31.05.1964 - Szombierki Bytom - Górnik Zabrze 0:3

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
31 maja 1964
1. liga 1963/64, 23. kolejka
Szombierki Bytom 0:3 (0:2) Górnik Zabrze Bytom, boisko Szombierek
Sędzia: Mastaj (Kraków)
Widzów: ponad 10 000
HerbSzombierkiBytom.gif Herb.gif
0:1
0:2
0:3
Lubański 14
Słomiany 43 k
Lubański 69
Mańka
Hajnisz
Pośpiech
Kliński
Peszke
Wilim II
Śladek
Knop (46 Sobek)
Wilim I
Mandziara
Nowak
SKŁADY Hubert Kostka
Waldemar Słomiany
Stanisław Oślizło
Henryk Broja
Stefan Florenski
Zygfryd Szołtysik
Erwin Wilczek
Włodzimierz Lubański
Ernest Pol
Jerzy Musiałek
Roman Lentner

Relacja

Sport

Szombierki bezradne – Mistrzowski futbol w wydaniu zabrzan

Bytom (boisko Szombierek):Górnicy zaprezentowali bytomskiej widowni eksportowy futbol. Okresami widzieliśmy niezwykle sprawną współpracę między wszystkimi liniami, a końcowa faza gry bytomsko-zabrzańskiego pojedynku stała się popisem górniczego zespołu. Atak za atakiem sunął na bramkę Mańki i przy lepszej dyspozycji strzałowej, jedenastka Pola mogła się była pokusić o jeszcze wyższy całkowicie zasłużony, sukces.

Goście mieli w obu częściach meczu dość słaby start. Obrońcy popełniali bardzo poważne błędy i tylko nieudolności Mandziary mogli zawdzięczać, że gospodarze nie wykorzystali szansy. W pozostałych natomiast fazach drużyna Górnika suwerennie panowała na bytomskim boisku dyktując tempo i regulując rozmach każdej akcji ofensywnej. Wiele w tym zasługi Szołtysika. „Mikrus”, jak go nazywają koledzy, był rozgrywającym z najprawdziwszego wydarzenia. Wielokrotnie się zdarzało, że wraz z Polem i Lentnerem stwarzał „matowe” pozycje na przedpolu bramki Szombierek. Był on nie tylko dyrygentem, ale w razie potrzeby dawał próbkę umiejętności strzeleckich. U szczytu formy zaprezentował się również lewoskrzydłowy Lentner. Częstokroć był on za szybki, zarówno dla przeciwnika, jak i dla współkolegów. Niemal wszystkie jego wypady nosiły w sobie zarodek bramki. Pol jak zwykle spełniał bardzo udanie rolę reżysera. Pod jego dyrekcją atak pracował bardzo sprawnie a kilka podań tego zawodnika były idealnej marki. M. in. z jego podania padła pierwsza bramka. Pol bowiem skośnym passingiem wysunął Lubańskiego, który niezagrożony, po zrobieniu kilku kroków mógł umieścić piłkę w siatce.

Atak Górnika byłby jeszcze lepszy, gdyby Musiałek i Wilczek umieli się dostroić do świetnej postawy partnerów. Musiałek częstokroć unikał jak ognia starcia z przeciwnikami, a w ostatnim kwadransie spudłował w kilku doskonałych sytuacjach. W tylnych formacjach zwycięskiej jedenastki brylował bezsprzecznie Kostka, który, mimo dużej przewagi swojej drużyny, miał niemało okazji do odparowania strzałów Nowaka i Sobka. Poza tym należy podkreślić bardzo mądrą taktyczną grę Floreńskiego oraz spokój i opanowanie w poczynaniach Słomianego.

Szombierki wystartowały w dobrym stylu. Nie trwało to jednak długo. Niebawem okazało się, że napastnicy nie umieją zdobywać się na zaskakujące akcje i skutkiem tego pomocnicy i obrońcy mieli nadmiar roboty. Toteż nic dziwnego, że niektórym bardzo dzielnie walczącym zawodnikom z defensywy zabrakło kondycji do nawiązania równorzędnej walki. Niezwykle pracowity Peszke opadł pod koniec zupełnie z sił. Również niestrudzenie walczący z Lentnerem Hajnisz nie mógł na finiszu sprostać efektownym rajdom lewoskrzydłowego Górnika. Pośpiech starał się z wszelkich sił, lecz miał tym razem pecha i zawinił, podobnie jak z bytomską Polonią rzut karny. Mańkę nie obciążają utracone bramki.

Karol Weisberg, Sport nr 70 z 1 czerwca 1964r.