12.08.1956 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:2: Różnice pomiędzy wersjami
m (drobne uzupełnienie) |
|||
Linia 4: | Linia 4: | ||
| runda = 13. kolejka | | runda = 13. kolejka | ||
| drużyna1 = {{Górnik}} | | drużyna1 = {{Górnik}} | ||
− | | herbdruzyna1 = | + | | herbdruzyna1 = {{Herb|nazwaklubu = }} |
| wynik = 3:2 | | wynik = 3:2 | ||
| wynik_poszczegolne_czesci = (1:2) | | wynik_poszczegolne_czesci = (1:2) | ||
| drużyna2 = [[Legia Warszawa]] | | drużyna2 = [[Legia Warszawa]] | ||
− | | herbdruzyna2 = | + | | herbdruzyna2 = {{Herb|nazwaklubu = LegiaWarszawa}} |
| miejsce = {{Zabrze}} | | miejsce = {{Zabrze}} | ||
| sędzia = Sperling (Łódź) | | sędzia = Sperling (Łódź) | ||
Linia 28: | Linia 28: | ||
== Relacja == | == Relacja == | ||
− | ===Przegląd Sportowy=== | + | === Przegląd Sportowy === |
'''CWKS prowadził z Górnikiem 2:0, ale ambicja gospodarzy doprowadziła ich do zwycięstwa''' | '''CWKS prowadził z Górnikiem 2:0, ale ambicja gospodarzy doprowadziła ich do zwycięstwa''' | ||
Linia 36: | Linia 36: | ||
Po zmianie stron piłkarze Górnika wykazali niewiarygodną wprost ambicję i poświęcenie. Gospodarze przystąpili do generalnej ofensywy i uzyskali tak wielką przewagę, że piłkarze drużyny wojskowej całkowicie się zgubili, Górnicy robili z nimi co chcieli. Pierwszych 30 minut drugiej połowy było grą na jedną bramkę. Szymkowiak dwoił się i troił, wyłapał cały szereg groźnych strzałów, będąc w tym okresie jedynym niezawodnym zawodnikiem CWKS. Szymkowiakowi należą się słowa najwyższej pochwały za fantastyczną grę. Śmiało można powiedzieć, iż doskonały ten piłkarz uratował CWKS od wyższej porażki. | Po zmianie stron piłkarze Górnika wykazali niewiarygodną wprost ambicję i poświęcenie. Gospodarze przystąpili do generalnej ofensywy i uzyskali tak wielką przewagę, że piłkarze drużyny wojskowej całkowicie się zgubili, Górnicy robili z nimi co chcieli. Pierwszych 30 minut drugiej połowy było grą na jedną bramkę. Szymkowiak dwoił się i troił, wyłapał cały szereg groźnych strzałów, będąc w tym okresie jedynym niezawodnym zawodnikiem CWKS. Szymkowiakowi należą się słowa najwyższej pochwały za fantastyczną grę. Śmiało można powiedzieć, iż doskonały ten piłkarz uratował CWKS od wyższej porażki. | ||
− | Górnik wygrał jak najbardziej zasłużenie i nie może być mowy o tym, by ktoś próbował szukać przyczyn porażki piłkarzy CWKS w jakimś pechu czy braku szczęścia. Przyczyną porażki CWKS, który niewątpliwie jest drużyną lepiej wyszkoloną technicznie, był brak ambicji i zapału do walki o każdą piłkę oraz zbyt szybka rezygnację ze zwycięstwa. Nie można jednak zarzucić piłkarzom CWKS braku bojowości. | + | Górnik wygrał jak najbardziej zasłużenie i nie może być mowy o tym, by ktoś próbował szukać przyczyn porażki piłkarzy CWKS w jakimś pechu czy braku szczęścia. Przyczyną porażki CWKS, który niewątpliwie jest drużyną lepiej wyszkoloną technicznie, był brak ambicji i zapału do walki o każdą piłkę oraz zbyt szybka rezygnację ze zwycięstwa. Nie można jednak zarzucić piłkarzom CWKS braku bojowości. Rywalizowali bowiem oni z poszczególnymi graczami Górnika momentalnie rewanżując się za najmniejszy faul. W tych porachunkach tracili zapał i wigor potrzeby do strzelania bramek. Prym w takiej grze wiódł Strzykalski, o którym można trzeba jednak powiedzieć, że był – oprócz Szymkowiaka – najlepszym zawodnikiem CWKS. Do ostatniej sekundy meczu walczył on o honor swej drużyny. O innych piłkarzach, niestety, nie można tego powiedzieć. Załamali się, stracili wiarę we własne siły, byli dziwnie nieporadni. |
Lepszą częścią ataku Górnika była strona prawa. Szalał na niej skrzydłowy Szalecki, niemiłosiernie ogrywający Woźniaka. Reprezentacyjny obrońca przegrywał z Szaleckim większość pojedynków biegowych, a także ustępował mu w grze głową. | Lepszą częścią ataku Górnika była strona prawa. Szalał na niej skrzydłowy Szalecki, niemiłosiernie ogrywający Woźniaka. Reprezentacyjny obrońca przegrywał z Szaleckim większość pojedynków biegowych, a także ustępował mu w grze głową. | ||
Linia 52: | Linia 52: | ||
== Linki zewnętrzne == | == Linki zewnętrzne == | ||
− | [http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1956/nr096/directory.djvu Przegląd Sportowy nr 96 (1220)] (djvu) | + | * [http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1956/nr096/directory.djvu Przegląd Sportowy nr 96 (1220)] (djvu) |
[[Kategoria:Legia Warszawa|1L1956.08.12]] | [[Kategoria:Legia Warszawa|1L1956.08.12]] | ||
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1956|1956.08.12]] | [[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1956|1956.08.12]] |
Wersja z 15:17, 27 sty 2013
12 sierpnia 1956 (niedziela) 1. liga 1956, 13. kolejka |
Górnik Zabrze | 3:2 (1:2) | Legia Warszawa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Sperling (Łódź) Widzów: 20 000 |
Szalecki 45 Fojcik 56 Olejnik 67 g |
0:1 0:2 1:2 2:2 3:2 |
Ciupa 33 Pol 44 | ||
Józef Machnik Henryk Zimmermann Antoni Franosz Henryk Hajduk Eryk Nowara Marian Olejnik Henryk Szalecki Ginter Gawlik Manfred Fojcik Henryk Czech Ewald Wiśniowski |
SKŁADY | Edward Szymkowiak Jerzy Woźniak Jerzy Słaboszowski Marceli Strzykalski Horst Mahseli Lucjan Brychczy Ernest Pol Henryk Kempny Edmund Zientara Edmund Kowal Czesław Ciupa | ||
Trener: Augustyn Dziwisz | Trener: Ryszard Koncewicz |
Relacja
Przegląd Sportowy
CWKS prowadził z Górnikiem 2:0, ale ambicja gospodarzy doprowadziła ich do zwycięstwa
Nieoczekiwana postawa CWKS z dwóch powodów urosła do miary sensacji. Po pierwsze dlatego, że górnicy zagrali bez swego najlepszego napastnika Jankowskiego, który jest zwykle motorem wszelkich akcji ofensywnych, po drugie – ponieważ CWKS prowadził w 44 minucie 2:0. Wtedy zespół wojskowych spoczął na laurach – uwierzył w swe siły i wyższość. Na 15 sekund przed przerwą CWKS zagapił się i to wystarczyło, by ambitnie grający górnicy zdobyli bramkę, która – jak się później okazało była przełomowym momentem spotkania.
Po zmianie stron piłkarze Górnika wykazali niewiarygodną wprost ambicję i poświęcenie. Gospodarze przystąpili do generalnej ofensywy i uzyskali tak wielką przewagę, że piłkarze drużyny wojskowej całkowicie się zgubili, Górnicy robili z nimi co chcieli. Pierwszych 30 minut drugiej połowy było grą na jedną bramkę. Szymkowiak dwoił się i troił, wyłapał cały szereg groźnych strzałów, będąc w tym okresie jedynym niezawodnym zawodnikiem CWKS. Szymkowiakowi należą się słowa najwyższej pochwały za fantastyczną grę. Śmiało można powiedzieć, iż doskonały ten piłkarz uratował CWKS od wyższej porażki.
Górnik wygrał jak najbardziej zasłużenie i nie może być mowy o tym, by ktoś próbował szukać przyczyn porażki piłkarzy CWKS w jakimś pechu czy braku szczęścia. Przyczyną porażki CWKS, który niewątpliwie jest drużyną lepiej wyszkoloną technicznie, był brak ambicji i zapału do walki o każdą piłkę oraz zbyt szybka rezygnację ze zwycięstwa. Nie można jednak zarzucić piłkarzom CWKS braku bojowości. Rywalizowali bowiem oni z poszczególnymi graczami Górnika momentalnie rewanżując się za najmniejszy faul. W tych porachunkach tracili zapał i wigor potrzeby do strzelania bramek. Prym w takiej grze wiódł Strzykalski, o którym można trzeba jednak powiedzieć, że był – oprócz Szymkowiaka – najlepszym zawodnikiem CWKS. Do ostatniej sekundy meczu walczył on o honor swej drużyny. O innych piłkarzach, niestety, nie można tego powiedzieć. Załamali się, stracili wiarę we własne siły, byli dziwnie nieporadni.
Lepszą częścią ataku Górnika była strona prawa. Szalał na niej skrzydłowy Szalecki, niemiłosiernie ogrywający Woźniaka. Reprezentacyjny obrońca przegrywał z Szaleckim większość pojedynków biegowych, a także ustępował mu w grze głową.
Gdy obydwie drużyny wyszły na boisko, Górnik nastawił się na grę ofensywną, której założeniem było uratowanie jednego punktu. Dowodem tego był głęboko cofnięty do tyłu Gawlik, który absolutnie nie kwapił się do gry ofensywnej. Dopiero po przerwie, gdy kompletnie załamany CWKS pozwalał Górnikowi na wszystko, Gawlik kilkakrotnie zatrudniał Szymkowiaka.
CWKS zdobył prowadzenie ładnymi strzałami. Obydwie bramki padły z odległości ok. 16 metrów. Pierwszym razem piłka posterowała w okienko i bramkarz Machnik był bezradny.
O ile w pierwszej połowie w ataku CWKS widać było zawodników to po przerwie jedynie Pohl i Brychczy rzucali się w oczy. Najsłabiej z napastników gości zagrali Kempny, zdradzając katastrofalną obniżkę formy.
Po meczu rozentuzjazmowana zabrska publiczność zaniosła swych pupili na barkach do szatni.
(J.B.), Przegląd Sportowy nr 96, 13 sierpnia 1956