30.07.1989 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
30 lipca 1989 (niedziela), godzina 17:00
1. liga 1989/90, 1. kolejka
Ruch Chorzów 2:0 (1:0) Górnik Zabrze Wrocław, Stadion Olimpijski
Sędzia: Roman Kostrzewski (Bydgoszcz)
Widzów: ok. 8 000
HerbRuchChorzow.gif Herb.gif
K. Warzycha 24
K. Warzycha 90
1:0
2:0
Yellow card.gif Brzoza, Dankowski
Ryszard Kołodziejczyk
Dariusz Fornalak
Waldemar Waleszczyk
Dariusz Gęsior
Jacek Chorzewski (75 Piotr Boncol)
Józef Nowak
Krystian Szuster
Mieczysław Szewczyk
Mirosław Mosór (46 Stanisław Gawenda)
Krzysztof Warzycha
Mirosław Bąk
SKŁADY Józef Wandzik
Tomasz Wałdoch
Józef Dankowski
Marek Piotrowicz (46 Mirosław Staniek)
Piotr Brzoza
Robert Warzycha
Ryszard Kraus
Zenon Lissek
Jan Urban
Bogusław Cygan (65 Piotr Rzepka)
Ryszard Cyroń
Trener: Jerzy Wyrobek Trener: Zdzisław Podedworny

Dodatkowe informacje

Bilet meczowy.
  • Spotkanie ligowe z Ruchem nr 65.
  • Mecz oceniony na 3 gwiazdki w dzienniku Sport.
  • Noty piłkarzy Ruchu według tegoż dziennika: Kołodziejczyk 6, Fornalak 5, Waleszczyk 6, Gęsior 7, Chorzewski 4, Buncol n., Nowak 5, Szuster 5, Szewczyk 5, Mosór 3, Gawenda 2, K. Warzycha 7, Bąk 5.
  • Noty piłkarzy Górnika: Wandzik 7, Wałdoch 6, Dankowski 4, Piotrowicz 2, M. Staniek 3, Brzoza 4, R. Warzycha 5, Kraus 4, Lissek 5, Urban 5, Cygan 3, Rzepka n.), Cyroń 4.
  • W 19. minucie Krzysztof Warzycha nie wykorzystał rzutu karnego (nie trafił w bramkę).
  • Mecz z Ruchem był jubileuszową, dwusetną porażką Górnika w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Relacja

Przed inauguracją ligi sezonu 1989/90, drużyna Górnika znów była w przebudowie. Na stanowisko trenera powrócił Zdzisław Podedworny. Odszedł dotychczasowy lider - Ryszard Komornicki, a także Marek Majka. Uspokojenie dla kibiców stanowił jedynie fakt, że Górnik zawsze prowadził bardzo mądrą politykę kadrową. Także i tym razem wzmocnił się zawodnikami o nietuzinkowych umiejętnościach: Piotr Brzoza, Bogusław Cygan, Zenon Lissek, Ryszard Kraus. Ruch z kolei przystąpił do sezonu w roli obrońcy tytułu i zapowiadał, że łatwo mistrzowskiego tronu nie odda. Atutem chorzowian było zgranie zespołu i utalentowana młodzież, która deptała zawodnikom z podstawowej jedenastki po piętach.

Mistrz po amerykańskich wojażach prawie prosto z lotniska miał stawić się na potyczkę ze znacznie bardziej wypoczętym, podróżującym tylko po Europie Zachodniej eksmistrzem. Wyniki przedsezonowych spotkań jednych i drugich mówiły niestety, że z formą było różnie. Jednak gdyby kibice wiedzieli, co wydarzy się na gościnnym Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, nikt pewnie by na niego się nie wybrał.

Ruch, jeśli nie liczyć braku kontuzjowanego Waldemara Fornalika oraz absencji Albina Wiry, który zakończył karierę – przystąpił do meczu starym składem. Jedynie Dariusz Gęsior zajął miejsce na forstoperze, a Mirosław Mosór ustawił się od początku na lewej pomocy. Zdzisław Podedworny postawił natomiast na zmiany. W zasadzie Józef Wandzik był na stałe przypisany do swojej pozycji, reszta dopiero na boisku szukała sobie miejsca. Robert Warzycha był przykładowo i bocznym obrońcą i pomocnikiem, tak samo jak Tomasz Wałdoch biegający po całej murawie. Daleko do przodu wychodził nominalny lewy obrońca Piotr Brzoza, a za to Jan Urban cofał się nawet pod swoją bramkę. Nawet napastnik Bogusław Cygan, próbował sił w destrukcji, przez co sprokurował bramkę dla Ruchu. Gdy po przestrzelonym przez Warzychę karnym (Piotrowicz po akcji Gęsiora sfaulował w szesnastce Nowaka, a kapitan Ruchu spudłował, strzelając z 11 metrów w 19 minucie) – niebiescy stracili animusz, właśnie niefortunne zagranie Cygana do Wandzika otworzyło przed Warzychą szansę rehabilitacji. „Gucio” zrobił zwód w lewo, poszedł w prawo i obok bramkarza posłał piłkę do siatki. W ten sposób najlepszy strzelec ubiegłego sezonu otworzył konto swojej drużyny. Po drugiej stronie boiska najdogodniejszą okazję zmarnował Ryszard Cyroń, źle trafiając w piłkę po dokładnej centrze Urbana.

Druga połowa, choć zaczęła się od roszad w składach, nie zmieniła obrazu gry. Zabrzańskie indywidualności na tle kolektywu z Chorzowa nie potrafiły stworzyć akcji. Natomiast mistrz grał prawie na pamięć i kilka razy zmusił Józefa Wandzika do najwyższego wysiłku. W 48 minucie po akcji Fornalaka z Jackiem Chorzewskim, Bąk strzelił ponad poprzeczką, w 60 minucie po podaniu Mieczysława Szewczyka, Krystian Szuster nie potrafił ulokować piłki w siatce i wreszcie w 63 minucie tylko znakomity refleks Wandzika pozwolił zabrzanom wyjść cało z podbramkowej opresji po kolejnej akcji Bąka i strzale Warzychy. I tak uciekały minuty, a mecz z każdą chwilą tracił na tempie. Emocje wzrosły dopiero w ostatnich sekundach. Najpierw w 86 minucie Kołodziejczyk wypuścił piłkę z rąk, a Kraus nie trafił do pustej bramki, zaś w rewanżu Warzycha „zamieszał” sam całą defensywą Górnika i strzałem z 7 metrów w samo okienko ustalił w ostatnich sekundach wynik meczu.

Mimo zwycięstwa, już wkrótce okazało się, że łatwiej było Ruchowi zdobyć mistrzowski tytuł, niż utrzymać się w czołówce. Nastąpiło odprężenie, przyszły porażki. Jesienną rundę niebiescy skończyli na 3. miejscu, ale potem było zdecydowanie gorzej. Brakowało pieniędzy, sprzedano więc Krzysztofa Warzychę do Panathinaikosu Ateny. Był to pierwszy zagraniczny kontrakt przeprowadzony według nowych zasad finansowych – klub dostał za swego zawodnika „prawdziwe pieniądze”.

Górnicy na półmetku uplasowali się dopiero na 7. miejscu. Duży wpływ miało na to odejście w trakcie trwania rundy Jana Urbana do hiszpańskiej Osasuny Pampeluna. Władze żądały lepszych wyników, a Podedworny wciąż zawodził. W końcu, po rundzie jesiennej, sam się zwolnił, a jego miejsce zajął Jan Kisiel.