27.04.1969 - Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
27 kwietnia 1969, godzina 12:00
1. liga 1968/69, 19. kolejka
Śląsk Wrocław 2:1 (1:1) Górnik Zabrze Wrocław
Sędzia: Edward Budaj (Warszawa)
Widzów: ponad 10 000
HerbSlaskWroclaw.gif Herb.gif

Nowak 40
Peterek 60
0:1
1:1
2:1
Szołtysik 17

Jan Tomaszewski
Poręba
Siegert
Władysław Żmuda
Peterek
Czarnecki
Rachwalski
Lesław Ćmikiewicz
Tadeusz Wanat
Kasalik(Malinowski)
Nowak
SKŁADY (1-4-3-3)
Hubert Kostka
Rainer Kuchta (60? Karol Kapciński)
Stanisław Oślizło
Stefan Florenski
Henryk Latocha
Erwin Wilczek (46 Alfred Olek)
Alojzy Deja
Jerzy Musiałek
Zygfryd Szołtysik
Włodzimierz Lubański
Hubert Skowronek
Trener: Géza Kalocsay

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Początek spotkania nie zapowiadał sensacji. Górnik szybko opanował teren i przez długi okres gra toczyła się pod jego dyktando. Gdy po 17 minutach Szołtysik zdobył bramkę wydawało się, że goście nie będą mieli problemów z odniesieniem zwycięstwa. Śląsk atakował tylko sporadycznie, ale po jednej z kontr udało mu się wyrównać. Od tego momentu gra nabrała rumieńców. Gospodarze coraz śmielej atakowali. Kulminacyjny moment meczu nastąpił w 62. minucie. Po uderzeniu Peterka piłka otarła się o obrońcę gości i wpadła do bramki. Prowadzenie jeszcze bardziej uskrzydliło wrocławian, którzy łatwo odbierali piłkę Górnikom i przerzucali ją do przodu. Głównym winowajcom porażki była słaba postawa drugiej linii. Górnik, co prawda posiadał inicjatywę, ale zmieniło się to po przerwie, kiedy Wilczka zmienił Olek. Nie najlepiej spisywali się również zabrscy napastnicy, którym przydzielono podwójne krycie. Śląsk zaskoczył Górnika częstymi zmianami pozycji i sprawnym przechodzeniem do ataku.

Sport

Zabrzanie niepomni doświadczeń z Wałbrzycha

WROCŁAW Piłkarze ośmiokrotnego mistrza Polski nie mają szczęścia do dolnośląskich drużyn. Dwa tygodnie temu ulegli w Walbrzychu Zagłębiu 0:1, a wczoraj doznali drugiej porażki, przegrywając we Wrocławiu z outsiderem rozgrywek – Śląskiem 1:2.

Początek spotkania nie zapowiadał sensacji. Górnik szybko opanował teren i przez długi okres gra toczyła się na połowie Śląska. Już w 17 minucie goście zdobyli prowadzenie ze strzału Szołtysika i wydawało się, że nie będą mieli większych trudności z odniesieniem zwycięstwa. W tym okresie zabrzanie zamknęli wrocławian w hokejowym zamku i zepchnęli ich do desperackiej obrony. Śląsk, grając ośmioma zawodnikami w defensywie bronił się jednak dzielnie i nie dopuszczał gości do pozycji strzeleckich. Najlepszych graczy Górnika: Lubańskiego i Szołtysika pilnowało po dwóch wrocławian. Lubańskiemu mimo to udało się dwukrotnie uwolnić spod ich opieki , ale będąc kilka metrów od bramki Tomaszewskiego – fatalnie spudłował.

Wojskowi atakowali wypadami. Po jednym z nich Śląsk ku olbrzymiej radości widzów zdobył wyrównanie. Nowak ostro strzelił na bramkę, piłka odbiła się od Oślizły i mimo rozpaczliwej interwencji Kostki, wpadła do siatki. Pierwszy gol zdobyty przez Śląsk w wiosennej rundzie podziałał mobilizująco na młody zespół. Od tej chwili gra nabrała rumieńców.

Po zmianie stron wrocławianie coraz częściej zaczęli gościć pod bramką Kostki. W 50 minucie Floreński dalekim wykopem zażegnał niebezpieczeństwo. W chwilę później z kolei gospodarze znaleźli się w opałach. Od utraty bramki uratował ich Siegert, który głową wybił piłkęz linii bramkowej, po strzale Kuchty. W 60 minucie nastąpił kulminacyjny punkt meczu. Czarnecki egzekwował rzut wolny. Wybitą przez zabrskich obrońców piłkę otrzymał Peterek i strzelił z daleka. Podobnie jak po strzale Nowaka, piłka otarła się o jednego z obrońców gości i wpadła do siatki. Śląsk objął prowadzenie 2:1. Sukces ten jeszcze bardziej uskrzydlił wrocławian. Obrońcy likwidowali wszelkie zakusy Górnika, a pomocnicy szybko przerzucali piłkę do wysuniętych do przodu Nowaka i Malinowskiego, którzy siali sporo zamieszania pod bramką Górnika. Na 10 minut przed końcem spotkania Śląsk omal nie zdobył trzeciej bramki. Kostka z najwyższym trudem wybił piłkę na róg po strzale Czarneckiego.

O porażce zabrzan zadecydowała głównie słaba postawa drugiej linii. Dopóki był na boisku Wilczek, górnicy posiadali inicjatywę. Jednak w drugiej połowie,gdy jego miejsce zajął Olek, goście oddali środek boiska we władanie Śląskowi. Nie najlepszy dzień mieli również zabrscy napastnicy, Lubański i Szołtysik pieczołowicie pilnowani przez obrońców, nie umieli wypracować sobie dogodnej pozycji. W obronie zadowolić mogli jedynie Oślizło i Floreński. Kostka nie ponosi winy za utratę bramek.

Śląsk pokazał się z jak najlepszej strony. Widać było sporo ładu w poczynaniach całego zespołu. Wojskowi często zmieniali pozycje i nieźle panowali nad piłką. Potrafili przejść z głębokiej defensywy do szybkiego kontrataku i stworzyć groźne sytuacje pod bramką Kostki. Poza tym lepiej wytrzymali kondycyjnie trudy meczu. Dobrą partię rozegrali wrocławscy obrońcy z Siegiertem na czele. W pomocy wyraźną zwyżkę formy wykazał Czarnecki, dzielnie sekundował mu Ćmikiewicz. Największym jednak zaskoczeniem była przytomna gra młodego Nowaka i wprowadzenie tuż przed przerwą Malinowskiego, którzy kilkakrotnie dali się solidnie we znaki zabrskim obrońcom.

Po meczu powiedzieli:
Dr Geza Kalocsai (Górnik): Straciliśmy dwie „głupie” bramki i to zadecydowało o naszej porażce. Upał dał się solidnie we znaki moim piłkarzom. W drugiej części meczu nie byli oni w stanie przyśpieszyć tempa gry

Artur Woźniak(Śląsk):Początkowo graliśmy z tremą, ale od chwili zdobycia wyrównującej bramki w drużynie zapanował bojowy nastrój. Zaczęła grać coraz poprawniej, zmuszając w efekcie Górnika do kapitulacji.

J.Szmyrka, Sport nr 49 z 28 kwietnia 1969r