27.11.1977 - ŁKS Łódź - Górnik Zabrze 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
27 listopada 1977 (niedziela)
1. liga 1977/78, 18. kolejka
ŁKS Łódź 2:0 (2:0) Górnik Zabrze Łódź
Sędzia: Mieczysław Wójcik (Kraków)
Widzów: 5 000
HerbLKSLodz.gif Herb.gif
Galant 8
Filipiak 17
1:0
2:0
Lubański Yellow card.gif

Jan Tomaszewski
Zdzisław Filipiak
Mirosław Bulzacki
Andrzej Drozdowski
Jan Lubański
Jan Sobol
Grzegorz Ostalczyk
Bohdan Masztaler
Stanisław Terlecki
Henryk Miłoszewicz
Marian Galant
SKŁADY
Andrzej Fischer
Bernard Jarzina
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Zygmunt Bindek (42 Marian Wasilewski)
Joachim Hutka
Adam Popowicz
Jerzy Radecki (52 Zygfryd Szołtysik)
Józef Kurzeja
Emil Szymura
Stanisław Gzil
Trener: Leszek Jezierski Trener: Hubert Kostka

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła Szołtysik zmienił w 46. minucie Szymurę.

Relacje

Sport

Roszady kadrowe i zwycięstwo łodzian

Dwa gole we wcześniejszej fazie meczu rozstrzygnęły losy rywalizacji ŁKS i Górnika. Były one odzwierciedleniem przewagi, jaką wyrobili sobie łodzianie w pierwszym kwadransie. Dwubramkowe zwycięstwo jest również właściwym odbiciem różnicy poziomu obu drużyn. ŁKS przystąpił do meczu tymi samymi zawodnikami co tydzień temu ale w znacznie zmienionym ustawieniu. Udanym manewrem okazało się przesunięcie Galanta do ataku. Wykorzystując swoją szybkość stwarzał on pod bramką Górnika poważne zagrożenie. Był tez autorem pierwszej bramki kiedy zdążył dojść do podania Terleckiego przed obrońcami Górnika i zmieniając kierunek lotu piłki nie dał Fischerowi żadnych szans obrony.

Drugą bramkę zdobył Filipiak, który wykorzystał nieporozumienie między bramkarzem Fischerem i Bindkiem. Fischer wybiegł z bramki sądząc, że Bindek poda piłkę do niego, ta jednak trafiła obrońcę Górnika w plecy. Wywalczył ją Terlecki, podał ją do Filipiaka, który zakończył skutecznie akcję strzelając obok wracającego dopiero do bramki bramkarza gości. Filipiak spełniał nominalnie rolę prawego obrońcy ale bardzo często uzupełniał atak ŁKS, zwłaszcza na początku meczu kiedy Górnik niemal wcale nie atakował. Jego występ w tym meczu był bardzo udany. Trzecim zawodnikiem, który wyróżniał się na boisku był Drozdowski. Zaprezentował on się tym razem jako środkowy obrońca, a więc również w nietypowej dla siebie roli. Wywiązał się z tego zadania bez zarzutu, stanowiąc dla ataków Górnika, z minuty na minutę energiczniejszych, zaporę nie do pokonania.

Po strzeleniu dwóch bramek ŁKS zwolnił już tempo co natychmiast wykorzystali górnicy. Nie udało im się wprawdzie aż do przerwy zrównoważyć gry ale w drugiej połowie, a zwłaszcza po wejściu na boisko Szołtysika, byli już równorzędnym partnerem. Wzmocnił atak Wasilewski, który zmienił Bindka (zamiast niego w obronie zagrał Popowicz), wszystko to jednak było za mało by przynajmniej raz zagrozić bramce Tomaszewskiego. O ile łódzki bramkarz obronił przed przerwą dwa trudne strzały (Szymura i Radecki), to w drugiej połowie miał kontakt z piłką wyłącznie po podaniach własnych obrońców. Dobrze to świadczy o grze obronnej ŁKS w tym meczu.

Przesunięcia w składzie, których dokonał trener Leszek Jezierski, poprawiły skuteczność łódzkiej drużyny ale stało się to za sprawą poszczególnych zawodników niż kolektywu. Galant w ataku nie bardzo miał z kim grać. Miłoszewicz z reguły unikał ostrych spięć, a Terlecki grał tym razem zupełnie bez polotu. W drugiej linii ciężar gry spoczywał na Ostalczyku, którego z rzadka odciążali Masztaler i Sobol.

Górnik zaprezentował się w Łodzi przeciętnie. Wspomniany Szołtysik i Wieczorek, który często próbował pomagać kolegom w akcjach ofensywnych to jedyni wyróżniający się piłkarze zabrskiej jedenastki.

W nie najlepszej formie był również prowadzący zawody sędzia Wójcik. W 55 min. przerwał (z powodu urojonego spalonego) rajd Galanta, który mógł zakończyć się bramką. Sędzia przyznał się potem do błędu wznawiając zawody z rzutu sędziowskiego. Żółtą kartkę dał Lubańskiemu, który złapał piłkę ręką w zupełnie niegroźnej sytuacji. Zabrakło mu jednak konsekwencji by w ten sam sposób potraktować przewinienie Jarziny. Nie dostrzegł również kopnięcia będącego bez piłki Galanta prze tegoż Jarzinę.

Wojciech Filipiak, Sport nr 230, 28 listopada 1977