28.08.1993 - Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
28 sierpnia 1993 (sobota), godzina 17:00
1. liga 1993/94, 10. kolejka
Pogoń Szczecin 1:2 (0:1) Górnik Zabrze Szczecin
Sędzia: Andrzej Szczełkun (Jelenia Góra)
Widzów: 20 000
HerbPogonSzczecin.gif Herb.gif


Dymkowski 79
0:1
0:2
1:2
Orzeszek 2 g
Orzeszek 49 g
Szubert, Moskalewicz Yellow card.gif Jegor, Bałuszyński
Radosław Majdan
Janusz Studziński
Dariusz Wójtowicz
Maciej Stolarczyk
Wiesław Latała
Mariusz Kuras
Piotr Mandrysz
Siergiej Nikitin
Dariusz Szubert (80 Sławomir Rafałowicz)
Robert Dymkowski
Olgierd Moskalewicz
SKŁADY Aleksander Kłak (8 Marek Bęben)
Jacek Grembocki
Tomasz Wałdoch
Mirosław Staniek
Arkadiusz Kubik
Piotr Jegor
Dariusz Koseła
Jerzy Brzęczek (64 Ryszard Kraus)
Mieczysław Agafon
Andrzej Orzeszek
Henryk Bałuszyński
Trener: Romuald Szukiełowicz Trener: Henryk Apostel

Dodatkowe informacje

Bilet meczowy.
  • Według innego źródła Kraus zmienił Orzeszka.

Relacja

Sport

Widowisko

Wspaniałym widowiskiem uraczyły 20-tysięczną widownię oba zespoły. Sobotnie spotkanie było godnym stawki o jaką toczył się mecz. Przez cały pojedynek na bramki obu drużyn prowadzone były akcje za akcjami, a szczecińskiej widowni do pełni szczęścia zabrakło tylko jednego punktu dla gospodarzy.

W obozie niepokonanej dotychczas Pogoni przed konfrontacją z Górnikiem nie kryto obaw. W drużynie portowców z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Miązek, a najsilniejszy punkt defensywy - Jaskulski, musiał pauzować z powodu trzech żółtych kartek. Trener Szukiełowicz miał więc nie lada problem ze zmontowaniem linii obrony. Na pozycję ostatniego stopera desygnował do gry Wójtowicza. Niestety nowy nabytek Pogoni nie spełnił w tym spotkaniu oczekiwań. Mecz rozpoczął się od zimnego prysznicu jaki już w 2 min. na głowy gospodarzy wylał Górnik. Bałuszyński podciągnął prawym skrzydłem, dokładnie dośrodkował do Orzeszka, który wyprzedził interweniującego Studzińskiego i strzałem głową w krótki róg uzyskał prowadzenie. Tak szybko utracona bramka nie zniechęciła gospodarzy. Szczecinianie dwoili się i troili, chcąc za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. W zabrzańskiej bramce jednak doskonale spisywał się Bęben, który w 8 min. zastąpił kontuzjowanego Kłaka. Rezerwowy golkiper Górnika miał wyjątkowo udany dzień. Kilkakrotnie bronił strzały, które wydawało się, że muszą znaleźć drogę do bramki. W środku pola natomiast niespodziewanie królował Brzęczek. Umiejętnie przytrzymywał pikę, wygrywał mnóstwo pojedynków jeden na jeden, a jak trzeba było to dokładnie obsługiwał swoich kolegów.

Przez cała pierwszą część przeważała Pogoń. Podobnie rozpoczęło się drugie 45 min. gry. Górnik nie ograniczał swych poczynań tylko do obrony wyniku. W 49 min. ujrzeliśmy dokładną kopię sytuacji z początku spotkania. Kontratak zainicjował Brzęczek, podał do Bałuszyńskiego, a ten dokładnie dośrodkował do Orzeszka, który znowu był szybszy od Studzińskiego i zrobiło się 0:2.

Taki cios z cała pewnością „powaliłby” wiele innych drużyn. Tym czasem Pogoń ani myślała o porażce. Szczecinianie jeszcze raz rzucili się do rozpaczliwego szturmu. Portowcom pomagał wspaniały doping jaki wydobywał się z 20 tys. gardeł. Najwięcej niebezpieczeństwa niosły rzuty rożne egzekwowane przez Mandrysza. Groźnie strzelali: Nikitin, Moskalewicz i Dymkowski. Dwukrotnie kiedy piłka była już za Bębnem z linii bramkowej wybił ją Grembocki. Oblężenie bramki Górnika przyniosło wreszcie efekt, w 79 min. po kolejnym kornerze na przedpolu bramki Górnika powstało ogromne zamieszanie, w którym Dymkowski zdołał wepchnąć piłkę do siatki.

Ostatnie 10 min. stało na rzadko spotykanym w naszej lidze poziomie. Portowcy rozpaczliwie dążyli do remisu, a zabrzanie natomiast czyhali ze swą zabójczą kontrą. Dwukrotnie po idealnych zagraniach Brzęczka sam na sam z Majdanem znalazł się Koseła. W obu przypadkach doskonałe interwencje bramkarza zapobiegły utracie bramki. W 90 min. kolejny szturm szczecinian doprowadził do sytuacji, w której Latała znalazł się z piłką sam na sam 10 metrów przed Bębnem. Takie okazje muszą się zakończyć golem… Latała jednak zamiast dopełnić formalności strzelił metr nad poprzeczką.

Dariusz Jachno, Sport nr 168, 30 sierpnia 1993