31.10.1992 - Górnik Zabrze - Widzew Łódź 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
31 października 1992 (sobota), godzina 12:00
1. liga 1992/93, 14. kolejka
Górnik Zabrze 1:2 (1:2) Widzew Łódź Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Ryszard Wójcik (Opole)
Widzów: 2 107
Herb.gif HerbWidzewLodz.gif

Kubik 38
0:1
1:1
1:2
L. Iwanicki 37

Bajor 45 g
Jegor, Koseła Yellow card.gif Miąszkiewicz
Marek Bęben (46 Adam Szolc)
Jacek Grembocki
Tomasz Wałdoch
Mirosław Staniek
Piotr Jegor
Krzysztof Zagórski
Dariusz Koseła (72 Mieczysław Agafon)
Ryszard Staniek
Arkadiusz Kubik
Bogusław Cygan
Henryk Bałuszyński
SKŁADY Piotr Wojdyga
Marek Bajor
Tomasz Łapiński
Marek Godlewski
Mirosław Myśliński
Zbigniew Wyciszkiewicz
Leszek Iwanicki
Paweł Miąszkiewicz
Wiesław Cisek
Marek Koniarek
Andrzej Michalczuk
Trener: Alojzy Łysko Trener: Władysław Żmuda

Dodatkowe informacje

  • Całkowity dochód z meczu został przekazany dzieciom, których rodzice zginęli w wypadku samochodowym spowodowanym przez piłkarza Górnika, Wojciecha Ozimka.

Relacja

Sport

Dzień Wojdygi

Niżej podpisany nie ma żadnych wątpliwości, że Widzew wywiózł dwa punkty z Zabrza jak najbardziej zasłużenie. Goście grali swobodniej i mądrzej od podopiecznych trenera Łyski, zaś kluczem do zwycięstwa było opanowanie przez nich środkowej strefy boiska. Tam panowali niepodzielnie. Paradoks polega na tym, że drużyna bezwzględnie lepsza wcale nie musiała wygrać tego pojedynku. Gdyby, bowiem w ostatnich sekundach gry arbiter podyktował karnego dla Górnika (w polu karnym popchnięty został Bogusław Cygan), być może doszłoby do podziału punktów. Na pomeczowej konferencji Alojzy Łysko skomentował to nader dosadnie: „Niestety, sędziowie znacznie odbiegają poziomem od piłkarzy”.

O tym, że z Widzewem nie ma żartów gospodarze przekonali się w 16 minucie, gdy strzał Koniarka Bęben sparował wprost przed siebie, ale na szczęście dla zabrzan na miejscu był Jacek Grembocki i wybił piłkę na rzut rożny. Parę chwil później próbował szczęścia Paweł Miąszkiewicz, lecz jego strzał był niecelny. Potem do głosu doszli piłkarze Górnika. W 24 minucie Dariusz Koseła zagrał krótko z rzutu wolnego do Piotra Jegora, a ten nie namyślając się huknął z 18 metrów na bramkę Widzewa. Szybującą w „okienko” piłkę Piotr Wojdyga wypiąstkował na róg. Znakomicie tego dnia dysponowany golkiper gości w 30 minucie mógł mówić o dużym szczęściu, gdyż finalizujący akcję duet R. Staniek - Bałuszyński Krzysztof Zagórski nie trafił głową piłki, stojąc w odległości pięciu metrów od bramki!

„Dramat” gospodarzy rozpoczął się w 37 minucie; Cygan podał piłkę… Koniarkowi, ten odegrał piętą Iwanickiemu, lecz Bęben poradził sobie z uderzeniem tego drugiego. Gospodarze próbując wyprowadzić kontratak stracili piłkę, trafiła ona do Ciska, który idealnie obsłużył Leszka Iwanickiego. Pomocnik Widzewa minął wybiegającego z bramki Bębna i ulokował piłkę w siatce. Łodzianie nie zdążyli jednak długo nacieszyć się prowadzeniem (dokładnie 40 sekund), ponieważ po wznowieniu gry od środka Cygan podał do Arkadiusza Kubika, a ten przymierzył w „widły”. 1-1!

W 44 minucie Marek Bęben obronił „petardę” Mirosława Myślińskiego z 14 metrów i wydawało się, że nic złego Górnikowi w tej odsłonie przydarzyć się nie może. Tymczasem w ostatnich sekundach Leszek Iwanicki zacentrował z rzutu rożnego wprost na głowę Marka Bajora, który mimo rozpaczliwej interwencji Jacka Grembockiego ulokował piłkę w bramce gospodarzy. To mogło rzucić na kolana nawet Goliata.

W drugiej połowie goście zagrali bardziej asekuracyjnie, starając się utrzymać wynik, choć mieli okazje, by ciut go skorygować. Ale tzw. setki mieli przede wszystkim gospodarze. W 77 minucie Mieczysław Agafon znalazł się oko w oko z Wojdygą, lecz przerzucił piłkę nad bramkarzem Widzewa oraz poprzeczką jego bramki. W 84 minucie przed wymarzoną sytuacją stanął Cygan, gdy Wojdyga wypuścił piłkę po strzale Zagórskiego. Napastnik Górnika nie zdołał wepchnąć piłki do siatki z dwóch metrów! Ten sam zawodnik mógł zmusić do kapitulacji bramkarza gości w 88 i 90 minucie, lecz w obu przypadkach Wojdyga był górą. I w zasadzie ten zawodnik powinien zostać uznany za „ojca” zwycięstwa Widzewa w Zabrzu.

P.S. Na ładny gest zdobyli się główni aktorzy sobotniego widowiska. Wszyscy wykupili bilety, a sędziowie zrezygnowali nawet ze swoich diet, przeznaczając pieniądze na rzecz dzieci, których rodzice zginęli w wypadku samochodowym spowodowanym przez Wojciecha Ozimka.

Bogdan Nather, Sport nr 215, 2 listopada 1992