30.11.1985 - Górnik Zabrze - ŁKS Łódź 6:1: Różnice pomiędzy wersjami
(herb rywala) |
|||
Linia 20: | Linia 20: | ||
| czerwonekartki1 = | | czerwonekartki1 = | ||
| czerwonekartki2 = | | czerwonekartki2 = | ||
− | | sklad1 = | + | | sklad1 = [[Józef Wandzik]]<br />[[Bogdan Gunia]]<br />[[Józef Dankowski]]<br />[[Waldemar Matysik]]<br />[[Marek Kostrzewa]]<br />[[Marek Majka]]<br />[[Ryszard Komornicki]]<br />[[Jan Urban]] (85 [[Adam Ossowski]])<br />[[Andrzej Iwan]] (18 [[Ryszard Cyroń]])<br />[[Andrzej Zgutczyński]]<br />[[Andrzej Pałasz]] |
− | | sklad2 = | + | | sklad2 = [[J. Robakiewicz]]<br />[[Różycki]]<br />[[Bendkowski]]<br />[[Wenclewski]]<br />[[Sybilski]]<br />[[Chojnacki]]<br />[[Więzik]]<br />[[Kryszankin]] (24 [[Gierek]])<br />[[Ziober]]<br />[[Baran]]<br />[[R. Robakiewicz]] |
| trener1 = | | trener1 = | ||
| trener2 = | | trener2 = | ||
}} | }} | ||
+ | |||
+ | == Relacje == | ||
+ | |||
+ | === Sport === | ||
+ | |||
+ | Zabrze. O tej porze roku każde sprawozdanie z meczu zaczyna się od opisu pogody. Nie inaczej będzie i w tym przypadku. Wprawdzie organizatorzy dobrze przygotowali boisko, ale niestety nie mieli wpływu na niską temperaturę, która sprawiła, że zawodnicy musieli biegać po zielonej tafli lodowej. No właśnie – gospodarze biegali, goście natomiast częściej ślizgali się, wykonując coś w rodzaj jazdy obowiązkowej na łyżwach. Górnicy mogli pozwolić sobie na efektowny program dowolny, ponieważ podeszli do sprawy bardziej racjonalnie niż rywale. Otóż po prostu zrezygnowali z typowego obuwia piłkarskiego i założyli korko-trampki. Dzięki temu poruszali się w miarę normalnie, szybciej dochodzili do piłki, wygrywali większość pojedynków indywidualnych. Poza tym zagrali znowu zgodnie z zasadą – im więcej bramek i emocji tym gorsze warunki do gry. Zrobili taki „młyn” na boisku, że zanim łodzianie nieco uporządkowali obronę, było już za późno. Przegrywali różnicą 4 bramek. Potem już „na zimno”, gospodarze dołożyli jeszcze dwa gole, no i mogą spokojnie jechać do Łodzi na rewanż, który prawdopodobnie niczego już nie zmieni. | ||
+ | |||
+ | Zanim w skrócie zrelacjonujemy jak padły bramki, kilka zdań o sytuacji z 18 minuty, która zakończyła się fatalnie dla Andrzeja Iwana. Napastnik Górnika w pełnym biegu stał z tyłu sfaulowany przez Sławomira Różyckiego. Faulujący zainkasował żółtą kartkę, a faulowany został zniesiony na noszach z boiska, z głęboką ciętą raną na nodze (upadł na grudę lodu). No cóż, Andrzej Iwan jest chyba najbardziej pechowym piłkarzem w naszej lidze. | ||
+ | |||
+ | Wróćmy teraz do bramek: | ||
+ | |||
+ | 1:0, Dankowski podał do Urbana, ten do Komornickiego który dosłownie środkiem pola karnego wjechał do bramki. | ||
+ | |||
+ | 2:0, Wolny z prawej strony. Przy piłce Majka, dośrodkowanie i „główka” Zgutczyńskiego. | ||
+ | |||
+ | 3:0, Popisowe kombinacyjne zagranie pary Pałasz – Urban. | ||
+ | |||
+ | 4:0, Znowu Urban. Dostrzegł wychodzącego na czystą pozycję Komornickiego – strzał głową z 5 metrów. | ||
+ | |||
+ | 4:1, Indywidualna akacja najlepszego wśród łodzian Krzysztofa Barana (grał również w trampkach). | ||
+ | |||
+ | 5:1, Tym razem zastępujący Iwana, Cyroń pomógł Zgutczyńskiemu pokonać J. Robakiewicza. | ||
+ | |||
+ | 6:1, Najładniejszy gol meczu. Pałasz strzelił mniej więcej tak jak Dziekanowski w meczu z Włochami. | ||
+ | |||
+ | Podsumujmy: siedem bramek, nadal dobra forma Górnika, duży zawód ze strony ŁKS-u. W finale Pucharu Polski zagra niemal na pewno Górnik. | ||
[[Kategoria:ŁKS Łódź|P1985.11.30]] | [[Kategoria:ŁKS Łódź|P1985.11.30]] | ||
[[Kategoria:Mecze w Pucharze Polski w sezonie 1985/86|1985.11.30]] | [[Kategoria:Mecze w Pucharze Polski w sezonie 1985/86|1985.11.30]] |
Wersja z 10:25, 30 lip 2013
30 listopada 1985 Puchar Polski 1985/86, 1/2 finału |
Górnik Zabrze | 6:1 (4:1) | ŁKS Łódź | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Krzysztof Perek (Poznań) Widzów: ok. 7 000 |
Komornicki 9 Zgutczyński 14 Urban 23 Komornicki 26 Zgutczyński 53 Pałasz 77 |
1:0 2:0 3:0 4:0 4:1 5:1 6:1 |
Baran 42 | ||
Józef Wandzik Bogdan Gunia Józef Dankowski Waldemar Matysik Marek Kostrzewa Marek Majka Ryszard Komornicki Jan Urban (85 Adam Ossowski) Andrzej Iwan (18 Ryszard Cyroń) Andrzej Zgutczyński Andrzej Pałasz |
SKŁADY | J. Robakiewicz Różycki Bendkowski Wenclewski Sybilski Chojnacki Więzik Kryszankin (24 Gierek) Ziober Baran R. Robakiewicz | ||
Relacje
Sport
Zabrze. O tej porze roku każde sprawozdanie z meczu zaczyna się od opisu pogody. Nie inaczej będzie i w tym przypadku. Wprawdzie organizatorzy dobrze przygotowali boisko, ale niestety nie mieli wpływu na niską temperaturę, która sprawiła, że zawodnicy musieli biegać po zielonej tafli lodowej. No właśnie – gospodarze biegali, goście natomiast częściej ślizgali się, wykonując coś w rodzaj jazdy obowiązkowej na łyżwach. Górnicy mogli pozwolić sobie na efektowny program dowolny, ponieważ podeszli do sprawy bardziej racjonalnie niż rywale. Otóż po prostu zrezygnowali z typowego obuwia piłkarskiego i założyli korko-trampki. Dzięki temu poruszali się w miarę normalnie, szybciej dochodzili do piłki, wygrywali większość pojedynków indywidualnych. Poza tym zagrali znowu zgodnie z zasadą – im więcej bramek i emocji tym gorsze warunki do gry. Zrobili taki „młyn” na boisku, że zanim łodzianie nieco uporządkowali obronę, było już za późno. Przegrywali różnicą 4 bramek. Potem już „na zimno”, gospodarze dołożyli jeszcze dwa gole, no i mogą spokojnie jechać do Łodzi na rewanż, który prawdopodobnie niczego już nie zmieni.
Zanim w skrócie zrelacjonujemy jak padły bramki, kilka zdań o sytuacji z 18 minuty, która zakończyła się fatalnie dla Andrzeja Iwana. Napastnik Górnika w pełnym biegu stał z tyłu sfaulowany przez Sławomira Różyckiego. Faulujący zainkasował żółtą kartkę, a faulowany został zniesiony na noszach z boiska, z głęboką ciętą raną na nodze (upadł na grudę lodu). No cóż, Andrzej Iwan jest chyba najbardziej pechowym piłkarzem w naszej lidze.
Wróćmy teraz do bramek:
1:0, Dankowski podał do Urbana, ten do Komornickiego który dosłownie środkiem pola karnego wjechał do bramki.
2:0, Wolny z prawej strony. Przy piłce Majka, dośrodkowanie i „główka” Zgutczyńskiego.
3:0, Popisowe kombinacyjne zagranie pary Pałasz – Urban.
4:0, Znowu Urban. Dostrzegł wychodzącego na czystą pozycję Komornickiego – strzał głową z 5 metrów.
4:1, Indywidualna akacja najlepszego wśród łodzian Krzysztofa Barana (grał również w trampkach).
5:1, Tym razem zastępujący Iwana, Cyroń pomógł Zgutczyńskiemu pokonać J. Robakiewicza.
6:1, Najładniejszy gol meczu. Pałasz strzelił mniej więcej tak jak Dziekanowski w meczu z Włochami.
Podsumujmy: siedem bramek, nadal dobra forma Górnika, duży zawód ze strony ŁKS-u. W finale Pucharu Polski zagra niemal na pewno Górnik.