20.04.1994 - GKS Katowice - Górnik Zabrze 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
20 kwietnia 1994 (środa), godzina 11:00
1. liga 1993/94, 19. kolejka
GKS Katowice 1:1 (1:0) Górnik Zabrze Katowice, stadion GKS-u
Sędzia: Zbigniew Urbańczyk (Kraków)
Widzów: 8 000
HerbGKSKatowice.gif Herb.gif
Dziuk 7 s 1:0
1:1

Brzęczek 71
Strojek, Świerczewski, Wolny, Widuch Yellow card.gif M. Staniek, Grembocki
Janusz Jojko
Kazimierz Węgrzyn
Marek Świerczewski
Krzysztof Maciejewski
Zdzisław Strojek
Adam Ledwoń
Grzegorz Borawski
Mirosław Widuch
Adam Kucz
Dariusz Wolny (80 Bartosz Karwan)
Marian Janoszka
SKŁADY Marek Bęben
Grzegorz Dziuk (63 Marek Szemoński)
Tomasz Wałdoch
Mirosław Staniek
Piotr Jegor (37 Tomasz Hajto)
Jacek Grembocki
Dariusz Koseła
Jerzy Brzęczek
Arkadiusz Kubik
Grzegorz Mielcarski
Henryk Bałuszyński
Trener: Piotr Piekarczyk Trener: Hubert Kostka

Dodatkowe informacje

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Relacja

Sport

Groźniejsze kontry

Katowiczanie, choć zaczęli spotkanie odważnie, już w 2 minucie „wrócili z dalekiej podróży”. Wchodzący w pole karne Bałuszyński zahaczył o wystawioną przez Świerczewskiego nogę i padł. Tego faulu sędzia nie odgwizdał. Ten „prysznic” nie zahamował zapędów gospodarzy. W 5 min. Ledwoń znalazł się w roli skrzydłowego i zacentrował na 5 metr przed bramkę Bębna gdzie Wolny wyskoczył do piłki i strzelił głową minimalnie obok słupka. 2 minuty później na środku boiska Janoszka piętą zagrał do Kucza, który ściągnął na siebie obrońców i spróbował dograć do osamotnionego Wolnego, ale nie dał rady. Poprawił się w kilkanaście sekund później. Choć może „poprawił” nie brzmi zbyt dokładnie, bo wypuszczony w pole karne przez „Małego” Maciejewski znalazł się w trudnej sytuacji. Miał ostry kąt. Zdecydował się jednak na skierowanie piłki w stronę bramki rywala. Być może gdyby Dziuk nie interweniował, piłka stałaby się łupem bramkarza Górnika, ale Dziuk interweniował i zaskoczył Bębna.

Idąc za ciosem piłkarze GKS atakowali dalej. Maciejewski centrował z wolnych na głowę Janoszki, a ten strzelał w 13 i 31 min. Najpierw trafił pod poprzeczką, ale Bęben był na miejscu, a potem minimalnie chybił. Zagrożenie pod bramką Jojki zaczęło się zwiększać, gdy napastnicy zabrzan zmienili stronę boiska i Bałuszyński grał na Węgrzyna, a Ledwoń miał przed sobą Mielcarskiego. Nie znaczy to jednak, że katowiczanie bronili się rozpaczliwie. Wykorzystywali każdą okazję do kontry. Na przykład w 29 min. Bałuszyński zagrał z pierwszej piłki wprost pod nogę stojącego samotnie na środku boiska Wolnego. Gdyby katowiczanin poszedł na przebój, a dopiero potem szukał partnerów, wynik uległby zmianie. Próba natychmiastowego podania do Kucza okazała się jednak złym wyjściem.

W 31 min. środowy solenizant (34. urodziny!) nie wytrzymał nerwowo. Po rogu wykonanym przez Jegora został sfaulowany w wyskoku do piłki przez Grembockiego i po gwizdku sędziego jeszcze chciał sam dochodzić sprawiedliwości. Obeszło się bez kartki, ale chwilę później widownia „pod blaszanym dachem” zamarła. Świerczewski, o którym spiker powiedział trochę wcześniej, że otrzymał żółtą kartkę, sfaulował wychodzącego na dogodną pozycję Mielcarskiego. Arbiter ukarał go więc „żółtkiem”, ale nie usunął katowiczanina z boiska, bo wcześniejsza kartka była dla Strojka.

W drugiej połowie katowiczanie także byli rzadziej w posiadaniu piłki, ale stworzyli sobie bardzo klarowne okazje do strzelenia goli: w 53 min. Borawski zagrał do Wolnego, który wypuścił sobie za mocno piłkę i z ostrego kąta mógł już tylko dośrodkowywać, adresując zresztą piłkę do „nikogo”, w 67 min. Strojek zagrał „klepką” z Widuchem i znalazł się sam na sam z Bębnem, przegrywając tę sytuację, w 78 min. Janoszka wślizgiem strzelał z linii pola karnego i Bęben spokojnie ten strzał złapał, a w 83 min. po centrze Widucha, Janoszka odegrał głową na „długi słupek” gdzie zamykał akcję Kucz. Katowiczanin atakowany przez Grembockiego padł na 5 metrze, ale arbiter nie zakwalifikował tego starcia na faul.

Górnik atakował, ale trafił na dobrze zorganizowaną defensywę, a nawet gdy ją wymanewrował, na posterunku stał Jojko (Strojek przepuścił piłkę w 56 min. i Bałuszyński huknął z 16 metrów oraz Mielcarski główkował w 77 min.). Tylko raz katowiczanie dali się zaskoczyć i w 71 min. Brzęczek ustalił wynik. Tyle było w tej akcji przypadkowości, że trudno za utratę gola kogoś winić.

Jerzy Dusik, Sport nr 78 z 21 kwietnia 1994 r.

Zdezorientowany Bęben

Minęły dokładnie 64 sekundy spotkania, kiedy z prawej strony boiska wpadł w pole karne Henryk Bałuszyński. Napastnik zabrzańskiego Górnika próbował minąć Marka Świerczewskiego, jednak został sfaulowany. Sędzia Zbigniew Urbańczyk z Krakowa kazał grać dalej. Oczywiście ewentualny rzut karny zakończony najprawdopodobniej bramką nie przesądziłby losów tego spotkania, ale z pewnością miałoby ono inny przebieg.

Górnik zaczął czwórką obrońców. Grzegorz Dziuk miał zaopiekować się Kuczem, Staniek - Janoszką, Jegor - Wolnym. Najlepiej ze swego zadania wywiązywał się Piotr Jegor, niestety, piłkarz ten nie dokończył nawet pierwszej połowy. Po faulu Strojka musiał w 37 minucie opuścić boisko. W lepszej formie widzieliśmy już Wałdocha. Wczoraj miał on kilka niepewnych zagrań, jest jednak w polskiej lidze na tyle doświadczonym obrońcą, że najczęściej sam je naprawiał. Piłkarz ten grał z dokuczającą mu dolegliwością pachwiny.

W pierwszych siedmiu minutach zabrzanie dwukrotnie dali się zaskoczyć gospodarzom. W piątej minucie główkującego z najbliższej odległości Wolnego pilnował… Brzęczek. Dwie minuty później Górnik stracił bramkę. Lewą stroną „poszedł” Maciejewski, wpadł w pole karne i zdecydował się na strzał, ni dośrodkowanie. Piłka odbiła się od nogi Grzegorza Dziuka i wpadła do bramki, obok zdezorientowanego Bębna. Goście przegrywali, mimo to do końca I połowy prezentowali się więcej niż korzystnie. Opanowali środek boiska, częściej byli w posiadaniu piłki. W 14 minucie strzał Jegora z rzutu wolnego obronił Jojko. Pięć minut później górnicy przeprowadzili chyba najładniejszą akcję spotkania. Grający szczególnie w pierwszej połowie bardzo dobre spotkanie Grzegorz Mielcarski wyłuskał piłkę w środku boiska, ograł dwóch rywali i pociągnął w kierunku bramki. Potem było szybkie podanie do Bałuszyńskiego, odegranie przez niego piłki z „klepki” i strzał Mielcarskiego obok słupka. Ten sam zawodnik bramkową sytuację miał w 27 i 39 minucie meczu. Podczas tej ostatniej wychodził na pozycję sam na sam z Jojką, został jednak faulowany przez Świerczewskiego. Jeszcze minutę później wykorzystał wraz z Bałuszyńskim niezdecydowanie katowickiej obrony, jednak efektem tego był tylko rzut rożny. Tuż przed przerwą wspaniałym strzałem z ponad 20 metrów popisał się Grembocki. Jojko obronił.

O ile w pierwszej połowie Górnik już w połowie boiska przerywał ataki grających głównie z kontry gospodarzy, to w pierwszych dwudziestu minutach drugiej części gry kilka razy dał się zaskoczyć Wolnemu i jego kolegom. W 52 minucie fatalnie mogła się zakończyć zabawa Brzęczka na środku boiska. Potem dwukrotnie Bęben ratował swój zespół przed utratą bramki, a obie akcje katowiczanie przeprowadzili prawą stroną boiska.

W tej części gry Górnik miał trzy sytuacje bramkowe. W 56 min. na pole karne piłkę zacentrował Staniek, Bałuszyński przyjął ją na piersi i strzelił z powietrza. Wspaniale interweniował Jojko. W 71 min. padł gol. Brzęczek wkręcił w polu karnym obrońców GKS, nie zdecydował się jednak na strzał i oddał piłkę na lewą stronę do Mielcarskiego (chyba trochę za mocno). Ten jednak do niej doszedł, odegrał na środek, a strzał Brzęczka wpadł pod poprzeczkę. „Myślałem, że może przelecieć nad nią” - powiedział po meczu autor gola. Jeszcze w 77 min. po centrze Koseły główkował Mielcarski, Jojko ponownie okazał się od niego lepszy. Górnik nie grał źle, jednak nie ulega najmniejszej wątpliwości, że każdego z tych piłkarzy stać na dużo lepszą grę.

Dariusz Czernik, Sport nr 78 z 21 kwietnia 1994 r.