28.04.1957 - Górnik Zabrze - Polonia Bytom 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
28 kwietnia 1957
1. liga 1957, 4. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (1:0) Polonia Bytom Chorzów, Stadion Śląski
Sędzia: Cober (Katowice)
Widzów: 65 000
Herb.gif HerbPoloniaBytom.gif
Pol 42
Jankowski 55
Olejnik 61
1:0
2:0
3:0
3:1



Liberda 65
Józef Machnik
Stefan Florenski
Antoni Franosz
Henryk Hajduk
Ginter Gawlik
Marian Olejnik
Henryk Czech
Ernest Pol
Edward Jankowski
Edmund Kowal
Roman Lentner
SKŁADY Edward Szymkowiak
Józef Dymarczyk
Aleksander Olejniczak
Bogusław Widawski
Teodor Marks
Józef Wieczorek
Wacław Sąsiadek
Lesław Procak
Stanisław Krasucki
Jan Liberda
Andrzej Cehelik
Trener: Zoltán Opata Trener: Adam Niemiec

Dodatkowe informacje

  • Spotkanie rozegrane w ramach dwumeczu na Stadionie Śląskim. W drugim pojedynku Ruch Chorzów wygrał z Legią Warszawa 2:0.
  • Według Przeglądu Sportowego widzów 60 000.

Relacja

Przegląd Sportowy

Dobry mecz Górnika z Polonią Bytom

Od początku zarysowuje się minimalna przewaga "gospodarzy", którymi na chorzowskim stadionie są górnicy. Atak ich nie pokazuje jednak tak pięknych zagrań, jak przed tygodniem z Tatabanya. Akcje rwą się to na świetnym debiutancie – pomocniku Marksie, który musiał zastąpić chorego Narlocha, to znów na którymś z niedysponowanych napastników Zabrza. Są jednak strzały celne i ostre, przy których obronie Szymkowiak zbiera tęgie brawa.

Bramkarz Polonii gra świetnie: w 3 min. piąstkuje silny strzał Pohla, w 6 min. rzuca się pod nogi Lentnerowi, a w 15 poprzeczka (silny strzał Kowala) przyszła mu w sukurs. Słowem jest wyśmienity, ale nie opuszcza go także szczęście.

Polonia ani chwilę nie chce pogodzić się z losem Tatabanya. Za atak odwzajemnia się kontratakiem, mając niemniej od napastników Górnika dogodnych pozycji strzeleckich. Zawsze na posterunku jest jednak Machnik, niedarmo noszący tytuł naszego bramkarza nr.2.

Dziś ma o wiele trudniejsze zadanie, gdyż stoper Franosz nie jest dysponowany. Raz po raz popełnia jakąś pomyłkę wytwarzając gorące momenty pod swą bramką.

W 22 min. Krasucki zwiódł ciałem Franosza, strzelił w słupek, a w 30 min. stoper Górnika dał się ograć przez Sąsiadka i tylko rozpaczliwa parada Machnika uratowała drużynę "gwiazd" od utraty bramki.

Coraz częściej do głosu dochodzą górnicy, ich akcje są składniejsze. Napad Polonii odczuwa natomiast brak swego dyrygenta – Trampisza. W 33 min. Kowal pięknie wypuszcza Pohla, a ten z całej siły ładuje piłkę w drugi róg. Szymkowiak wyciąga się jak struna, nie może jednak dosięgnąć piłki, która… uderza w poprzeczkę. Kontratak Poloni w 36 min. Procek znów mija Franosza i z 11 metrów przestrzeliwuje. Ale w 42 min. gry stadion trzęsie się od oklasków, Pohl poszedł na przebój, minął kilki polonistów i z 18 metrów umieścił piłkę w siatce. Szymkowiak nie miał nic do powiedzenia.

Krótki odpoczynek i drużyny zmieniają pola. Kibice Górnika bez przerwy dopingują swą drużynę, która jest w ataku. Wydaje się, że teraz posypią się bramki. Rzeczywiście, pod bramką Szymkowiaka ścisk niesamowity, a piłka tylko o centymetry mija cel. Wreszcie w 53 min. kibice Górnika po raz drugi przeżywają moment radości, oklaskując Jankowskiego autora drugiej bramki. Wykazał on niezdecydowanie obrońców Widawskiego i Dymarczyka, umieszczając piłkę w siatce.

Górnicy nadal przeważają. W 60min. gry Olejnik wyłuskuje w tłoku podbramkowym piłkę, decyduje się na ostry strzał w sam róg bramki, przy którym Szymkowiak był znów bezradny. 3:0 dla Zabrza, zanosi się na klęskę Poloni…

Polonia odwzajemnia się anemicznymi wypadami. W 65 min. Liberda wykorzystuje nieuwagę Hajduka i zdobywa honorowa bramkę dla swej drużyny.

Piłkarze Górnika grają jakby nie zależało im na wyniku. Stosując system tysiąca podań raczej wszerz i w tył, aniżeli do przodu. Polonia nie wykazuje również większego zapału do gry. Widać oba zespoły wyczerpały zupełnie swe siły. Gra staje się bezbarwna i nudna. Ostanie minuty toczą się na środku boiska.

J. Wykrota, Przegląd Sportowy nr 61, 29 kwietnia 1957

Linki zewnętrzne

Przegląd Sportowy Nr 61 (1349) (djvu)