30.09.1995 - Górnik Zabrze - Hutnik Kraków 2:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
30 września 1995 (sobota), godzina 17:00
1. liga 1995/96, 10. kolejka
Górnik Zabrze 2:2 (2:2) Hutnik Kraków Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Zbigniew Marczyk (Piła)
Widzów: 1 606
Herb.gif HerbHutnikKrakow.gif

Kampka 17
Kuźba 41
0:1
1:1
2:1
2:2
Zając 15


Romuzga 44
Brzoza (2), Kubik (2), Szemoński Yellow card.gif Fudali, Jaskot, Ziółkowski
Brzoza 84, Kubik 88 Red card.gif
(1-3-5-2)
Dariusz Klytta
Tomasz Hajto
Maciej Krzętowski
Arkadiusz Kubik
Andrzej Orzeszek (75 Marek Szemoński)
Dariusz Koseła
Piotr Brzoza
Mieczysław Agafon
Leszek Kraczkiewicz
Arkadiusz Kampka
Marcin Kuźba
SKŁADY (1-3-5-2)
Jacek Bobrowicz
Marek Zając
Leszek Walankiewicz
Jerzy Kowalik
Ryszard Fudali (46 Jerzy Wojnacki)
Dariusz Rozmuzga (71 Robert Ziółkowski)
Krzysztof Bukalski
Bartłomiej Jamróz
Andrzej Zięba
Andrzej Jaskot
Waldemar Adamczyk (89 Krzysztof Popczyński)
Trener: Adam Michalski Trener: Jerzy Kasalik

Relacja

Bilet meczowy.

Sport

Filmowe gole

ZABRZE. Przez pierwszy kwadrans piłkarze obydwu drużyn zastanawiali się jak „ugryźć” rywala. Nie przeprowadzili ani jednej groźnej akcji, aż do momentu w którym… padła bramka. Zacentrowana przez Jaskota z rzutu wolnego, spod linii bocznej, piłka znalazła się na linii „piątki”, gdzie Zając okazał się szybszy od Hajty i strzelił celnie. Niezbyt długo goście cieszyli się prowadzeniem, bo po składnej akcji Kampki z Kuźbą i Agafonem ten pierwszy zwodem wyprowadził w pole Zająca i strzelił z 11 metrów w róg bramki. Od tego momentu przewaga zabrzan wzrosła, ale brakowało celnych strzałów. Hajto i Orzeszek pudłowali z dystansu, a Kuźba i Kampka z pola karnego. Wreszcie w 41 minucie wychowanek LZS Lubochnia, pozyskany przed sezonem z Gwarka Zabrze, Kuźba – za czwartym razem – strzelił celnie. Znalazł się wypuszczony dokładną piłką przez Agafona, w polu karnym. Wydawało się, że albo zamknie oczy i huknie w krótki róg, albo uderzy po ziemi w długi róg. Wybrał wariant bodaj najtrudniejszy. Przymierzył w „okienko” i trafił idealnie. I gdy wydawało się, że gospodarze opanowali już sytuację… stracili bramkę. Ostrzeżenie z 40 minuty, kiedy to Romuzga z wolnego z 20 metrów trafił w słupek, nie podziałało widocznie odpowiednio, bo pozwolono Romuzdze złożyć się do strzału na 30 metrze i piłka zaskakując Klyttę wpadła pod poprzeczkę.

Druga część gry rozpoczęła się od podania Kowalika walczącego o piłkę z Kuźbą do swojego bramkarza. Bobrowicz złapał piłkę, a arbiter zarządził rzut wolny pośredni, ale… nie z miejsca złapania, tylko z miejsca podania. Zabrzanie rozegrali w 48 minucie piłkę umiejętnie, ale lob Brzozy trafił w poprzeczkę. W 54 minucie po centrze Orzeszka Kuźba „główkował” z bliska, ale Bobrowicz znakomicie interweniował wybijając piłkę spod poprzeczki na róg. Hutnik też nie „zasypał gruszek w popiele”. W 58 minucie dosłownie zamknął zabrzan na ich połowie, ale nic „bramkowego” z tego zamka nie wyniknęło. Natomiast pod bramką Bobrowicza i po woleju Agafona z 16 metrów, i po strzale Koseły z 5 metrów było niebezpiecznie, ale strzały były zbyt lekkie. Zaś mocny strzał Koseły z 20 metrów, z wolnego za faul na Brzozie, minął cel. Goście napędzili strachu Klytcie praktycznie tylko raz, ale za to jak. Adamczyk w 68 minucie po błędzie Kubika zdecydował się na strzał z 25 metrów, niemal z linii bocznej. Zmierzającą w „okienko” piłkę bramkarz Górnika w ostatniej chwili, z najwyższym trudem wybił na róg.

A potem mieliśmy okres bezbarwnej gry ożywionej w końcówce czerwonymi kartkami. Sędzia najpierw drugi raz „żółtkiem” ukarał Brzozę, a później Kubika i zabrzanie grali w końcówce w „9”. Mimo to stworzyli zamieszanie pod bramką gości i gdyby Hajto nie stanął na drodze strzału Kraczkiewicza…

MECZ NA GŁOSY

JERZY KASALIK: - W 9 dotychczasowych kolejkach albo wygrywaliśmy, albo przegrywaliśmy. Wreszcie w 10 spotkaniu zakończyliśmy tę huśtawkę wyjazdowym remisem. Pierwszym remisem w tym sezonie. Mamy najwięcej straconych goli z wszystkich drużyn I i II ligi. Pod względem skuteczności ustępujemy natomiast jedynie Legii i Widzewowi. Kibice mogą się cieszyć, bo gramy widowiskowo, ale i mamy czego żałować. Tym bardziej, że kilka straconych punktów było do uniknięcia. Zwłaszcza porażka z Sokołem w Tychach odbija mi się czkawką. Prowadziliśmy 3-1… Mielibyśmy 3 punkty więcej. Nie byłoby spekulacji na temat trenera. W Zabrzu remis uważam za wynik sprawiedliwy, ale w drugiej połowie byliśmy bliscy zdobycia bramki. Cieszę się, że piłkarze wytrzymali ten mecz kondycyjnie, że walczyli do końca. Przy straconych bramkach zabrakło mi asekuracji Walankiewicza i udanych interwencji Bobrowicza.

ADAM MICHALSKI: - Mówi się, że remis przy nowym regulaminie jest porażką obu zespołów, ale widać, że goście są zadowoleni. Trudno żebym ja był zadowolony. Chciałem jednak podziękować zawodnikom za walkę. Nawet w „9” stworzyliśmy sytuację podbramkową. Atakowaliśmy w drugiej połowie nieustannie, ale zamiast zdobywać bramki, traciliśmy… zawodników. Trudno komentować decyzje sędziego wyrzucającego z boiska naszych zawodników. Faule były. Zdaniem sędziego kwalifikowały się na drugie żółte kartki. Bramki zdobyte przez nas to gole po akcjach strzelone tam gdzie piłka miała wpaść. Hutnik zdobył bramki „szczęścia” po rzucie wolnym, po strzale z 30 metrów.

JERZY DUSIK, Sport nr 190, 2 października 1995 r.