18.08.1963 - Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 0:0: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
(szablon)
Linia 9: Linia 9:
 
  | drużyna2                  = {{Górnik}}
 
  | drużyna2                  = {{Górnik}}
 
  | herbdruzyna2              = {{Herb|nazwaklubu = }}
 
  | herbdruzyna2              = {{Herb|nazwaklubu = }}
  | miejsce                  =  
+
  | miejsce                  = Szczecin
  | sędzia                    =  
+
  | sędzia                    = Majdan (Warszawa)
  | widzów                    =  
+
  | widzów                    = ponad 10 000
 
  | czas_gry                  =  
 
  | czas_gry                  =  
 
  | gol1                      =  
 
  | gol1                      =  
Linia 20: Linia 20:
 
  | czerwonekartki1          =  
 
  | czerwonekartki1          =  
 
  | czerwonekartki2          =  
 
  | czerwonekartki2          =  
  | sklad1                    =  
+
  | sklad1                    = [[Frączak]]<br>[[Kaszubski]]<br>[[Fijałkowski]]<br>[[Ksol]]<br>[[Krasucki I]]<br>[[Jabłonowski]]<br>[[Maślanka]]<br>[[Gacka]]<br>[[Krasucki II]]<br>[[Kielec]]<br>[[Ptaszyński]]
  | sklad2                    =  
+
  | sklad2                    = [[Kostka]]<br>[[Słomiany]]<br>[[Oślizło]]<br>[[Olszówka]]<br>[[Floreński]]<br>[[Kapciński]]<br>[[Wilczek]]<br>[[Pol]] (46 [[Lubański]])<br>[[Szołtysik]]<br>[[Musiałek]]<br>[[Lentner]]
  | trener1                  =  
+
  | trener1                  = [[Suchogórski]]
  | trener2                  =  
+
  | trener2                  = [[Edwald Cebula]]
 
}}
 
}}
 +
 +
== Relacje ==
 +
 +
=== Sport ===
 +
 +
Szczecin. Oczekiwany w Szczecinie z dużym zainteresowaniem występ bohaterów zza Oceanu został popsuty przez… deszcz, który padał od rana i towarzyszył niemal całemu spotkaniu.  Mimo to na stadion  przybyło ponad 10.000 widzów. Przyjęli oni końcowy gwizdek sędziego Majdana z radością, bo remis z Górnikiem jest niewątpliwie sukcesem portowców i tak też został powszechnie oceniony.
 +
 +
Pogoń miała wyraźnego pecha. Deszcz popsuł rachuby skarbnikowi, a sobotni wypadek motocyklowy Trywiańskiego spowodował osłabienie nie najsilniejszej formacji defensywnej Pogoni. Trener  Suchogórski  nie miał wielkiego wyboru; zdecydował się na wyznaczenie na prawą obronę napastnika III-ligowego zespołu - Kaszubskiego i przypadkowo odkrył niezłego obrońcę.
 +
 +
Na sukces portowców złożyła się przede wszystkim  bardzo ambitna i ofiarna gra niemal całego zespołu, a szczególnie pomocy i obrony oraz świetnie broniącego Frączaka. W ataku wciąż zawodzi Kielec, który stracił dawną szybkość, kondycję i umiejętności strzeleckie, ale wciąż jeszcze swą osobą absorbuje uwagę defensorów przeciwnika. Dobrze grał Maślanka. Jego rajdy  i dośrodkowania wywoływały najwięcej zamieszania pod bramką Górnika.
 +
 +
Górnik górował wyszkoleniem technicznym, szybkością i ogólną sprawnością, ale trudy turnieju amerykańskiego są aż nadto nadal widoczne. Zabrzanie dysponują kondycją jedynie na połówkę meczu i jeśli siły te rozłożone są na 90 minut gry, to nic dziwnego, że ich akcje nie mają dawnej dynamiki i tak charakterystycznego dla nich przyspieszenia tempa. Goście usiłowali rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale w pierwszej części strzały Musiałka, Pola, Lentnera, Wilczka a nawet obrońców - szybowały obok celu lub stawały się łupem Frączaka. Natomiast precyzyjne kombinacje na przedpolu Pogoni psuła śliska nawierzchnia, po której zawodnicy poruszali się jak po lodzie.
 +
 +
Mecz miał ciekawy przebieg i dostarczył wiele emocji. Początkowo więcej z gry mieli górnicy, którzy próbowali zaskoczyć Frączaka dalekimi strzałami. Były one jednak na ogół niecelne. Nie udawały się również próby sforsowania ambitnie grającej defensywy Pogoni sztuczkami technicznymi czy podaniami w uliczki, gdyż bardzo czujny bramkarz Pogoni grał doskonale w bramce i na przedpolu. W 40. minucie wydawało się, że Górnik zdobędzie pierwszą bramkę. Musiałek wypuszczony chytrze przez Szołtysika znalazł się oko w oko z Frączakiem, ale bramkarz Pogoni ryzykanckim wybiegiem i rzutem pod nogi Musiałka zażegnał i to niebezpieczeństwo.
 +
 +
Po przerwie w Górniku nastąpiła zmiana. Miejsce Kapcińskiego w pomocy zajął Pol, a do ataku wszedł wypoczęty Lubański. Górnicy zdobyli się na ostatni zryw i grając często na Lubańskiego przez 15 minut zaciekle atakowali przedpole Pogoni. Ukoronowaniem tych ataków był ostry strzał Musiałka w 60 minucie z 8 metrów, który Frączak kapitalnie obronił. Portowcy przeszli teraz do przeciwnatarcia i goście z Zabrza przeżywali ciężkie chwile. Po kornerze egzekwowanym przez Ptaszyńskiego, Krasucki II oddał bardzo silny strzał z woleja i kiedy wydawało się, że piłka nieuchronnie ugrzęźnie w siatce, na jej drodze znalazła się głowa Oślizły, który swoją interwencją  omal nie został znokautowany, ale uratował drużynę od utraty bramki. Portowcy jeszcze kilkakrotnie wytworzyli bardzo groźne sytuacje, jednak obrońcy Górnika, którym w sukurs przychodzili pomocnicy, a nawet napastnicy, przetrwali ten napór, ograniczając się do sporadycznych kontrataków.
 +
 +
''T. Kalinowski, Sport nr 99 z 19 sierpnia 1963 r.''
  
 
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1963/64|1963.08.18]]
 
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1963/64|1963.08.18]]
 
[[Kategoria:Pogoń Szczecin|1L1963.08.18]]
 
[[Kategoria:Pogoń Szczecin|1L1963.08.18]]

Wersja z 12:51, 29 sie 2013

18 sierpnia 1963
1. liga 1963/64, 2. kolejka
Pogoń Szczecin 0:0  Górnik Zabrze Szczecin
Sędzia: Majdan (Warszawa)
Widzów: ponad 10 000
HerbPogonSzczecin.gif Herb.gif
Frączak
Kaszubski
Fijałkowski
Ksol
Krasucki I
Jabłonowski
Maślanka
Gacka
Krasucki II
Kielec
Ptaszyński
SKŁADY Kostka
Słomiany
Oślizło
Olszówka
Floreński
Kapciński
Wilczek
Pol (46 Lubański)
Szołtysik
Musiałek
Lentner
Trener: Suchogórski Trener: Edwald Cebula

Relacje

Sport

Szczecin. Oczekiwany w Szczecinie z dużym zainteresowaniem występ bohaterów zza Oceanu został popsuty przez… deszcz, który padał od rana i towarzyszył niemal całemu spotkaniu. Mimo to na stadion przybyło ponad 10.000 widzów. Przyjęli oni końcowy gwizdek sędziego Majdana z radością, bo remis z Górnikiem jest niewątpliwie sukcesem portowców i tak też został powszechnie oceniony.

Pogoń miała wyraźnego pecha. Deszcz popsuł rachuby skarbnikowi, a sobotni wypadek motocyklowy Trywiańskiego spowodował osłabienie nie najsilniejszej formacji defensywnej Pogoni. Trener Suchogórski nie miał wielkiego wyboru; zdecydował się na wyznaczenie na prawą obronę napastnika III-ligowego zespołu - Kaszubskiego i przypadkowo odkrył niezłego obrońcę.

Na sukces portowców złożyła się przede wszystkim bardzo ambitna i ofiarna gra niemal całego zespołu, a szczególnie pomocy i obrony oraz świetnie broniącego Frączaka. W ataku wciąż zawodzi Kielec, który stracił dawną szybkość, kondycję i umiejętności strzeleckie, ale wciąż jeszcze swą osobą absorbuje uwagę defensorów przeciwnika. Dobrze grał Maślanka. Jego rajdy i dośrodkowania wywoływały najwięcej zamieszania pod bramką Górnika.

Górnik górował wyszkoleniem technicznym, szybkością i ogólną sprawnością, ale trudy turnieju amerykańskiego są aż nadto nadal widoczne. Zabrzanie dysponują kondycją jedynie na połówkę meczu i jeśli siły te rozłożone są na 90 minut gry, to nic dziwnego, że ich akcje nie mają dawnej dynamiki i tak charakterystycznego dla nich przyspieszenia tempa. Goście usiłowali rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale w pierwszej części strzały Musiałka, Pola, Lentnera, Wilczka a nawet obrońców - szybowały obok celu lub stawały się łupem Frączaka. Natomiast precyzyjne kombinacje na przedpolu Pogoni psuła śliska nawierzchnia, po której zawodnicy poruszali się jak po lodzie.

Mecz miał ciekawy przebieg i dostarczył wiele emocji. Początkowo więcej z gry mieli górnicy, którzy próbowali zaskoczyć Frączaka dalekimi strzałami. Były one jednak na ogół niecelne. Nie udawały się również próby sforsowania ambitnie grającej defensywy Pogoni sztuczkami technicznymi czy podaniami w uliczki, gdyż bardzo czujny bramkarz Pogoni grał doskonale w bramce i na przedpolu. W 40. minucie wydawało się, że Górnik zdobędzie pierwszą bramkę. Musiałek wypuszczony chytrze przez Szołtysika znalazł się oko w oko z Frączakiem, ale bramkarz Pogoni ryzykanckim wybiegiem i rzutem pod nogi Musiałka zażegnał i to niebezpieczeństwo.

Po przerwie w Górniku nastąpiła zmiana. Miejsce Kapcińskiego w pomocy zajął Pol, a do ataku wszedł wypoczęty Lubański. Górnicy zdobyli się na ostatni zryw i grając często na Lubańskiego przez 15 minut zaciekle atakowali przedpole Pogoni. Ukoronowaniem tych ataków był ostry strzał Musiałka w 60 minucie z 8 metrów, który Frączak kapitalnie obronił. Portowcy przeszli teraz do przeciwnatarcia i goście z Zabrza przeżywali ciężkie chwile. Po kornerze egzekwowanym przez Ptaszyńskiego, Krasucki II oddał bardzo silny strzał z woleja i kiedy wydawało się, że piłka nieuchronnie ugrzęźnie w siatce, na jej drodze znalazła się głowa Oślizły, który swoją interwencją omal nie został znokautowany, ale uratował drużynę od utraty bramki. Portowcy jeszcze kilkakrotnie wytworzyli bardzo groźne sytuacje, jednak obrońcy Górnika, którym w sukurs przychodzili pomocnicy, a nawet napastnicy, przetrwali ten napór, ograniczając się do sporadycznych kontrataków.

T. Kalinowski, Sport nr 99 z 19 sierpnia 1963 r.