30.03.1978 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
30 marca 1978(czwartek), godzina 17:00
1. liga 1977/78, 26. kolejka
Górnik Zabrze 2:0 (1:0) Ruch Chorzów Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Dobrosław Stec (Lublin)
Widzów: 20 000
Herb.gif HerbRuchChorzow.gif
Gzil 6
Lazurowicz 52
1:0
2:0

Waldemar Cimander
Zygmunt Bindek
Jerzy Gorgoń
Bernard Jarzina
Ireneusz Lazurowicz
Zygfryd Szołtysik
Joachim Hutka
Józef Kurzeja
Edward Socha
Stanisław Gzil
Emil Szymura (76. Adam Popowicz)
SKŁADY
Piotr Czaja
Ireneusz Malcher
Jerzy Wyrobek
Tadeusz Jakubczyk
Piotr Drzewiecki
Albin Wira
Marek Pala
Henryk Dusza
Edward Lorens (46. Bronisław Bula)
Krzysztof Kajrys
Jan Benigier
Trener: Władysław Żmuda Trener: Teodor Wieczorek
Gzil zdobywa prowadzenie dla zabrzan. (Fot. Halina Pindór [w:] „Sport” nr 64 z dnia 31.03.1978, s. 1)

26. kolejka

Spotkanie ligowe nr 46 (derby nr 65) – 30 marca 1978 (czwartek, 17.00)

Górnik Zabrze 2:0 (1:0) Ruch Chorzów

2 gwiazdki „Sportu”

Frekwencja: ok. 20 000

Sędzia: Stec (Lublin)

Strzelcy bramek:

1-0 - Stanisław Gzil 6 min.

2-0 - Ireneusz Lazurowicz 52 min.

Skład i noty Górnika wg „Sportu” – oceny przyznane przez trenera Żmudę:

Waldemar Cimander 5, Zygmunt Bindek 6, Jerzy Gorgoń 6, Bernard Jarzina 6, Ireneusz Lazurowicz 7, Zygfryd Szołtysik 6, Joachim Hutka 5, Józef Kurzeja 5, Edward Socha 6, Stanisław Gzil 6, Emil Szymura 6 (76. Adam Popowicz – nie klas.)

Trener Władysław Żmuda

Skład i noty wg „Sportu” – oceny przyznane przez trenera Wieczorka:

Piotr Czaja 5, Ireneusz Malcher 3, Jerzy Wyrobek 4, Tadeusz Jakubczyk 3, Piotr Drzewiecki 5, Albin Wira 3, Marek Pala 3, Henryk Dusza 3, Edward Lorens 2 (46. Bronisław Bula 2), Krzysztof Kajrys 5, Jan Benigier 4

Trener Teodor Wieczorek

Pod wodzą trenera Żmudy Górnik grał jeszcze gorzej. Również odporność psychiczna kibiców Ruchu wystawiona została na ciężką próbę. Po serii meczów bez porażki przyszło siedem bez zwycięstwa. Kiedy na początku marca Ruch – wtedy przedostatni – przegrał z trzecią od końca Pogonią 1:2 (0:2), wydawało się, że nie ma już szans na uratowanie ekstraklasy dla Chorzowa. A za niebieskimi znajdował się jeszcze tylko… Górnik Zabrze. Stawką ich bezpośredniego pojedynku było więc opuszczenie szesnastej i piętnastej pozycji.

W tym niezwykle ważnym meczu lepsi okazali się górnicy, którzy w przeciwieństwie do kilku innych pojedynków na własnym boisku, zagrali z pełnym zaangażowaniem, dynamicznie i w pełni zasłużyli na zwycięstwo, nawet w wyższych rozmiarach. W pierwszej połowie spotkania należał im się bezspornie rzut karny, kiedy to w 43 minucie szarżującego na bramkę Czaji, Emila Szymurę w obrębie „16” podciął Tadeusz Jakubczyk. Lubelski arbiter nie zauważył jednak tego incydentu. Ewentualny karny już w tym momencie mógł przesądzić losy spotkania, lecz dokonał tego nieco później Ireneusz Lazurowicz wspaniałym strzałem z odległości 30 metrów. Przez nikogo nie atakowany obrońca Górnika trafił w samo okienko.

Trójka napastników Górnika zestawiona była zupełnie inaczej niż w poprzednich spotkaniach i rzeczywiście absorbowała rywali nie tylko ruchliwością, zmianą pozycji, ale także ilością strzałów! Czaja był bezwzględnie częściej zatrudniany w jednym meczu niż kilku innych bramkarzy reprezentujących kolejnych rywali Górnika na boisku w Zabrzu. Kilkakrotnie jego klasę wystawiał na najwyższą próbę Szymura, dwa razy próbował go zaskoczyć Edward Socha, a raz – w 6 minucie – bramkarza chorzowian pięknym strzałem z półwoleja pokonał Stanisław Gzil.

Zabrzanie posiadali zdecydowaną przewagę. Na dobrą sprawę niebiescy mieli tylko dwie okazje strzeleckie, ale w pierwszej połowie Henryk Dusza ze znakomitej pozycji posłał piłkę wysoko ponad poprzeczką bramki Górnika, w drugiej natomiast odsłonie Tadeusz Jakubczyk z 15 metrów strzelił tak „precyzyjnie”, że trafił w aut boczny. W takiej sytuacji trudno było niebieskim liczyć nie tylko na odrobienie strat, ale w ogóle na uzyskanie remisu. Słabo spisywała się druga linia Ruchu, napastnicy grali bezbarwnie, a przeciążona atakami Górnika defensywa raz po raz popełniała błędy.

Ruch po 300. porażce na wyjeździe w swej historii, spadł na 16. pozycję. W ostatniej fazie rozgrywek, przyspieszonych ze względu na udział Polski w argentyńskim Mistrzostwach Świata, stał się jednak cud. W czwartym od końca meczu Ruch pokonał Arkę 3:0 (1:0), a trzy dni później w Mielcu – Stal 1:0 (1:0). Punkty na Cichej straciła również Wisła, przegrywając 0:2 (0:0). Wreszcie w ostatniej kolejce, Ruch pokonał w Łodzi Widzew 4:2 (4:2) i zajął trzecie miejsce od końca . Wstrząs był jednak potrzebny. Teodor Wieczorek nie chciał pozostać w klubie, zatrudniono więc Leszka Jezierskiego. Do drużyny doszło trzech zawodników: Marian Piechaczek, Albin Mikulski i Tadeusz Małnowicz. Pozostawało jedynie grać, już bez Rudnowa, Ostafińskiego, Barana, Buli, Bona, Zająca, bo ze starego składu pozostali jedynie Czaja, Drzewiecki, Benigier i Wira. Trener zapowiadał powrót do szczyt w przeciągu kilku lat. Tymczasem to stało się faktem już rok później! Ruch z czternastego miejsca w sezonie 1977/78, w kolejnym przesunął się na pierwsze.

Spadła Zawisza Bydgoszcz i… Górnik Zabrze. Do bezpiecznego miejsca brakowało im aż czterech punktów. Dla kibiców, działaczy, a nawet samych zawodników to był ogromny szok. Może gdyby Zygfryd Szołtysik zagrał w ostatnich dwóch meczach… Nie ma jednak co gdybać. Trzeba było zmierzyć się z drugoligową rzeczywistością. Tę rywalizację zabrzanie, prowadzeni w dalszym ciągu przez Władysława Żmudę, wygrali na szczęście już bez żadnych problemów.