29.03.1989 - Górnik Zabrze - GKS Katowice 3:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
29 marca 1989 (środa), godzina 17:00
1. liga 1988/89, 19. kolejka
Górnik Zabrze 3:0 (1:0) GKS Katowice Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Michał Listkiewicz (Warszawa)
Widzów: 22 222
Herb.gif HerbGKSKatowice.gif
Urban 40
Kamiński 46
Cyroń 75
1:0
2:0
3:0
Józef Wandzik
Tomasz Wałdoch
Józef Dankowski
Marek Piotrowicz
Piotr Jegor
Robert Warzycha
Piotr Rzepka (84 Dariusz Koseła)
Ryszard Komornicki
Jan Urban
Waldemar Kamiński (63 Krzysztof Zagórski)
Ryszard Cyroń
SKŁADY Janusz Jojko
Marek Biegun
Piotr Piekarczyk
Andrzej Lesiak
Dariusz Rzeźniczek
Dariusz Grzesik (63 Jerzy Szubert)
Jerzy Wijas
Wiktor Morcinek
Jerzy Kapias
Krzysztof Walczak (61 Arkadiusz Wołowicz)
Mirosław Kubisztal
Trener: Marcin Bochynek Trener: Władysław Żmuda

Dodatkowe informacje

  • W 26. minucie Krzysztof Walczak nie wykorzystał rzutu karnego (uderzył w słupek).

Relacja

Sport

Wielki plus

Mecz lidera z wiceliderem zapowiadał się jako pasjonujące widowisko i takim było w istocie, ale tylko do 47 minuty. Wtedy to bowiem Waldemar Kamiński korzystając z błędu stoperów GKS popisał się wślizgiem, po którym piłka ocierając się jeszcze po drodze o nogi Piotra Piekarczyka przelobowała Janusza Jojko. Młody napastnik zabrzan zdobył w ten sposób drugą swoją bramkę w lidze oraz drugiego gola we wczorajszym spotkaniu. Podłamani takim obrotem sprawy goście do końca spotkania nie byli już w stanie zrobić nic, co odwróciłoby losy górniczych derbów. Trzecia bramka oznaczająca minusowy punkt dla GKS wisiała na włosku i urwała się z niego w 74 minucie, kiedy to Ryszard Cyroń niczym slalomowe tyczki ominął nogi obrońców Katowic i ponad interweniującym Januszem Jojko wrzucił piłkę do siatki ustalając wynik spotkania.

Stało ono na dobrym poziomie. Nic w tym dziwnego. Wszak grały zespoły do wczoraj (obydwa) realnie myślące o fotelu mistrza. Przez pierwsze 40 minut lepiej zorganizowani w środku pola katowiczanie próbowali narzucić swój styl gospodarzom i co najważniejsze dość dobrze się im udawało. Do tego stopnia, że w 26 minucie wszyscy byli przekonani, iż to właśnie goście obejmą prowadzenie. Podanie Morcinka do Rzeźniczka trafiło idealnie do adresata. W przyjęciu piłki starał się przeszkodzić występującemu w roli pomocnika piłkarzowi GKS lewy obrońca Górnika – Piotr Jegor. Uczynił to jednak na tyle nieudolnie, że najpierw sprokurował sytuację bramkową, a później próbując naprawić błąd przewrócił rywala. Michał Listkiewicz nie wahał się ani chwili i wskazał na punkt oddalony od bramki Józefa Wandzika o 11 metrów. Wykonawcą rzutu karnego był Krzysztof Walczak. Podszedł do piłki i uderzył technicznie w róg po prawej ręce bramkarza. Ten nie sięgnął piłki, ale ta zamiast zatrzepotać w siatce odbiła się od wewnętrznej części słupka i przetoczyła się prawie po linii bramkowej – za plecami leżącego bezradnie golkipera zabrzan – i wyszła na aut bramkowy.

Ponieważ nieszczęścia zwykle chodzą parami, zespół GKS niedługo potem przeżył kolejny cios. Dobrze pilnujący do tej pory Jana Urbana Dariusz Grzesik źle obliczył lot piłki, zrobił kilka kroków do przodu zostawiając kapitana zabrzan samego i to wystarczyło. Mocny strzał otarł się jeszcze o nogi Jojki i Górnik objął prowadzenie.

Właściwie godnych odnotowania akcji było bardzo wiele (główka Mirosława Kubisztala w spojenie i Andrzeja Lesiaka nad opuszczoną przez Wandzika bramką, dwie okazje Urbana w tym jedna sam na sam z Jojką), ale nam bardziej godnym odnotowania wydaje się bardzo udany występ młodziutkiego, bo niespełna 18-letniego Tomasza Wałdocha. Wychowanek Stoczniowca Gdańsk niedawno potwierdzony do Górnika sprawiał na boisku wrażenie rutynowanego wyjadacza ligowych potyczek. Owszem, zdarzały się mu drobne wpadki i pomyłki. Ale spokój i dynamika mogły imponować. Wszystko wskazuje na to, że nie tylko Górnik powinien mieć z niego pociechę i to w najbliższym czasie.

Koncertowo w drugiej połowie zagrała także druga linia mistrza. Ryszard Komornicki, Jan Urban, Piotr Rzepka i trochę ustępujący umiejętnościami technicznymi, ale bardzo pracowity Robert Warzycha opanowali całe pole gry. Z taką drugą linią, prezentującą taką formę można być optymistą, a właśnie takim jest w tej chwili Marcin Bochynek.

Jerzy Dusik, Sport nr 64 (7868), 30 marca 1989