30.11.1985 - Górnik Zabrze - ŁKS Łódź 6:1
30 listopada 1985 Puchar Polski 1985/86, 1/2 finału |
Górnik Zabrze | 6:1 (4:1) | ŁKS Łódź | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Krzysztof Perek (Poznań) Widzów: ok. 7 000 |
Komornicki 9 Zgutczyński 14 Urban 23 Komornicki 26 Zgutczyński 53 Pałasz 77 |
1:0 2:0 3:0 4:0 4:1 5:1 6:1 |
Baran 42 | ||
Józef Wandzik Bogdan Gunia Józef Dankowski Waldemar Matysik Marek Kostrzewa Marek Majka Ryszard Komornicki Jan Urban (85 Adam Ossowski) Andrzej Iwan (18 Ryszard Cyroń) Andrzej Zgutczyński Andrzej Pałasz |
SKŁADY | J. Robakiewicz Różycki Bendkowski Wenclewski Sybilski Chojnacki Więzik Kryszankin (24 Gierek) Ziober Baran R. Robakiewicz | ||
Relacje
Sport
Zabrze. O tej porze roku każde sprawozdanie z meczu zaczyna się od opisu pogody. Nie inaczej będzie i w tym przypadku. Wprawdzie organizatorzy dobrze przygotowali boisko, ale niestety nie mieli wpływu na niską temperaturę, która sprawiła, że zawodnicy musieli biegać po zielonej tafli lodowej. No właśnie – gospodarze biegali, goście natomiast częściej ślizgali się, wykonując coś w rodzaj jazdy obowiązkowej na łyżwach. Górnicy mogli pozwolić sobie na efektowny program dowolny, ponieważ podeszli do sprawy bardziej racjonalnie niż rywale. Otóż po prostu zrezygnowali z typowego obuwia piłkarskiego i założyli korko-trampki. Dzięki temu poruszali się w miarę normalnie, szybciej dochodzili do piłki, wygrywali większość pojedynków indywidualnych. Poza tym zagrali znowu zgodnie z zasadą – im więcej bramek i emocji tym gorsze warunki do gry. Zrobili taki „młyn” na boisku, że zanim łodzianie nieco uporządkowali obronę, było już za późno. Przegrywali różnicą 4 bramek. Potem już „na zimno”, gospodarze dołożyli jeszcze dwa gole, no i mogą spokojnie jechać do Łodzi na rewanż, który prawdopodobnie niczego już nie zmieni.
Zanim w skrócie zrelacjonujemy jak padły bramki, kilka zdań o sytuacji z 18 minuty, która zakończyła się fatalnie dla Andrzeja Iwana. Napastnik Górnika w pełnym biegu stał z tyłu sfaulowany przez Sławomira Różyckiego. Faulujący zainkasował żółtą kartkę, a faulowany został zniesiony na noszach z boiska, z głęboką ciętą raną na nodze (upadł na grudę lodu). No cóż, Andrzej Iwan jest chyba najbardziej pechowym piłkarzem w naszej lidze.
Wróćmy teraz do bramek:
1:0, Dankowski podał do Urbana, ten do Komornickiego który dosłownie środkiem pola karnego wjechał do bramki.
2:0, Wolny z prawej strony. Przy piłce Majka, dośrodkowanie i „główka” Zgutczyńskiego.
3:0, Popisowe kombinacyjne zagranie pary Pałasz – Urban.
4:0, Znowu Urban. Dostrzegł wychodzącego na czystą pozycję Komornickiego – strzał głową z 5 metrów.
4:1, Indywidualna akacja najlepszego wśród łodzian Krzysztofa Barana (grał również w trampkach).
5:1, Tym razem zastępujący Iwana, Cyroń pomógł Zgutczyńskiemu pokonać J. Robakiewicza.
6:1, Najładniejszy gol meczu. Pałasz strzelił mniej więcej tak jak Dziekanowski w meczu z Włochami.
Podsumujmy: siedem bramek, nadal dobra forma Górnika, duży zawód ze strony ŁKS-u. W finale Pucharu Polski zagra niemal na pewno Górnik.