27.11.1976 - Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
27 listopada 1976
1. liga 1976/77, 14. kolejka
Górnik Zabrze 0:1 (0:1) Wisła Kraków Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Jan Łazowski (Warszawa)
Widzów: 6 000
Herb.gif HerbWislaKrakow.gif
0:1 Kmiecik 23
Andrzej Fischer
Bernard Jarzina
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Adam Popowicz
Zygfryd Szołtysik
Ireneusz Lazurowicz (4. Joachim Hutka)
Alojzy Deja
Józef Kurzeja
Marian Wasilewski (60. Jan Dziedzic)
Stanisław Gzil
SKŁADY Adamczyk
Antoni Szymanowski
Maculewicz
Gazda
Budka
H. Szymanowski
Kapka
Adam Nawałka
Pawliskowski (70. Płaszewski)
Kmiecik
Kusto (83. Andrzej Iwan)

Relacja

Błąd przy generowaniu miniatury: Brak pliku
Bilet meczowy.
Program meczowy.

Sport

W zmienionych rolach

ZABRZE. U schyłki listopada ub. roku Górnicy pożegnali swych zwolenników porażką z rzeszowską Stalą 0-2. Kontynuacją tradycji był w tym roku ostatni mecz „w domu”. Górnik przegrał 0-1 z Wisłą. Z miejsca trzeba podkreślić, że w minioną sobotę zabrzanie powinni zapłacić słoną cenę za słabą grę, porażka 0-1 stanowi minimum tego co mogli osiągnąć Wiślacy. Krakowianie byli o klasę szybsi od rywali, wygrywali większość pojedynków biegowych, kontrolowali każdy skrawek boiska.

Na śliskiej, grząskiej murawie szczególnie źle czuła się para zabrzańskich stoperów Gorgoń – Wieczorek. Słabą grę ukoronowali bramką, która na szczęście dla gospodarzy nie została uznana. Otóż w 31 minucie Wieczorek główkował wprost na głowę stojącego metr przed nim Gorgonia. Ten automatycznie odbił piłkę przed siebie, a ponieważ stał twarzą do własnej bramki, w kapitalnej sytuacji znalazł się nagle Kmiecik. Kapitan Wisły podciągnął kilka metrów, z zimną krwią ograł wybiegającego Fischera i posłał piłkę do siatki z odległości 8-10m. Krakowianin natychmiast uniósł ręce z radości i zawrócił na środek boiska – tymczasem piłka zatrzymała się w błocie tuż przed linią bramkową i Deja zdążył wyekspediować ją w pole. Wcześniej, bo w 22 minucie pięknym, celnym 40-metrowym przerzutem na prawą stronę popisał się Kapka. Piłkę przejął Kmiecik i chociaż miał koło siebie Wieczorka, a przed sobą obserwującego akcję Gorgonia, po krótkim biegu ostro strzelił w długi róg zabrzańskiej bramki, przy czym Fisher nie miał nic do powiedzenia. W 29 minucie po kornerze, Pawliskowski popisał się celną główką lecz Deja zdołał wybić piłkę z samej linii bramkowej. W kontrataku Szołtysik wspaniale wypuścił Wasilewskiego, ten jednak posłał piłkę obok wybiegającego Adamczyka, ale też obok słupka na aut. Tuż przed przerwą Adamczyk niecelnie wybił piłkę wprost pod nogi Wasilewskiego, ale zabrzanin strzelił ponad pustą bramką.

Wisła cały czas panowała nad grą. Na nic zdały się desperackie zrywy najstarszego piłkarza na boisku, jubilata (350 meczów w lidze) Zygfryda Szołtysika. Wasilewski z Gzilem raz po raz wpadali w pułapki ofsajdowe. Kurzeja gubił się w poszukiwaniu właściwego miejsca na boisku a Jarzina dawał się wyciągnąć głęboko w pole przez Kustę (obrońca Górnika miał się nim opiekować, ale czynił to bardzo nieudolnie). Nic dziwnego, że w głównej roli oprócz „Małego” - występował bramkarz Fischer. W 38 minucie Pawlikowski sam ograł Gorgonia i Wieczorka przekazując piłkę Kmiecikowi. Tylko desperacki rzut Fischera pod nogi Krakowianina uratował zabrzan przed utratą kolejnej bramki. W 41 minucie golkiper Górnika miał sporo szczęścia: A. Szymanowski błyskawiczny rajd zakończył celnym dośrodkowaniem pod nogi Kmiecika, ten jednak (pół metra do bramki Górnika) przewrócił się w błocie i Fischer zdołał chwycić piłkę. Żeby wyczerpać rejestr błędów zabrzańskich obrońców trzeba jeszcze wspomnieć 50 minutę, kiedy Wieczorek wdał się w niepotrzebny pojedynek z Kustą. Wygrał go Krakowianin, strzelił silnie, ale piłka trafiła w boczną siatkę.

Dominacja Wisły była wyraźna ale i Górnicy stworzyli kilka groźnych sytuacji pod bramką Adamczyka. W 62 minucie Szołtysik świetnie strzelił, ale piłkę tuż przed linią bramkową Wisły zablokował Gzil, a poprawka Deji poszła w aut. W ostatnich 10 minutach Górnik ostro natarł, efektem czego był strzał Hutki, po którym Adamczyk z trudem „wyjął” piłkę spod samej poprzeczki.

W sumie jednak zwycięstwo Wisły było zasłużone. W zespole gości nie grał jeszcze kontuzjowany Wróbel, ale to co zaprezentował Pawlikowski wystarczyło uznać go za groźniejszego od całej poprzedniej formacji Górnika. Z zainteresowaniem będziemy obserwowali kolejne występy tego utalentowanego zawodnika. W środkowej linii miała Wisła świetnie usposobionego Kapkę, w przedniej zawsze czujnego i gotowego do strzału Kmiecika. Górnik ma ponoć wiele utalentowanej młodzieży, ale na razie w ogóle nie daje jej szans. To się mści…

Jan Fiszer, Sport nr 231 z 29 listopada 1976r.