30.09.1956 - Górnik Zabrze - América FC Belo Horizonte 0:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
30 września 1956 (niedziela)
Mecz towarzyski 1956
Górnik Zabrze 0:2 (0:0) América FC Belo Horizonte Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Włodzimierz Storoniak (Katowice)
Widzów: ok. 25 000
Herb.gif HerbAmericaFCBeloHorizonte.gif
0:1
0:2
Gunga 82 g
Geraldi 84 g
Józef Machnik
Henryk Zimmermann
Antoni Franosz
Grychtoł
Eryk Nowara
Marian Olejnik
Henryk Szalecki
Ginter Gawlik
Burek
Henryk Czech
Ewald Wiśniowski
SKŁADY Egar
Gala
Moacir (Gambetta)
Wilson
Furtado
Sanins
Ertaol
Mendes
Gunga
Geraldi
?
Trener: Augustyn Dziwisz

Dodatkowe informacje

  • Grychtoł oraz Burek to zawodnicy Concordii Knurów zaproszeni na mecz z Brazylijczykami.

Relacja

Przegląd Sportowy

Dwie główki Brazylijczyków w ostatnich 6 minutach rozstrzygnęły mecz AFC Belo Horizonte - Górnik Zabrze 2:0

Po przeczytaniu recenzji prasowych o występie Brazylijczyków w Opolu wybraliśmy się na stadion Górnika Zabrze przeświadczeni, że zobaczymy futbol na najwyższym poziomie. Rzeczywistość okazała się niestety nieco odmienna. Brazylijczycy zagrali przeciętnie, zaledwie kilka razy dali próbki swych walorów taktycznych, kiedy ładnymi zagraniami zdobywali teren i zbliżali się na pole karne górników.

Miało to miejsce dopiero w drugiej połowie spotkania. Przed przerwą natomiast gospodarze posiadali dużą przewagę, a ich bramkarz Machnik był zupełnie bezczynny w przeciwieństwie do swego kolegi po fachu z AFC, który musiał dwoić się i troić, aby likwidować kąśliwe, nękające, ale niezbyt groźne strzały zabrzańskich napastników.

Gra wyrównała się dopiero po przerwie, ale i w tej części gry zabrzanie przeprowadzali wcale groźne ataki, których kilka mogło zakończyć się zdobyciem bramki. Poszczęściło się natomiast Brazylijczykom, którzy w ostatnich 6 minutach zdobyli zwycięskie bramki.

Na 6 minut przed końcem meczu bramkarz Górnika, Machnik grający do tej pory bezbłędnie, zlekceważył celnie mierzoną centrę z rzutu rożnego, wybiegł do niej, lecz został wyprzedzony przez długonogiego Gunge, który przytomną główką skierował piłkę do bramki.

Drugą bramkę zdobyli goście w kilka chwil później. Była ona wynikiem nie ich składnej gry, lecz postawienia wszystkiego na jedną kartę przez gospodarzy. Górnicy zastosowali system: strzelimy wyrównującego gola, albo przegramy 0:2. Atak gospodarzy zakończył się jednak fiaskiem, piłkę przejęli Brazylijczycy i znajdując się w liczebnej przewadze pod bramką Machnika, wystawili Geraldiego, który głową skierował piłkę do siatki.

Jak grali goście? Faktem jest, że rzucają się w oczy ich wysoka technika przechodząca niekiedy w żonglerkę. Niestety, była to tylko sztuka dla sztuki, a nie wynikały z niej korzyści praktyczne. Podobne zresztą majstersztyki, zagrania pod publiczność zademonstrowali piłkarze Górnika, którzy za bezproduktywne, nie mniej efektowne sztuczki zbierali rzęsiste oklaski od publiczności.

W sumie Brazylijczycy pokazali nam niezłą technikę, ale brak ciągu na bramkę, zdecydowanej dążności do strzelenia gola, ociężałość i niezdecydowanie w polu karnym. Te same zresztą grzechy popełniali zabrzanie. Nie mniej piłkarze AFC zasłużyli na przychylną ocenę, bowiem piłkę zdobywali sprytem, nie musieli uciekać się do sprytu, grali bardzo delikatnie. Byli też szybcy, jednak wszystkie te walory nie wystarczą jeszcze by nazwać ich superklasa.

Górnik był zespołem najzupełniej równorzędnym, zagrał dobry mecz, mając w swych szeregach wybijających się ponad poziom graczy: Olejnika, Franosza i Czecha.

Bramkarz Egar, stoper Moaier i środkowy napastnik Gunga to najlepsi w drużynie gości.

Mecz zrobił się ładny dopiero w drugiej połowie. Zabrakło jednak emocji, denerwujących sytuacji podbramkowych, także w sumie musimy stwierdzić, iż było to widowisko przeciętne.

Jerzy Badner, Przegląd Sportowy nr 117, 1 października 1956

Linki zewnętrzne