27.08.1980 - Zawisza Bydgoszcz - Górnik Zabrze 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
27 sierpnia 1980
1. liga 1980/81, 3. kolejka
Zawisza Bydgoszcz 2:0 (1:0) Górnik Zabrze Bydgoszcz
Sędzia: Stanisław Perz (Gdańsk)
Widzów: ok. 25 000
HerbZawiszaBydgoszcz.gif Herb.gif
Kwapisz 28
Burchacki 55
1:0
2:0

Brończyk
Bembnista
Kwaśniewski
Nielipowicz
Ostrowski
Kensy
Kwapisz
Banaszak
Burchacki
Milczarski
Niwicki
SKŁADY
Waldemar Cimander
Bogdan Gunia
Bernard Jarzina
Tadeusz Dolny
Marian Zalastowicz
Krzysztof Szwezig
Waldemar Matysik
Emil Szymura
Edward Socha
Andrzej Pałasz (65 Erwin Koźlik)
Leszek Brzeziński
Trener: Józef Walczak Trener: Zdzisław Podedworny

Relacja

Tylko trzy dni cieszyli się górnicy z pozycji wicelidera ligi. Prawdziwy "zimny prysznic" przyszło przeżyć w Bydgoszczy. Porażka tym bardziej bolesna, że bez precedensu - zabrzanie nigdy wcześniej nie ulegli bowiem "wojskowym" na ich terenie. Mecz nie należał do najciekawszych. Już pierwsza groźna akcja gospodarzy przyniosła im prowadzenie. Strzelcem Kwapisz, który po dośrodkowaniu Milczarskiego przy biernej asyście stoperów posłał piłkę do bramki głową. Dzieła zniszczenia dopełnił Burchacki, finalizując strzałem z woleja akcję Kensego. Zgodnie podkreślano zerową wręcz siłę rażenia Górnika. Powodów takiej sytuacji dopatrywano się w nadmiernej eksploatacji od początku roku snajpera wyborowego, Andrzeja Pałasza.

Sport

Po raz pierwszy Zawisza

Bydgoszcz. Nikt przed meczem nie spodziewał się tak łatwego zwycięstwa wojskowych. Przecież w historii pojedynków obu zespołów w ekstraklasie Zawisza nigdy jeszcze nie wygrała z Górnikiem na bydgoskiej murawie. Wczoraj wojskowi byli zespołem zdecydowanie lepszym, zwłaszcza pod względem gry taktycznej, mądrzej rozgrywali piłkę długimi przerzutami, a że dość niepewnie grała obrona Górnika – efekt bramkowy mógł być znacznie korzystniejszy. Bo w zasadzie tylko do skuteczności piłkarzy Zawiszy możemy mieć pretensje. Stworzyli oni jeszcze przynajmniej trzy sytuacje, z których powinny paść dalsze bramki. W zespole gospodarzy nie było słabej formacji, a wszyscy zawodnicy konsekwentnie realizowali założenia taktyczne trenera Walczaka. Najbardziej podobali się jednak Ostrowski, Banaszak, Nowicki oraz Burchacki.

Górnik jako zespół kompletnie zawiódł. Niepewnie grała obrona. Zbyt chaotycznie rozgrywali akcje zawodnicy drugiej linii, a w ataku tylko Socha próbował wiązać poczynania zabrzan. Bardzo blado wypadł kadrowicz Pałasz. Nie wniósł on nic do gry i w efekcie został zastąpiony Koźlikiem. Zabrzanie do momentu utraty pierwszej bramki grali zbyt asekuracyjnie, wyraźnie dążąc do zdobycia jednego punktu. Ale po celnym trafieniu Kwapisz na krótko przejęli inicjatywę, lecz ich nieskoordynowane poczynania nie miały szansy powodzenia.

Do 28 minuty w zasadzie nic się nie działo na boisku. Gra była obustronnie chaotyczna i dopiero bramka uzyskana przez gospodarzy ożywiła widowisko. A jak ona padła? Milczarski wymanewrował na lewej stronie obrońców Górnika i z linii autowej posłał piłkę na środek boiska, gdzie Kwapisz przy biernej postawie obu stoperów głową umieścił ją w siatce. Od tego momentu zawiszanie coraz śmielej przeprowadzali swoje akcje, popisując się serią strzałów z dystansu.

Po przerwie sytuacja się nie zmieniła, inicjatywę posiadał nadal Zawisza i w 47 minucie mógł prowadzić 2-0, lecz Milczarski nie pilnowany przez obrońców strzelił wzdłuż bramki. Górnik dopiero w 50 i 53 minucie stworzył groźne momenty po rzutach rożnych, lecz strzały Sochy i Dolnego nie znalazły drogi do siatki.

Druga bramka była ukoronowaniem przewagi gospodarzy. Kensy z krótkiego rogu posłał piłkę na środek pola, odbił ją głową Jarzina i ta trafiła do Burchackiego. Ten młody napastnik zdecydował się na strzał w woleja i piłka wylądowała w okienku bramki Cimandera. W 75 minucie mogło być 3-0, kiedy Nowicki z Milczarskim znaleźli się na czystej pozycji, mając naprzeciw tylko bramkarza Górnika, Nowicki nie zdecydował się jednak na oddanie piłki do kolegi, próbował sam szczęścia, lecz trafił w padającego na ziemię Cimandera.

W sumie Zawisza rozegrał dobre spotkanie i odniósł w pełni zasłużony sukces.

Zbigniew Smoliński, Sport nr 157, 28 sierpnia 1980