29.04.1978 - Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 0:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
29 kwietnia 1978
1. liga 1977/78, 29. kolejka
Górnik Zabrze 0:1 (0:1) Śląsk Wrocław Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Stefan Lankiewicz (Łódź)
Widzów: ok. 3 000
Herb.gif HerbSlaskWroclaw.gif
0:1 Kwiatkowski 14

Waldemar Cimander
Bernard Jarzina
Henryk Wieczorek
Tadeusz Dolny
Ireneusz Lazurowicz
Andrzej Pałasz
Emil Szymura
Józef Kurzeja
Edward Socha
Stanisław Gzil
Janusz Marcinkowski
SKŁADY
Kalinowski
Sobiesiak
Kowalczyk
Kopycki
Karpiński
Trzonkowski
Z. Garłowski
Nocko
Pawłowski
Kwiatkowski
Sybis
Trener: Władysław Żmuda Trener: Aleksander Papiewski

Relacje

Sport

Zabrzanie za burtą ekstraklasy

W meczu rozstania z ekstraklasą, 10-krotny mistrz Polski przegrał 0—1 z obrońcą tytułu wrocławskim Śląskiem, wciąż nie tracącym nadziei na zdystansowanie Lecha, tym bardziej Wisły. W historii dotychczasowych pojedynków ligowych zabrzanie, przed własna widownią, nie przegrali ze Śląskiem. Jednakże w ub. sobotę musieli uznać wyższość ulubieńców Dolnego Śląska, aczkolwiek w drugiej części meczu mieli szereg wyśmienitych okazji do zmiany niekorzystnego rezultatu.

Śląsk grał w Zabrzu w osłabieniu: z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Władysław Żmuda, nie grał także rekonwalescent Olesiak. W Górniku także kontuzje wyeliminowały z zespołu Gorgonia, Szołtysika i Bindka. O ile osłabienie wrocławian nie było zbyt widoczne to defensywa Górnika rychło unaoczniła swą wiotkość: w 14 min. Wieczorek popełnił „kosztowny” błąd niemiłosiernie wykorzystany przez gości. Po strzale Sybisa piłka odbiła się od nóg obrońców, ale powtórka w wykonaniu Kwiatkowskiego była przedniej marki. Piłka wylądowała w samym okienku obok zdezorientowanego Cimandra. W 2 min. później Sybis ograł Wieczorka, ale uzyskał tylko korner. Egzekwował go Kwiatkowski, a Sybis pięknymi nożycami z przewrotki trafił piłką w poprzeczkę!

Górnicy grali bez jakiegokolwiek obciążenia, jakby już całkowicie pogodzeni z degradacją. Operujący często w II linii Gzil wypracował w 37 min. dogodną pozycję Kurzeji, który silnie strzelił jednakże Kalinowski odbił piłkę przed siebie. Natychmiastowa dobitka Sochy trafiła wprost w ręce Kalinowskiego! W 43 min. z ostrego kąta strzelał Marcinkowski, lecz bramkarz Śląska zdołał wypiąstkować piłkę na korner. Stanowczo Zygmunt Kalinowski był najlepszym piłkarzem na boisku, uchronił swój zespół od utraty co najmniej 3—4 bramek. Ale po przerwie bramkarz wrocławian miał sporo szczęścia: najpierw w 45 min chwycił piłkę po precyzyjnej główce Gziła, w chwile później strzelał Szymura i Kalinowski chyba by tej piłki nie obronił, gdyby nie nagła główka Gzila, który chcąc zmienić lot piłki przeniósł ją ponad poprzeczką! W 47 min. kapitalnym strzałem popisał się Kurzeja — piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką, a po błyskawicznej dobitce Gzila odbiła się od słupka.

Tuż przed końcem spotkania Szymura znalazł się w pozycji sam na sam z Kalinowskim, lecz przegrał ten pojedynek. W II połowie meczu wrocławianie specjalnie nie silili się na atak, poświęcając gros uwagi własnej bramce Chodziło om o „dowiezienie” zwycięstwa do końcowego gwizdka i cel osiągnęli. Z tego też powodu Górnik osiągnął dość wyraźną przewagę której jednak nie potrafił wykorzystać Zresztą nawet gdyby zabrzanie wygrali byłoby to — w ich przekonaniu — zwycięstwo „pyrrusowe”. Pogodzeni z losem górnicy grali bez myśli przewodniej, jakiejś określonej koncepcji. Śląsk przeciwnie — strzelił bramkę i później nader umiejętnie się bronił.

Jan Fiszer, Sport nr 85 z 2 maja 1978r.