, a szczególnie Latochy, łatwo ogrywanego przez Pawlika. Gorgoń był bezsprzecznie najlepszym aktorem widowiska rozgrywanego w anormalnych warunkach, jako że w drugiej połowie na dobre rozpadał się jeszcze deszcz, przez co murawa stała się jeszcze bardziej śliska. To, że Górnik dał sobie narzucić styl poczynań gospodarzy jest winą drugiej linii, która grała w składzie Deja – Skowronek – Kwaśny. Nie potrafili oni rozegrać piłki, najczęściej kierowali ją do przodu na oślep, ponieważ Lubański był pieczołowicie pilnowany przez Wieczorka, zaś Szaryński i Szołtysik nie mieli najlepszego dnia, praktycznie atak Górnika w ogóle nie istniał. Ograniczał się jedynie do sporadycznych indywidualnych akcji, które przez zdecydowanej grze obronnej rybniczan i na trudnym terenie nie miały szans powodzenia. Dwie bramki, jakie zdobyli zabrzanie padły indywidualnych zagrań Dei. Pierwszą zdobył z kapitalnego strzału z półwoleja z linii około 16 metrów. Drugą uzyskał głową po centrze Skowronka – trzeba to jednak podkreślić – przy biernej postawie obrony i bramkarza ROW. Rybniczanie swą postawą zasłużyli w tym pojedynku na remis. Drugą bramkę stracili w sytuacji, gdy byli w ciągłym natarciu. Atakowali ostro do końcowego gwizdka sędziego, ale wówczas już obrona górników była na potem, stosowała zdecydowanie pressing. Spośród piłkarzy ROW najbardziej dawał się we znaki drużynie mistrza Polski Pawlik. Siał on duże zamieszanie w szeregach obronnych zabrzan. W 5 min. m. in. Przeprowadził piękną akcję zmylił trzech przeciwników i ostro strzelił. Piłka trafiła jednak w spojenie słupka i poprzeczki. Gdyby szybowała ona o milimetry niżej, nieuchronnie znalazłaby się w siatce.

B.Gryszczyk, Sport nr 118 z dnia 27.07.1972 r.