28.09.1966 - Górnik Zabrze - Vorwärts Berlin 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
28 września 1966 (środa)
PEMK 1966/67, 1/16 finału
Górnik Zabrze 2:1 (1:0) Vorwärts Berlin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Beczirow (Bułgaria)
Widzów: 20 000
Herb.gif
Pol 38 k

Pol 71
1:0
1:1
2:1

Frassdörf 57 w
Jan Gomola
Stefan Florenski
Stanisław Oślizło
Rainer Kuchta
Edward Olszówka
Alfred Olek
Zygfryd Szołtysik
Erwin Wilczek
Ernest Pol
Włodzimierz Lubański
Jerzy Musiałek
SKŁADY
Trener: Géza Kalocsay

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Vorwärts Berlin, podobnie jak Górnik, był wielokrotnym mistrzem i "eksportowym" zespołem NRD. Do spotkania zabrzanie przygotowywali się na krótkim zgrupowaniu w chorzowskim ośrodku PTTK pod wodzą będącego od 6 tygodni trenerem - Węgra Gézy Kalocsaya.

Najważniejsze spotkanie Górnika w nowym sezonie, nie wypadło jednak tak jak wszyscy pragnęli. Pojedynek był wprawdzie emocjonujący, mistrz Polski dawał chwilami popis gry, ale całym efektem jego wyraźnej przewagi było tylko skromne zwycięstwo 2:1. Stanowczo za mało, aby spokojnie oczekiwać rewanżu w Berlinie za dwa tygodnie. Za mało przede wszystkim, jak na posiadane przez zabrzan okazje strzeleckie. Według węgierskiego trenera, Górnik powinien wygrać różnicą nawet pięciu bramek, a kapitan zabrzańskiego Górnika Stanisław Oślizło doliczył się z kolei ośmiu zmarnowanych, doskonałych szans. Napastnicy zagrali zbyt nerwowo. Wynik napawał obawami przed rewanżem o tyle, że Vorwärts Berlin był bardzo groźnym zespołem, który na własnym boisku mógł zagrać o wiele lepiej niż w Zabrzu i nie wiadomo było, czy Górnik będzie umiał jeszcze raz osiągnąć takie wyżyny, jak w pierwszym meczu. Poziom był bardzo wysoki, zwłaszcza w drugiej połowie. Oglądano Górnika podrażnionego w ambicji i owianego jak rzadko wolą zwycięstwa. Ponadto na przewagę złożył się również nieustający doping widowni, którego zabrakło w Berlinie. Żałowano więc, że tak ogromny wysiłek poszedł w poważnym stopniu na marne.

Drużyna niemiecka potwierdziła opinię, jaka poprzedziła jej występ w Zabrzu. Okazała się twardym, niezwykle wyrównanym, szybkim i dobrze wyszkolonym technicznie przeciwnikiem. Niełatwo było z nią wygrać. Potrafiła równie dobrze się bronić, jak i skutecznie kontratakować, posiadała w swych szeregach piłkarzy, którzy mieli opanowane na pamięć wszystkie arkana futbolu. Chwalono przede wszystkim reprezentantów NRD, Koernera, Noeldnera, Fraessdorfa. Znakomicie uzupełnili ich tacy piłkarze jak Krampke, Kalinka, Nachtigal, plus bramkarz - fenomen Zulkowski. Golkiper Vorwärts Berlin zostawił w Zabrzu bodaj największe wrażenie z całej jedenastki niemieckiej. Wyłapywał najgroźniejsze strzały, wspaniale grał na przedpolu, fantastycznie piąstkował. Demonstrował niezwykły refleks i zimną krew w najgorętszych sytuacjach, doprowadzając napastników Górnika do białej gorączki swymi skutecznymi interwencjami. Lubański, Musiałek i Wilczek kilkakrotnie znajdowali się sam na sam z Zulkowskim, ale ani razu nie potrafili zmusić go do kapitulacji. Wychodził zwycięsko z wszystkich opresji, zdając się mieć dziesięć par rąk i tyleż nóg. Bezradny był tylko przy dwóch strzałach Ernesta Pola. W pierwszym wypadku była to "jedenastka", strzelona pod poprzeczką, w drugim straszliwa "bomba" z ośmiu metrów w dolny róg bramki.

Pierwszą przyczyną minimalnego zwycięstwa był bramkarz Zulkowski. Drugą stanowiły napięte do ostatnich granic nerwy napastników Górnika, Lubański i Musiałek znajdowali się w 75., względnie 80. minucie w takich sytuacjach, w których nawet dwóch Zulkowskich nie powinno przeszkodzić w posłaniu piłki do bramki. Napastnicy Górnika zapominali ponadto w ferworze walki o rzeczy najważniejszej. Na skomasowaną obronę niemiecką była jedna rada: jak najbardziej rozciągnąć grę wszerz i atakami z flanki zdezorganizować jej szyki. Napastnicy Górnika jednak jak na złość forsowali ataki środkiem boiska, gdzie najtrudniej było o wypracowanie czystej pozycji do strzału. Poza nieskutecznością trudno jednak piłkarzom cokolwiek zarzucić. Po pierwszej, trochę słabszej połowie, w drugiej dali pokaz pięknego futbolu. Grali szybko, stosowali przyspieszenia, zaskakujące kombinacje i przede wszystkim walczyli z pasją godną najwyższego uznania. Kiedy rzut wolny Fraessdorfa przyniósł drużynie Vorwärts Berlin wyrównanie, rzucili na szalę walki wszystkie swe siły i umiejętności. Od 60 minuty spotkania Niemcy nie mieli nic do powiedzenia. Na bramkę Zulkowskiego sunął atak za atakiem, w którym wszyscy dwoili się i troili, aby osiągnąć zwycięstwo. Od 60 minuty nie było też w Górniku jednego słabego punktu, nie było zawodnika, który grałby źle. Mimo ostrego tempa, mimo twardej obrony Niemców i wyjątkowego pecha w strzałach, górnicy nie zwalniali obrotów ani przez chwilę. Szkoda, że wygrali tylko 2:1. Za taką postawę i taką grę jaką produkowali w drugiej połowie, należało im się zwycięstwo, co najmniej różnicą trzech bramek.

Najlepiej, najmądrzej i najskuteczniej na pewno zagrał w tym spotkaniu Ernest Pol. Świetny mecz rozegrał także Kuchta. Szereg jego akcji i strzałów na bramkę było najlepszej marki. Same superlatywy należą się Florenskiemu i Staszkowi Oślizło. Przede wszystkim "Florkowi". Dawno już nie grał tak konstruktywnie, operując wzorowo mierzonym podaniem. Bardzo dobrze do przerwy spisywał się Olek. Nie grał on źle również i w drugiej, ale widać było, że opadł wyraźnie z sił. Przed przerwą wiele zastrzeżeń wzbudzała gra Szołtysika, Olszówki, Lubańskiego i Wilczka. Lubański i Wilczek defilowali wówczas wzdłuż frontu obronnego Niemców, marnując większość piłek i rażąc brakiem zdecydowania. Normalnego Lubańskiego zobaczyliśmy dopiero od wspomnianej 60. minuty, podobnie jak zdecydowanej poprawie uległa gra Wilczka. Szołtysik, unikający ostrzejszych pojedynków i niewidoczny w pierwszej połowie, przeszedł taką samą metamorfozę wraz z bardzo niepewnym przed przerwą Olszówką. Musiałek grał poprawnie od początku, a potem rozkręcał się z minuty na minutę wraz z całą drużyną. Bramkarz Gomola nie miał okazji do wykazania swej klasy. Rzut wolny, przy którym skapitulował, obciążą w większym stopniu obronę za złe ustawienie "muru", niż bramkarza Górnika.