27.10.1974 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 0:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
27 października 1974
1. liga 1974/75, 11. kolejka
Wisła Kraków 0:2 (0:0) Górnik Zabrze Kraków, stadion Wisły
Sędzia: Marian Środecki (Wrocław)
Widzów: 25 000
HerbWislaKrakow.gif Herb.gif
0:1
0:2
Gzil 75
Lazurowicz 80
Stanisław Gonet
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Henryk Szymanowski
Adam Musiał
Kazimierz Gazda
Zbigniew Krawczyk
Andrzej Garlej (70 Jan Jałocha)
Zdzisław Kapka (46 Janusz Surowiec)
Kazimierz Kmiecik
Marek Kusto
SKŁADY Maksymilian Trela
Jan Wraży (46 Zygmunt Bindek)
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Joachim Gorzawski
Lucjan Kwaśny (70 Jarosław Studzizba)
Alojzy Deja
Józef Kurzeja
Stanisław Gzil
Andrzej Szarmach
Ireneusz Lazurowicz
Trener: Henryk Stroniarz Trener: Teodor Wieczorek

Relacja

Sport

Blask „Białej gwiazdy” coraz słabszy

KRAKÓW (tel. wł.). Piłkarze Wisły nie tylko nie odzyskali nadszarpniętego zaufania swoich sympatyków, ale sprawili im jeszcze jeden srogi zawód. Przegrali po grze, która nie przynosi im zaszczytu. Mecz ten stanowił jeszcze jedno potwierdzenie, że rokujący przed niedawnym czasem taki wielkie nadzieje tercet młodych wiślaków – uczestników MŚ: Kapka, Kmiecik i Kusto nie tylko nie czyni żadnych postępów, ale jak gdyby zatraca wszystkie dotychczasowe swoje walory. Wiele do życzenia pozostawia u tych młodych wiślaków gra bez piłki, szybkość, ruchliwość, a o celności strzałów najlepiej świadczy fakt, że... chyba co dziesiąty sterował w światło bramki. Cóż dziwnego więc, że przy takiej grze przedniej formacji cały ciężar gdy spoczywał na obronie drużyny krakowskiej. Zwijała się ona niejednokrotnie jak w ukropie i długo wypełniania swoje zadanie, jakkolwiek sytuacje, w jakich znaleźli się w 29 minucie Gzil, a w minutę później Szarmach, były sygnałem ostrzegawczym, że i w tej formacji mogą zdarzyć się błędy ze wszystkimi ich konsekwencjami.

Górnicy grali nad podziw ambitnie, spokojnie i w całym tego słowa znaczeniu kolektywnie. Szarmach, który w 30 min. będąc sam na sam z Gonetem, fatalnie spudłował, na 15 minut przed końcem spotkania stał się prawdziwym reżyserem pierwszej bramki, przekazując piłkę zdobytą w zwycięskim pojedynku z h. Szymanowskim od Gzila. Ten mając całkowicie wolne pole i jedynie bezradnego już Goneta w bramce, wpisał się na listę zdobywców bramki, przesądzającej o losach spotkania. Widać było bowiem, ze wiślacy, którzy rozpoczęli grę z pewnym rozmachem, tracą go z każda minutą. Cios w postaci zdobytego przez przeciwnika prowadzenia był dla nich nie do obronienia, tym łatwiej było więc po raz drugi Szarmachowi dać pokazową lekcję. Wyłożył piłkę Lazurowiczowi, a ten – podobnie jak Gzil przed 5 minutami – nie zmarnował szansy i ustalił wynik.

Podkreślając kolektywny styl gry górników mamy na myśli nie tylko pozbawione cienia indywidualizmu, zagrania Szarmach do nieobstawionych partnerów, ale także interwencje obrońców drużyny zabrskiej pod własną bramką. Ilekroć się zdarzyło, że któremuś z wiślaków – najczęściej był nim Kmiecik – udało się uwolnić z pod opieki defensorów wówczas wyrastali na drodze przed napastnikiem Wisły Wieczorek, Wraży czy tez operujący przez całe 90 minut na swojej połowie Kurzeja. On też na równi z obrońcami drużyny zabrskiej nie jeden raz zażegnywał niebezpieczeństwo pod bramką Treli. Miało to miejsce szczególnie w pierwszej pół godzinie, kiedy stroną częściej atakującą byli piłkarze „Białej gwiazdy”.

STANISŁAW HABZDA, Sport nr 216 (4310) z dnia 28 października 1974