06.11.1973 - Górnik Zabrze - Stal Mielec 2:0: Różnice pomiędzy wersjami
m |
(link) |
||
(Nie pokazano 2 wersji utworzonych przez 2 użytkowników) | |||
Linia 4: | Linia 4: | ||
| runda = 4. kolejka | | runda = 4. kolejka | ||
| drużyna1 = {{Górnik}} | | drużyna1 = {{Górnik}} | ||
− | | herbdruzyna1 = | + | | herbdruzyna1 = |
| wynik = 2:0 | | wynik = 2:0 | ||
| wynik_poszczegolne_czesci = (1:0) | | wynik_poszczegolne_czesci = (1:0) | ||
| drużyna2 = [[Stal Mielec]] | | drużyna2 = [[Stal Mielec]] | ||
− | | herbdruzyna2 = | + | | herbdruzyna2 = {{Herb|nazwaklubu = StalMielec}} |
| miejsce = {{Zabrze}} | | miejsce = {{Zabrze}} | ||
| sędzia = Józef Różyński (Warszawa) | | sędzia = Józef Różyński (Warszawa) | ||
Linia 21: | Linia 21: | ||
| czerwonekartki2 = | | czerwonekartki2 = | ||
| sklad1 = [[Jan Gomola]]<br />[[Henryk Holewa]]<br />[[Jerzy Gorgoń]]<br />[[Henryk Wieczorek]]<br />[[Joachim Gorzawski]]<br />[[Alojzy Deja]]<br />[[Lucjan Kwaśny]]<br />[[Ireneusz Lazurowicz]]<br />[[Jan Banaś]]<br />[[Zygfryd Szołtysik]]<br />[[Andrzej Szarmach]] | | sklad1 = [[Jan Gomola]]<br />[[Henryk Holewa]]<br />[[Jerzy Gorgoń]]<br />[[Henryk Wieczorek]]<br />[[Joachim Gorzawski]]<br />[[Alojzy Deja]]<br />[[Lucjan Kwaśny]]<br />[[Ireneusz Lazurowicz]]<br />[[Jan Banaś]]<br />[[Zygfryd Szołtysik]]<br />[[Andrzej Szarmach]] | ||
− | | sklad2 = Zygmunt Kukla<br />Krzysztof Rześny<br />Marian Kosiński<br />Artur Janus<br />Ryszard Per<br />Włodzimierz Gąsior<br />[[Henryk Kasperczak]]<br />[[Adam Popowicz]]<br />Grzegorz Lato<br />Jan Domarski (81 Stanisław Stój)<br />Ryszard Sekulski | + | | sklad2 = Zygmunt Kukla<br />Krzysztof Rześny<br />Marian Kosiński<br />Artur Janus<br />Ryszard Per<br />Włodzimierz Gąsior<br />[[Henryk Kasperczak]]<br />[[Adam Popowicz]]<br />Grzegorz Lato<br />[[Jan Domarski]] (81 Stanisław Stój)<br />Ryszard Sekulski |
| trener1 = [[Teodor Wieczorek]] | | trener1 = [[Teodor Wieczorek]] | ||
| trener2 = | | trener2 = | ||
Linia 30: | Linia 30: | ||
* Przełożony z 12 września. | * Przełożony z 12 września. | ||
* Według innego źródła widzów ok. 18 000. | * Według innego źródła widzów ok. 18 000. | ||
+ | |||
+ | == Relacja == | ||
+ | |||
+ | === Sport === | ||
+ | |||
+ | '''Reprezentanci w cieniu Z.Szołtysika''' | ||
+ | |||
+ | W siedzibie dziesięciokrotnego mistrza Polski wielkie zainteresowanie wywołało spotkanie ulubieńców Zabrza – Górnika z aktualnym mistrzem Polski – Stalą Mielec. Mimo ciągle padającego deszczu na widowni zjawiło się około 20.000 kibiców. Chyba żaden z nich nie mógł żałować swej decyzji, bowiem mimo fatalnych warunków (płyta boiska była rozmokła i przypominałą bajoro) aktorzy wczorajszego widowiska zaprezentowali niezwykłe efektowny futbol. | ||
+ | |||
+ | Tuż po gwizdku sędziego Szołtysik otrzymał piłkę w odległości 20m od bramki Kukli, zdecydował się na strzał i cały stadion zatrząsł się od oklasków. Idealnie uderzona piłka trafiła w samo okienko i Kukla nawet nie zdążył interweniować. Był to gol rzadkiej piękności. | ||
+ | |||
+ | Bramka ta podziałała mobilizująco na zabrzan, a chyba najbardziej na jej autora, który od tego momentu grał jak za swych najlepszych lat, pokazywał dryblingi wielkiej klasy, często dosłownie ośmieszał przeciwników. W jego poczynaniach nie było jednak ani krzty indywidualizmu, zawsze w porę potrafił dojrzeć lepiej ustawionych kolegów. Kiedy tylko zaistniała potrzeba, idealnie adresował piłkę. Był w tym spotkaniu bez wątpienia dawnym "Małym"... Swą wspaniałą grę ukoronował kapitalnym strzałem w 64 min. | ||
+ | |||
+ | Nie tylko Szołtysik jednak zauważył tego dnia na szczególny aplaus. Oba zespoły dały z siebie wszystko, walczyły o każdy metr, nie było straconych piłek i mimo – co już wcześniej wspominałem – niezwykle ciężkiej murawy, nie brakowało technicznych fajerwerków. Banaś różnymi sposobami usiłował znaleźć drogę do bramki Kukli, gdy nie dawały rezultatu wyrafinowane dośrodkowania zabrzanina, dwukrotnie (35 i 60 min.) jego strzały z najwyższym trudem obronił bramkarz mielczan. Także inni zawodnicy gospodarzy prześcigali się w ofiarności. | ||
+ | |||
+ | W tym pojedynku zabrzanie udowodnili, iż rzeczywiście kryzys formy mają już za sobą. Grali, tak jak do tego nas przyzwyczaili przez długie lata. Niczym wytrawny strateg w odpowiednim momencie potrafili zwolnić tempo, by nagle przejść do gwałtownego ataku, czy to z wysuniętym do przodu Szarmachem, lub z całym zespołem, wraz z bocznymi i środkowymi obrońcami. Trzeba podkreślić, iż w meczu ze Stalą formacja defensywna gospodarzy zagrała rzeczywiście wyśmienicie. Gorzawski zupełnie wyeliminował Latę, i prawie ani raz nie dał mu dojść do "czystej" sytuacji strzeleckiej, a Gorgoń – grający z kontuzją barku – i Wieczorek zaryglowali dostęp do bramki Gomoli środkiem pola. | ||
+ | |||
+ | Godna podkreślenia była też rola, jaką wypełnił Deja. Zawsze w porę wracał w sąsiedztwo własnego pola karnego, i tam przeszkadzał mielczanom w zorganizowaniu decydującej akcji. Natomiast, gdy tylko przejął piłkę, błyskawicznie przekazywał ją kolegom z napadu. | ||
+ | |||
+ | Stal, mimo niepomyślnego dla niej od poczatku, nie zamierzała bynajmniej składać broni. Imponowała walecznością, dobrą kondycją, chęcią przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, aż do końca. Jednakże w jej, bardzo poprawnej grze brakowało momentu zaskoczenia. Był to futbol bardzo solidny, lecz zbyt monotonny. Asy atutuwe, reprezentanci: Kasperczak, Domarski i Lato nie należeli bynajmniej do najlepszych. Wprawdzie Kasperczak często znajdował się w posiadaniu piłki, ale rozdzielał ją zbyt wolno, schematycznie, szablonowo. Ani razu nie potrafił przyspieszyć tempa i dlatego inicjowane przez niego akcje były stosunowo łatwe do rozszyfrowania. Przyjemną natomiast niespodziankę zrobił swym sympatykom Rześny – bardzo aktywny w ofensywie, pewny w poczynaniach destrukcyjnych. | ||
+ | |||
+ | Konfrontacja niepokonanych z pałających żądzą zwycięstwa Górnikiem zakończyła się zwycięstwem drużyny lepszej, która – kto wie czy nie dzięki temu spotkaniu nie odzyska wiary w swe możliwości. Droga do grona wielkich faworytów jest jeszcze wciąż dla Górnika otwarta... | ||
+ | |||
+ | ''Stefan Riedel, Sport nr 207 z dnia 7.11.1973r'' | ||
Aktualna wersja na dzień 18:45, 4 gru 2016
6 listopada 1973 (wtorek) 1. liga 1973/74, 4. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (1:0) | Stal Mielec | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Józef Różyński (Warszawa) Widzów: 20 000 |
Szołtysik 1 Szołtysik 64 |
1:0 2:0 |
|||
Jan Gomola Henryk Holewa Jerzy Gorgoń Henryk Wieczorek Joachim Gorzawski Alojzy Deja Lucjan Kwaśny Ireneusz Lazurowicz Jan Banaś Zygfryd Szołtysik Andrzej Szarmach |
SKŁADY | Zygmunt Kukla Krzysztof Rześny Marian Kosiński Artur Janus Ryszard Per Włodzimierz Gąsior Henryk Kasperczak Adam Popowicz Grzegorz Lato Jan Domarski (81 Stanisław Stój) Ryszard Sekulski | ||
Trener: Teodor Wieczorek |
Dodatkowe informacje
- Przełożony z 12 września.
- Według innego źródła widzów ok. 18 000.
Relacja
Sport
Reprezentanci w cieniu Z.Szołtysika
W siedzibie dziesięciokrotnego mistrza Polski wielkie zainteresowanie wywołało spotkanie ulubieńców Zabrza – Górnika z aktualnym mistrzem Polski – Stalą Mielec. Mimo ciągle padającego deszczu na widowni zjawiło się około 20.000 kibiców. Chyba żaden z nich nie mógł żałować swej decyzji, bowiem mimo fatalnych warunków (płyta boiska była rozmokła i przypominałą bajoro) aktorzy wczorajszego widowiska zaprezentowali niezwykłe efektowny futbol.
Tuż po gwizdku sędziego Szołtysik otrzymał piłkę w odległości 20m od bramki Kukli, zdecydował się na strzał i cały stadion zatrząsł się od oklasków. Idealnie uderzona piłka trafiła w samo okienko i Kukla nawet nie zdążył interweniować. Był to gol rzadkiej piękności.
Bramka ta podziałała mobilizująco na zabrzan, a chyba najbardziej na jej autora, który od tego momentu grał jak za swych najlepszych lat, pokazywał dryblingi wielkiej klasy, często dosłownie ośmieszał przeciwników. W jego poczynaniach nie było jednak ani krzty indywidualizmu, zawsze w porę potrafił dojrzeć lepiej ustawionych kolegów. Kiedy tylko zaistniała potrzeba, idealnie adresował piłkę. Był w tym spotkaniu bez wątpienia dawnym "Małym"... Swą wspaniałą grę ukoronował kapitalnym strzałem w 64 min.
Nie tylko Szołtysik jednak zauważył tego dnia na szczególny aplaus. Oba zespoły dały z siebie wszystko, walczyły o każdy metr, nie było straconych piłek i mimo – co już wcześniej wspominałem – niezwykle ciężkiej murawy, nie brakowało technicznych fajerwerków. Banaś różnymi sposobami usiłował znaleźć drogę do bramki Kukli, gdy nie dawały rezultatu wyrafinowane dośrodkowania zabrzanina, dwukrotnie (35 i 60 min.) jego strzały z najwyższym trudem obronił bramkarz mielczan. Także inni zawodnicy gospodarzy prześcigali się w ofiarności.
W tym pojedynku zabrzanie udowodnili, iż rzeczywiście kryzys formy mają już za sobą. Grali, tak jak do tego nas przyzwyczaili przez długie lata. Niczym wytrawny strateg w odpowiednim momencie potrafili zwolnić tempo, by nagle przejść do gwałtownego ataku, czy to z wysuniętym do przodu Szarmachem, lub z całym zespołem, wraz z bocznymi i środkowymi obrońcami. Trzeba podkreślić, iż w meczu ze Stalą formacja defensywna gospodarzy zagrała rzeczywiście wyśmienicie. Gorzawski zupełnie wyeliminował Latę, i prawie ani raz nie dał mu dojść do "czystej" sytuacji strzeleckiej, a Gorgoń – grający z kontuzją barku – i Wieczorek zaryglowali dostęp do bramki Gomoli środkiem pola.
Godna podkreślenia była też rola, jaką wypełnił Deja. Zawsze w porę wracał w sąsiedztwo własnego pola karnego, i tam przeszkadzał mielczanom w zorganizowaniu decydującej akcji. Natomiast, gdy tylko przejął piłkę, błyskawicznie przekazywał ją kolegom z napadu.
Stal, mimo niepomyślnego dla niej od poczatku, nie zamierzała bynajmniej składać broni. Imponowała walecznością, dobrą kondycją, chęcią przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, aż do końca. Jednakże w jej, bardzo poprawnej grze brakowało momentu zaskoczenia. Był to futbol bardzo solidny, lecz zbyt monotonny. Asy atutuwe, reprezentanci: Kasperczak, Domarski i Lato nie należeli bynajmniej do najlepszych. Wprawdzie Kasperczak często znajdował się w posiadaniu piłki, ale rozdzielał ją zbyt wolno, schematycznie, szablonowo. Ani razu nie potrafił przyspieszyć tempa i dlatego inicjowane przez niego akcje były stosunowo łatwe do rozszyfrowania. Przyjemną natomiast niespodziankę zrobił swym sympatykom Rześny – bardzo aktywny w ofensywie, pewny w poczynaniach destrukcyjnych.
Konfrontacja niepokonanych z pałających żądzą zwycięstwa Górnikiem zakończyła się zwycięstwem drużyny lepszej, która – kto wie czy nie dzięki temu spotkaniu nie odzyska wiary w swe możliwości. Droga do grona wielkich faworytów jest jeszcze wciąż dla Górnika otwarta...
Stefan Riedel, Sport nr 207 z dnia 7.11.1973r