18.08.1963 - Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 0:0: Różnice pomiędzy wersjami
(sprzątanie) |
|||
Linia 20: | Linia 20: | ||
| czerwonekartki1 = | | czerwonekartki1 = | ||
| czerwonekartki2 = | | czerwonekartki2 = | ||
− | | sklad1 = | + | | sklad1 = <br />Frączak<br>Kaszubski<br>Fijałkowski<br>Ksol<br>Krasucki I<br>Jabłonowski<br>Maślanka<br>Gacka<br>Krasucki II<br>Kielec<br>Ptaszyński |
− | | sklad2 = [[Kostka]]<br>[[Słomiany]]<br>[[Oślizło]]<br>[[Olszówka]]<br>[[ | + | | sklad2 = <br />[[Hubert Kostka]]<br>[[Waldemar Słomiany]]<br>[[Stanisław Oślizło]]<br>[[Edward Olszówka]]<br>[[Stefan Florenski]]<br>[[Karol Kapciński]]<br>[[Erwin Wilczek]]<br>[[Ernest Pol]] (46 [[Włodzimierz Lubański]])<br>[[Zygfryd Szołtysik]]<br>[[Jerzy Musiałek]]<br>[[Roman Lentner]] |
− | | trener1 = | + | | trener1 = Suchogórski |
− | | trener2 = [[ | + | | trener2 = [[Ewald Cebula]] |
}} | }} | ||
Wersja z 19:42, 30 sie 2013
18 sierpnia 1963 1. liga 1963/64, 2. kolejka |
Pogoń Szczecin | 0:0 | Górnik Zabrze | Szczecin Sędzia: Majdan (Warszawa) Widzów: ponad 10 000 |
Frączak Kaszubski Fijałkowski Ksol Krasucki I Jabłonowski Maślanka Gacka Krasucki II Kielec Ptaszyński |
SKŁADY | Hubert Kostka Waldemar Słomiany Stanisław Oślizło Edward Olszówka Stefan Florenski Karol Kapciński Erwin Wilczek Ernest Pol (46 Włodzimierz Lubański) Zygfryd Szołtysik Jerzy Musiałek Roman Lentner | ||
Trener: Suchogórski | Trener: Ewald Cebula |
Relacje
Sport
Górnicy jeszcze zmęczeni. Szczecin zadowolony z honorowego remisu.
Szczecin. Oczekiwany w Szczecinie z dużym zainteresowaniem występ bohaterów zza Oceanu został popsuty przez… deszcz, który padał od rana i towarzyszył niemal całemu spotkaniu. Mimo to na stadion przybyło ponad 10.000 widzów. Przyjęli oni końcowy gwizdek sędziego Majdana z radością, bo remis z Górnikiem jest niewątpliwie sukcesem portowców i tak też został powszechnie oceniony.
Pogoń miała wyraźnego pecha. Deszcz popsuł rachuby skarbnikowi, a sobotni wypadek motocyklowy Trywiańskiego spowodował osłabienie nie najsilniejszej formacji defensywnej Pogoni. Trener Suchogórski nie miał wielkiego wyboru; zdecydował się na wyznaczenie na prawą obronę napastnika III-ligowego zespołu - Kaszubskiego i przypadkowo odkrył niezłego obrońcę.
Na sukces portowców złożyła się przede wszystkim bardzo ambitna i ofiarna gra niemal całego zespołu, a szczególnie pomocy i obrony oraz świetnie broniącego Frączaka. W ataku wciąż zawodzi Kielec, który stracił dawną szybkość, kondycję i umiejętności strzeleckie, ale wciąż jeszcze swą osobą absorbuje uwagę defensorów przeciwnika. Dobrze grał Maślanka. Jego rajdy i dośrodkowania wywoływały najwięcej zamieszania pod bramką Górnika.
Górnik górował wyszkoleniem technicznym, szybkością i ogólną sprawnością, ale trudy turnieju amerykańskiego są aż nadto nadal widoczne. Zabrzanie dysponują kondycją jedynie na połówkę meczu i jeśli siły te rozłożone są na 90 minut gry, to nic dziwnego, że ich akcje nie mają dawnej dynamiki i tak charakterystycznego dla nich przyspieszenia tempa. Goście usiłowali rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale w pierwszej części strzały Musiałka, Pola, Lentnera, Wilczka a nawet obrońców - szybowały obok celu lub stawały się łupem Frączaka. Natomiast precyzyjne kombinacje na przedpolu Pogoni psuła śliska nawierzchnia, po której zawodnicy poruszali się jak po lodzie.
Mecz miał ciekawy przebieg i dostarczył wiele emocji. Początkowo więcej z gry mieli górnicy, którzy próbowali zaskoczyć Frączaka dalekimi strzałami. Były one jednak na ogół niecelne. Nie udawały się również próby sforsowania ambitnie grającej defensywy Pogoni sztuczkami technicznymi czy podaniami w uliczki, gdyż bardzo czujny bramkarz Pogoni grał doskonale w bramce i na przedpolu. W 40. minucie wydawało się, że Górnik zdobędzie pierwszą bramkę. Musiałek wypuszczony chytrze przez Szołtysika znalazł się oko w oko z Frączakiem, ale bramkarz Pogoni ryzykanckim wybiegiem i rzutem pod nogi Musiałka zażegnał i to niebezpieczeństwo.
Po przerwie w Górniku nastąpiła zmiana. Miejsce Kapcińskiego w pomocy zajął Pol, a do ataku wszedł wypoczęty Lubański. Górnicy zdobyli się na ostatni zryw i grając często na Lubańskiego przez 15 minut zaciekle atakowali przedpole Pogoni. Ukoronowaniem tych ataków był ostry strzał Musiałka w 60 minucie z 8 metrów, który Frączak kapitalnie obronił. Portowcy przeszli teraz do przeciwnatarcia i goście z Zabrza przeżywali ciężkie chwile. Po kornerze egzekwowanym przez Ptaszyńskiego, Krasucki II oddał bardzo silny strzał z woleja i kiedy wydawało się, że piłka nieuchronnie ugrzęźnie w siatce, na jej drodze znalazła się głowa Oślizły, który swoją interwencją omal nie został znokautowany, ale uratował drużynę od utraty bramki. Portowcy jeszcze kilkakrotnie wytworzyli bardzo groźne sytuacje, jednak obrońcy Górnika, którym w sukurs przychodzili pomocnicy, a nawet napastnicy, przetrwali ten napór, ograniczając się do sporadycznych kontrataków.
T. Kalinowski, Sport nr 99 z 19 sierpnia 1963 r.